Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dolny Śląsk boi się kominów

Grzegorz Chmielowski
Grzegorz Chmielowski, redaktor "Polski-Gazety Wrocławskiej"
Grzegorz Chmielowski, redaktor "Polski-Gazety Wrocławskiej" Paweł Relikowski
W wielu europejskich miastach spalanie śmieci to już tradycyjna metoda pozbywania się odpadów, a przy okazji produkcji energii.

A ta służy do ogrzewania wody (i mieszkań) albo do wytwarzania prądu.

My pod tym względem tkwimy jeszcze w XX wieku, i to bliżej jego połowy. W Polsce istnieje bowiem tylko jedna spalarnia odpadów komunalnych, w Warszawie, ale o skali raczej eksperymentalnej.

Powodem tej blokady jest strach decydentów przed reakcją mieszkańców okolic, w których miałaby taka spalarnia działać. I nic dziwnego. To syndrom komina, wyhodowany przez kilkadziesiąt lat wielkich inwestycji. Rosły huty, koksownie i inne zakłady z kominami, rozsiewającymi trucizny.

Po 1989 r. kominy przestały być tak uciążliwe, ale nieufność pozostała. Gdy w latach 90. na budowę spalarni zgodziła się gmina Chojnów, skończyło się wielką awanturą. Jednak coś się zmienia. Unia nie tylko zmusza do lepszego zagospodarowania śmieci, ale i daje pieniądze na budowę 11 spalarni w dużych miastach Polski. Ale żadnej na Dolnym Śląsku. Choć bardzo by się przydały.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska