Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprzątają ZUS w Wałbrzychu

Małgorzata Moczulska
W związku z gigantyczną aferą korupcyjną skazanych zostało już prawie 250 osób
W związku z gigantyczną aferą korupcyjną skazanych zostało już prawie 250 osób Dariusz Gdesz
Aż 16 osób, w tym znani dolnośląscy lekarze, oskarżonych o branie łapówek za pomoc w wyłudzaniu rent.

Prawie 250 skazanych, 150 oskarżonych lub podejrzanych, straty Skarbu Państwa szacowane na kilkanaście milionów złotych to najnowszy bilans śledztwa dotyczącego wyłudzeń rent i odszkodowań z wałbrzyskiego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

W środę do Sądu Rejonowego w Wałbrzychu trafi kolejny, jedenasty już, akt oskarżenia w tej sprawie. Dotyczy on 16 osób, w tym 8 lekarzy. Wśród nich są osoby znane w środowisku medycznym na Dolnym Śląsku. Na liście oskarżonych znalazł się między innymi kardiolog z Wałbrzycha Andrzej D., okuliści: Ryszard G. i Joanna W. oraz Arkadiusz D., lekarz wojskowy, obecnie pracownik Akademii Medycznej we Wrocławiu.

Ci medycy mieli za łapówki wystawiać nieprawdziwe zaświadczenia dotyczące rzekomej choroby osób, które na tej podstawie ubiegałyby się potem o renty. Taka "usługa" miała kosztować od 200 złotych do dwóch tysięcy złotych.

- Tych 16 osób to zaledwie część ze stuosobowej grupy, wobec której prowadzimy aktualnie śledztwo - tłumaczy Ewa Ścierzyńska z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.

Zostało ono wszczęte po zeznaniach jednego z lekarzy Macieja G., który zgodził się na współpracę z policją. Pogrążył dziesiątki osób, ale został zaszczuty. Był przez kolegów krytykowany za brak solidarności ze środowiskiem medycznym. W efekcie trzy lata temu popełnił samobójstwo.
- Sprawa została podzielona na kilka odrębnych wątków, bo jest bardzo skomplikowana. To już ponad 150 ton akt - wyjaśnia pani prokurator. I dodaje, że choć śledztwo trwa już 10 lat, to jego końca wciąż nie widać.

Sprawa nazywana wałbrzyską ośmiornicą medyczną ma swój początek pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Proceder kupowania rent za pieniądze był przez wiele lat bardzo skuteczny i zorganizowany jak najlepsze przedsiębiorstwo.
Osoba zainteresowana lewą rentą zgłaszała się z tym do pośrednika. W Wałbrzychu działało ich kilku, a ich nazwiska były tajemnicą poliszynela. Nikt nie miał więc najmniejszego problemu z dotarciem do takiej osoby.

Pośrednik brał łapówkę i kierował chorych do zaprzyjaźnionych lekarzy. Ci wystawiali fałszywą dokumentację choroby. Trafiała ona do ZUS, a tam jedna z pracownic dbała o to, by zajął się nią opłacony lekarz orzecznik.

W efekcie człowiek zdrowy, jak ryba był kwalifikowany na rentę jako schorowany i nienadający się już do wykonywania jakiegokolwiek zawodu.

Z lewych rent korzystali górnicy, którym zabrano świadczenia, bezrobotni wałbrzyszanie, a nawet ksiądz, który załatwił rentę swojemu ojcu. Ale nie tylko o takie świadczenia chodziło. Lekarze byli tak bezczelni, że podpisywali się nawet pod papierami poświadczającymi wypadki przy pracy w kopalni, które nigdy nie miały miejsca.

Dzięki temu udający poszkodowanego mógł dostawać nawet kilka tysięcy złotych odszkodowania za szkody, których nigdy nie doświadczył. Rekordzista dzięki takiej sfingowanej dokumentacji wypadku dostał od zakładu ZUS-u 220 tysięcy złotych.

Pierwsze akty oskarżenia trafiły do sądu w 2004 roku. Jednak surowe wyroki i zabezpieczenia wprowadzane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie zakończyły kupowania rent za łapówki. Zmieniło się jedno - cena.

Kilka lat temu, na początku trwania tego przestępczego procederu, kupienie spreparowanej historii choroby, opłacenie pośredników i lekarza orzecznika kosztowało tysiąc złotych. W 2004 czy 2005 roku nawet 10 razy więcej. Rekordzista wśród lekarzy wziął 26 łapówek na łączną kwotę 46 tysięcy złotych.
Wszystkim oskarżonym grozi do 8 lat więzienia.

Losują lekarza
Prokuratura i ZUS szczegółowo sprawdzają teraz wszystkie decyzje, przyznające chorym świadczenia, zwłaszcza te, w których podejmowaniu uczestniczyli oskarżeni medycy. W tej chwili renty zabrano już sześciu osobom. Wobec wszystkich były podejrzenia, że zdobyły je nielegalnie, a po ponownym przebadaniu, to się potwierdziło.
Anita Gaik-Natkaniec, rzeczniczka prasowa wałbrzyskiego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, podkreśla, że ZUS, by wyeliminować możliwość nielegalnego załatwienia sobie renty, wprowadził zabezpieczenia. Chodzi m.in. o losowy przydział akt do lekarzy orzeczników. - Wszyscy wchodzą do jednego pokoju, gdzie rano, tuż przed badaniem, elektroniczny system losuje im lekarza. Człowiek nie ma żadnego wpływu na to, do kogo trafi dany pacjent - tłumaczy Anita Gaik-Natkaniec.
Trzeba zweryfikować wszystkich rencistów
Z Robertem Gwiazdowskim, szefem rady nadzorczej ZUS w latach 2006-2007, rozmawia Małgorzata Moczulska.

Jak to możliwe, by na taką skalę i przez tak długi czas w Wałbrzychu wyłudzano renty?

Myślę, że złożyło się na to kilka rzeczy. Po pierwsze, w naszym kraju przez wiele lat było społeczne przyzwolenie na takie praktyki.
Proszę zauważyć, że nie wytykało się palcem sąsiada, który "załatwił sobie rentę", a mówiło się o nim "sprytny".
Poza tym ZUS był takim chłopcem do bicia i zawsze bardziej nagłaśniano sprawy, kiedy nie przyznano renty komuś naprawdę choremu, co się zdarzało, niż te o wyłudzeniach.

Czyli, Pana zdaniem, Zakład Ubezpieczeń Społecznych jest bez winy?

Nie. Bez wątpienia zaszwankowały również procedury, które umożliwiały takie oszustwa. Sito kontroli było wyraźnie dziurawe. Kiedy kilka lat temu ZUS wprowadził dodatkowe mechanizmy kontrolne, proceder został ukrócony.

Ukrócony, ale niewyeliminowany.
Zgadza się, a dowodem na to są statystyki. Jesteśmy najmłodszym społeczeństwem w Europie, a mamy najwięcej rencistów. Dlatego uważam, że powinno się zweryfikować wszystkie renty. Wtedy mogłoby się okazać, że lwia część osób dla ZUS chorych, może spokojnie pracować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska