Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomysł z Pomorza

Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski Marek Grotowski
Rzuciło mnie na parę dni na Pomorze. Żeby dotrzeć do morza, zostało mi ledwie 18 km z dobrymi połączeniami, ale Bałtyku nie widziałem.

Wystarczyło mi to morze w formie kropli, który lały się z góry. Nie będę ukrywał, iż nie morze mnie interesowało, a festiwal teatralny "Sam na scenie". Gdybym napisał, że byłem w mieście Stolpsk, czy ktoś by wiedział, gdzie mnie poniosło? Widać od razu, że na Dolnym Śląsku mało kto zna język kaszubski.

Mówi nim wielu Polaków mieszkających od morza do rzeki Brdy. Krótko rzecz ujmując, byłem w Słupsku. Zdobył go dla Polski Bolesław Chrobry, wówczas jeszcze książę. Prawa miejskie zyskał S. w roku 1265: dla porównania Wrocław tylko o 39 lat wcześniej. W tej chwili ta dawna kasztelania pomorska liczy sobie prawie sto tysięcy dusz.

Najsłynniejszym rodowitym słupczaninem był Heinrich von Stephan. Co jest też dowodem na to, że kto pochodzi ze Słupska, nie musi się nazywać Słupski. Tylko nazwa miasta wzięła się na pewno od słupa. Wspomniany wyżej H von S. na konferencji pocztowej w Karlsruhe 30 listopada 1865 roku zgłosił projekt formy korespondencyjnej bez koperty i uznany został za wynalazcę pocztówki.

Amerykanie tej pewności słupczan nie podzielają, dostarczając dowodów na to, iż pierwsze karty pocztowe w roku 1861 wydrukował Hyman L. Lipman, wcześniej odkupując prawa autorskie od Johna P. Charltona. Autriacy są przekonani, że prawdziwa kartka pocztowa, czyli widokówka (pocztówka), ukazała się w Zurichu za sprawą Franza Roricha w roku 1872.

Wśród kolekcjonerów nikt do końca nie jest przekonany, komu przyznać palmę pierwszeństwa. Felietonista, jak chce, może być sędzią: w kartach pocztowych pierwszeństwo przyznaję synowi Słupska. Heinrich von Stephan ma w Słupsku tablicę pamiątkową od roku 1999 na gmachu Poczty Głównej. W roku 1931 postawiono mu pomnik, ale w swojej bezmyślności Armia Czerwona postać reformatora pocztowych usług przetopiła na czołg, a na cokole umieściła pięcioramienną gwiazdę.

Słupsk jest miastem trochę zaniedbanym, ale spokojnym, bez miejskiego tumultu. Nie miałem zbyt wielu okazji do spacerów, bo gospodarze festiwalu zafundowali mi po osiem spektakli dziennie. Po tych odsiadkach przywiozłem jednak dobrą wiadomość.

Joanna Kołtyś z młodzieżowej grupy teatralnej, którą opiekuje się wałbrzyski Teatr im. Szaniawskiego, dostała 1300 złotych, co było czwartą nagrodą na słupskim festiwalu "Sam na scenie". Jej spektakl wyreżyserował Grzegorz Stawowiak.

Ostatnio byłem w mieście Stolpsk. Czy ktoś wie, gdzie mnie poniosło?

Wyjechałem też z uczuciem zazdrości. W kilku punktach miasta zauważyłem proste formy przypominające pulpity na nuty, ale zamiast nut były na nich duże, stare zdjęcia sprzed wielu dziesiątek lat z krótkimi podpisami. Można było porównać sobie, co w tej perspektywie ulicy czy placu się zmieniło.

Wrocław ma tysiące takich starych zdjęć i pocztówek. Wystawy pokazujące Wrocław sprzed lat cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Czy wstydem byłoby skopiować dobry i mądry, choć cudzy pomysł? Takie "nutniki" ze zdjęciami, zabetonowane w najciekawszych miejscach stolicy Dolnego Śląska, spotkałyby się z entuzjazmem wszystkich przyjeżdżających do nas gości. Słowo na to daję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska