Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna: W Lubinie czeski film, we Wrocławiu ład

Michał Sałkowski, Mariusz Wiśniewski
Rozmowy z Orestem Lenczykiem wciąż trwają. Trener może stracić cierpliwość. Już szykuje się do wyjścia
Rozmowy z Orestem Lenczykiem wciąż trwają. Trener może stracić cierpliwość. Już szykuje się do wyjścia Fot. Piotr Krzyżanowski
W Śląsku cisza i spokój, czego nie było już dawno. Zagłębie Lubin czeka, aż KGHM sypnie groszem

Do planowanego rozpoczęcia nowego sezonu w ekstraklasie pozostało 45 dni. Ale biorąc pod uwagę, co się wydarzyło rok temu, możliwe, że znacznie więcej. Nadal bowiem nie wiadomo do końca, kto spadł, kto awansował, a kto ma zagrać w barażach. Zamieszanie jest ogromne i nie widać sposobu jego rozwiązania. A przynajmniej takiego rozwiązania, aby nie obyło się bez kontrowersji.
Na szczęście tym razem żaden dolnośląski zespół nie odgrywa w tym całym galimatiasie głównej roli. Nasi piłkarze odpoczywają, a działacze przygotowują się do nowego sezonu. Co dokładnie się dzieje w Śląsku Wrocław i Zagłębiu Lubin?

Spokojnie jak nigdy
Na Oporowskiej na razie cisza i spokój. Piłkarze pojechali na wakacje, a w piątek na urlop udał się także trener Ryszard Tarasiewicz. Panuje czas wyczekiwania, ale już niebawem się to zmieni.
Na 18 czerwca zostało zaplanowane walne zgromadzenie akcjonariuszy, na którym dokonają się zmiany w zarządzie i radzie nadzorczej klubu. Wtedy też będzie jasne, ile trener Ryszard Tarasiewicz będzie miał pieniędzy na letnie transfery. Już teraz jednak wiadomo, że nie będzie to wielka kwota. Nieoficjalnie mówi się, że wrocławianie na nowych zawodników będą mogli wydać 2,5 mln złotych. Nie jest to dużo, ale nie jest też mało.

Niemal jest już pewne, że na Oporowską trafi słowacki bramkarz Marian Kelemen. Przyjdzie na zasadzie wolnego transferu, ale trzeba będzie mu zapłacić za podpisanie kontraktu. Kto jeszcze wzmocni Śląsk, w tej chwili trudno powiedzieć.

Trener Tarasiewicz chce trzech, czterech nowych zawodników. Priorytetem był bramkarz.

Nie będzie to raczej Grzegorz Bonin, za którego Górnik Zabrze zażądał od Śląska 1,5 mln euro. Kwota jest zaporowa i na pewno spadkowicz z ekstraklasy takich pieniędzy nie dostanie. I to nie tylko od Śląska, ale jakiegokolwiek polskiego klubu. Wrocławianie byli jeszcze zainteresowani dwoma innymi piłkarzami Górnika: Przemysławem Pitrym i Tomaszem Zahorskim, ale w obu przypadkach zabrzanie zapewne też będą chcieli ogromnych pieniędzy i raczej żaden z nich nie trafi do Śląska.

Na liście trenera Tarasiewicza znajdują się jeszcze między innymi Marcin Smoliński oraz Adrian Sikora. Poza tym cały czas wchodzi w grę trans-fer zagraniczny. W tym wypadku problem polega jednak na tym, że przed zatrudnieniem sztab trenerski chciałby zobaczyć zawodnika na żywo i przetestować go, a na to nie zawsze się chcą zgodzić sami piłkarze ani ich menedżerowie.

- Menedżerowie sami przysyłają nam płyty z akcjami zawodników. Ale takie nagrania niewiele mówią i dlatego przed zatrudnieniem kogoś chcemy zobaczyć, co naprawdę potrafi, aby nie brać w ciemno i później się martwić, co z tym zrobić - tłumaczą szkoleniowcy Śląska.

Poza Kelemenem, który być może w tym tygodniu pojawi się we Wrocławiu, pozostałe transfery będą dopinane po wspomnianym 18 czerwca. Trener Tarasiewicz zapowiadał, że chce sprowadzić trzech, czterech nowych zawodników. Priorytetem był bramkarz, a następnie prawy pomocnik.
Po walnym zgromadzeniu nowy kontrakt podpisze też trener Ryszard Tarasiewicz.
Trzyletnia umowa będzie zawierała zapis, że trener może odejść wcześniej jedynie wówczas, kiedy dostanie propozycję poprowadzenia reprezentacji Polski. Coś, co wydawało się do niedawna mało prawdopodobne, po dwóch nieudanych meczach kadry podczas zgrupowania w RPA stało się bardzo możliwe. Według nieoficjalnych wiadomości, trener Śląska stał się głównym kandydatem na następcę Leo Beenhakkera. Miałoby się to stać po zakończeniu eliminacji do mistrzostw świata, czyli po rundzie jesiennej. Działacze Śląska mimo wszystko nie zamierzają rezygnować z Tara-siewicza i na pewno podpiszą z nim umowę.

Pewne jest też, że wrocławski zespół w nowym sezonie zagra w sprzęcie Pumy. Podpisanie umowy z niemieckim producentem sprzętu sportowego będzie niejako ukoronowaniem spokojnej przerwy letniej w klubie z Oporowskiej. Już dawno w Śląsku tak nie było. Tak, czyli normalnie.
Scenariuszy wiele

Czarny scenariusz na ekstraklasę zakłada przykręcenie kurka przez KGHM.

W KGHM Zagłębiu Lubin mamy pajęczynę zależności. W samym centrum tejże usytuowane jest walne zgromadzenie KGHM, które planowo odbyć ma się we wtorek. Choć data może ulec zmianie, bo w przeddzień pod hasłem zmian zbiera się rada nadzorcza spółki.

Od największego udziałowca zależy, jaką ilością pieniędzy będzie dysponować miedziowy klub w nadchodzącym sezonie ekstraklasy. Przypomnijmy, że w I lidze budżet KGHM Zagłębia Lubin oscylował w granicach 12-15 milionów złotych. Realnie zakładając, na najwyższym szczeblu rozgrywek ma on zostać podwojony.

Czarny scenariusz na ekstraklasę zakłada przykręcenie kurka przez KGHM i ograniczone dofinansowanie w wysokości 6-8 mln złotych, realny - około 12. Lubiński klub już jest wysoce rozpoznawalną marką sportową i solidną firmą na mapie piłkarskiej Polski. Od ubiegłego roku oficjalnie promuje markę miedziowego kombinatu, stąd przedrostek KGHM w nazwie Zagłębia Lubin.

Do budżetu klubu należy wliczyć wpływy z transmisji telewizyjnych w Canal+, czyli około 7 mln złotych. Kolejne 3 miliony jako wpływy z biletów, bo trudno przypuszczać, że Dialog Arena nie wypełni się po brzegi podczas spotkań z Lechem, Wisłą, Legią, zaprzyjaźnioną Arką czy regionalnych derbów ze Śląskiem Wrocław. Dorzucamy jeszcze dwa miliony, jakie firma Dialog rokrocznie wpłaca na konto Zagłębia po sprzedaży nazwy lubińskiego obiektu.

Summa summarum, 12 okrągłych baniek, mówiąc kolokwialnie. Koniec końców, do całej puli dorzucą się też inni, pomniejsi sponsorzy mistrza Polski sprzed dwóch lat i chociażby sami kibice, którzy podczas tegorocznych licznych akcji promocyjnych szturmowali klubowy sklep w Cuprum Arenie. Słowem, niechybne 4-5 milionów.
Pomijając zastrzyk finansowy od potentata, miedziowy klub może rozporządzać 17 milionami złotych. To stawia go w naprawdę dobrej pozycji wyjściowej w porównaniu z czołówką ekstraklasy.

Łyżka dziegciu pojawia się przy personaliach. Cały czas trwają rozmowy z kandydatami na fotel trenera. Mimo że w stanowisku klubu nieprzerwanie pojawia się stwierdzenie, iż Lenczyk jest jedynym kandydatem, to dodano do tego refrenu zdanie: Bardzo istotne dla Zagłębia Lubin jest to, aby zespół był budowany w porozumieniu sztabu szkoleniowego z zarządem spółki - tyle szef biura prasowego miedziowych, Wacław Wachnik.

Ważne, by chęć jedynowładztwa Lenczyka zmieniła się we współpracę z włodarzami. Właśnie, zarząd. Od kilku tygodni mówi się o dymisji prezesa Pawła Jeża, zrzucanego już ze stołka po nieudanym epizodzie szkoleniowym Roberta Jończyka. Przyszła kryska?

Dziś Zagłębie może sobie pozwolić na wysupłanie co najmniej 1-1,5 mln złotych na transfery.

Istotna jest też sprawa podpisania nowej umowy z dyrektorem sportowym Jakubem Jaroszem, odpowiedzialnym za ciągłość polityki transferowej. Ale żeby udać się na zakupy, trzeba wiedzieć, jaki luksus wchodzi w grę. Dziś Zagłębie może sobie pozwolić na wysupłanie co najmniej 1-1,5 mln złotych na ten cel. Kwota zostanie powiększona o pieniądze uzyskane ze sprzedaży zawodników (Goliński, Kolendowicz, Miguel?!) bądź, wracamy do punktu wyjścia, o dokładkę KGHM-u. Ot, błędne koło. Czy zmieni się w koło fortuny, szczątkową odpowiedź poznamy we wtorek.

PS Do końca czerwca piłkarze mają urlop. A większość przygotowania zaczyna już 22 czerwca. Czy poślizg w budowaniu formy nie wyjdzie na dłuższą metę bokiem?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska