Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemków czy Karpie? Mają podwójny adres

Agata Grzelińska
Przez bałagan w dokumentach właściciele nie mogą sprzedać mieszkań na tym osiedlu
Przez bałagan w dokumentach właściciele nie mogą sprzedać mieszkań na tym osiedlu Fot. Piotr Krzyżanowski
Przez zaniedbanie urzędników mieszkańcy osiedla wpadli w kłopoty

Mieszkańcy ośmiu bloków, wybudowanych na granicy dwóch miejscowości: Przemkowa i wsi Karpie, mają kłopot. Odkryli go niedawno przypadkiem.

- Chciałem sprzedać garaż, ale nie mogę, bo w dokumentach są różne adresy - narze-ka Edward Lichtański, mieszkaniec bloku przy ul. Akacjowej. - W dowodzie osobistym i prawie jazdy mamy zapisane, że mieszkamy w Przemkowie, a w księdze notarialnej widnieje, że nasze bloki i graże stoją na terenie wsi Karpie.

Okazuje się, że kilka innych osób z osiedla miało już kłopoty z wzięciem kredytu albo sprzedażą mieszkania.
- Spółdzielnia mieszkaniowa zgłaszała tę sprawę w gminie już w 2004 roku i do dziś sprawy nie załatwiono - wspomina Edward Lichtański. - Wciąż słyszymy, że to proces długotrwały.

Burmistrz Przemkowa zapewnia, że gmina pracuje nad uporządkowaniem dokumentów.
- Rozpoczął się proces poszerzania obszaru miasta - wyjaśnia Stanisław Pępkowski. - Wszystkie bloki znajdą się na terenie Przemkowa, jeśli nie w tym roku, to na pewno w przyszłym.
Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Przemko" przyznaje, że bałagan w dokumentach skomplikował życie kilku spółdzielcom.

Kilka osób z osiedla miało już kłopoty z wzięciem kredytu albo sprzedażą mieszkania.

- Gdy gmina zaczęła proces poszerzania obszaru miasta, poinformowaliśmy lokatorów, żeby albo wstrzymali się ze sprzedażą czy kupnem mieszkań, albo zmienili w sądzie zapisy w księgach wieczystych - mówi Jacek Janikowski, prezes spółdzielni "Przemko". - Liczymy, że do końca tego roku procedura się zakończy i sprawa będzie wreszcie uporządkowana.
Andrzej Krzyżański, prezes Krajowego Związku Lokatorów i Spółdzielców, zastanawia się, co dotychczas robili szefowie spółdzielni. Pociesza jednak, że sprawa nie wydaje się aż tak trudna do załatwienia. Choć przyznaje, że będzie czasochłonna.

- Dobrze, że obie miejscowości leżą w tej samej gminie - mówi Krzyżański. - Trzeba wprawdzie zmienić m.in. plany geodezyjne i podjąć stosowną uchwałę.
I przekonuje, że to i tak niewiele w porównaniu z podobną zmianą, którą trzeba by przeprowadzić na granicy dwóch gmin. Przepisy wymagają, by przejść długą i skomplikowaną procedurę. Wówczas konieczne byłoby bowiem referendum, w którym głos zabraliby mieszkańcy obu gmin. Po ich pozytywnej opinii potrzebna byłaby jeszcze zgoda marszałka województwa oraz ministra spraw wewnętrznych i administracji.

Przepisy wymagają, by przejść długą i skomplikowaną procedurę.


Kosztowna literka w Lubinie

O podobnym zaniedbaniu urzędniczym pisaliśmy w 2006 roku.
Wiesław Konefał z Lubina, którego rodzice kupili przed laty mieszkanie w bloku przy ul. Kościuszki 32, przypadkiem dowiedział się, że nie ma takiego adresu. Gdy matka pana Wiesława chciała zapisać mieszkanie wnuczce, okazało się, że według dokumentów, nie ma takiego lokalu. Jest inny, przy ul. 32a, ale nie należy on do starszej pani Konefał. Błąd urzędników z Lubina można było naprawić, zmieniając sądownie zapis w księdze wieczystej za 4,8 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska