Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lakers mistrzami NBA, Kobe najlepszy

Michał Lizak
Dla Marcina Gortata - na zdjęciu w meczu reprezentacji Polski - występ w finale NBA to prawdziwy sukces
Dla Marcina Gortata - na zdjęciu w meczu reprezentacji Polski - występ w finale NBA to prawdziwy sukces Fot. Polskapresse
Koniec magicznej przygody Orlando w fazie play-off. Dla Marcina Gortata sam finał to sukces.

Cudu nie będzie. Nie było go nawet w meczu numer 5 wielkiego finału NBA. Rozbici psychicznie gracze Orlando przegrali na własnym parkiecie z Los Angeles Lakers 86:99 i tym samym, po raz 15. w historii, to zespół z Miasta Aniołów został najlepszą drużyną NBA, wygrywając finałowe starcie z Magic 4-1.

Kobe Bryant po raz pierwszy wybrany został najlepszym graczem finałów.

Kobe Bryant, dla którego był to czwarty mistrzowski tytuł w karierze, po raz pierwszy wybrany został najlepszym graczem finałów. Po raz pierwszy też triumfował w NBA bez Shaquilla O'Neala przy boku, będąc bezapelacyjnie numerem 1 tej rywalizacji. Teraz nikt już nie będzie mógł powiedzieć, że nie jest w stanie być prawdziwym liderem, graczem zdolnym poprowadzić swój zespół do wielkich zwycięstw. Kobe udowodnił, że naprawdę może wszystko...
- Od porażki z Bostonem w finale przed rokiem chciałem tylko jednego - wrócić do decydującego meczu o tytuł i tym razem wygrać. Byłem wściekły, że ciągle zarzucano mi, iż nie mogę wygrywać bez Shaqa. Teraz pokazałem, że krytycy nie mieli racji - podkreślał Bryant, odbierając nagrodę dla MVP finałów.

Gdy trzy razy wcześniej zostawał mistrzem NBA, każdorazowo indywidualnie, był w cieniu O'Neala - to on był MVP, Kobe był tylko jego młodszym bratem. Potem wybierał się nawet na Plutona (groził, że woli grać na tej planecie niż w Lakers), byle tylko zmienić klub. Teraz pokazał, że rzeczywiście jest zawodnikiem z innej planety. Ale tylko pod względem sportowym, nieosiągalnym dla większości graczy. Nawet w najlepszej lidze świata.

Shaq, znany z ciętego języka i kontrowersyjnych, a do tego bardzo barwnych wypowiedzi, po zakończeniu finału pokazał klasę. Wcześniej sam wypominał Bryantowi, że bez niego nie będzie mistrzem. Teraz na swoim Twitterze napisał: "Gratuluję, Kobe, zasłużyłeś na to. Byłeś świetny. Ciesz się tym!".
Bryant był zdecydowanie bohaterem numer jeden ostatniego meczu NBA w sezonie 2009/2010. W jego cieniu pozostał trener Phil Jackson, który sięgnął po swoje 10. mistrzostwo w historii, detronizując legendarnego szkoleniowca Celtów - Reda Auerbacha.
- Red był świetnym facetem. Mistrzowskie cygaro wypalę, by uczcić także jego osiągnięcia - podkreślał Jackson.

W ekipie Lakers jeszcze tylko Derek Fisher miał na swoim koncie mistrzowskie tytuły wywalczone w latach 2000-2002. Dla pozostałych graczy Lakers to był tytuł numer 1.
- Moje marzenie stało się faktem, to niesamowite - cieszył się Pau Gasol. Hiszpan często pozostawał w cieniu innych graczy Lakers, może nawet nie doceniano jego dokonań, rzadko był szalenie efektowny, częściej efektywny. Ale jego wkład w ten tytuł był niepodważalny.

Gracze Magic po dogrywce i fatalnej porażce w meczu numer 4 podkreślali, że jeszcze nie wszystko stracone.

Piąte spotkanie na początku układało się po myśli gospodarzy, którzy wygrywali nawet różnicą 9 punktów. Ale w drugiej kwarcie zabójczy fragment wygrany przez gości aż 16:0 odebrał Orlando resztki magii. Już wtedy chyba wszyscy wiedzieli, że ten finał się zakończył.

Gracze Magic po dogrywce i fatalnej porażce w meczu numer 4 podkreślali, że jeszcze nie wszystko stracone, że trzeba wierzyć, iż każdą serię można odwrócić. Ale był to już tylko urzędowy optymizm. Bo w samym zespole wiary było niewiele, a gracze po prostu czuli, że w decydującym momencie zabrakło im wsparcia z ławki trenerskiej. Choć oficjalnie nikt tego nie potwierdził...
- Niestety, widać było, że nie wierzyliśmy, iż ten finał da się uratować. Szkoda, że skończyło się to w taki sposób - przyznał po spotkaniu Marcin Gortat, pierwszy Polak, który miał okazję zagrać w bezpośredniej rywalizacji o tytuł mistrza NBA.
W ostatnim spotkaniu spędził na parkiecie blisko 9 minut i zaliczył w tym czasie 4 punkty (2/4 za 2) i raz został zablokowany.

Jeszcze nigdy finał NBA nie był tak szeroko komentowany, nie miał tak bardzo polskiego charakteru.

- Szkoda, że udało nam się wygrać tylko jedno z trzech spotkań, w których zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. Mimo wszystko uważam, że wicemistrzostwo to nasz sukces. Ale pewnie będziemy umieli cieszyć się z niego dopiero za jakiś czas. Bo ten finał można było wygrać - podkreślał Polak.

Niezależnie od tego, czy w decydującym starciu można było zdziałać więcej, Gortat może być dumny nie tylko ze swojej pozycji w drużynie, ale przede wszystkim z zainteresowania koszykówką, jakie wywołał w Polsce. Jeszcze nigdy finał NBA nie był tak szeroko komentowany, nie miał tak bardzo polskiego charakteru, nie był tak bliski naszym kibicom. I już za to Gortatowi należą się słowa uznania.

- Powiedziałem do Jameera: "Zobacz, jak oni świętują. To musi nas zmotywować do powrotu na salę i do dalszej pracy. Też chcę dokonać tego, co oni" - mówił po meczu Dwight Howard, środkowy i największy gwiazdor Magic.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska