Domaga się tego burmistrz miasta, który jeszcze 6 lat temu sam wydał zgodę na jej postawienie. Teraz nazywa budowlę samowolką i nasyła nadzór budowlany. Moczulscy nie wytrzymali i skierowali sprawę do sądu.
- W 2002 roku urzędnicy sami błagali właścicieli o remontowanie budynku w centrum miasta, bo cały ciąg kamieniczek groził zawaleniem - wspomina Władysław Moczulski. - Dziś, gdy zainwestowaliśmy tu ponad 2 miliony złotych, nakazują nam to zburzyć, choć to nie my zawiniliśmy, tylko ci, którzy wydali błędną decyzję.
Sporna dobudówka z wejściem do piwnicy stoi w Rynku i zajmuje część chodnika. Moczulscy mieli na nią pozwolenie wszystkich instytucji, łącznie z konserwatorem zabytków. Wojewoda odkrył jednak błąd - burmistrz wydał zgodę na budowę, choć nie miał takich uprawnień. Teraz to burmistrz domaga się usunięcia bramy. Nasyłał nawet nadzór budowlany. Ten nie mógł uznać za samowolkę budowlaną czegoś, co rozpoczęto budować za zgodą urzędu.
Sporna dobudówka z wejściem do piwnicy stoi w Rynku i zajmuje część chodnika.
- Już od trzech lat moglibyśmy prowadzić tu lokal gastronomiczny, ale urzędnicy nie zgadzają się na odbiór techniczny - dodaje Moczulski.
W planie miejscowego zagospodarowania ratusz ustalił w tym miejscu z powrotem chodnik. I wpakował się w pułapkę - nie może rozpocząć remontu tej części Rynku, dopóki nie wyjaśni się sprawa dobudówki. Włodzimierz Bajoński, sekretarz miasta, zapewnia, że rewitalizacja już się rozpoczęła i sprawa bramy nie powinna jej przeciągnąć. Nie chce się jednak wypowiadać w sprawie samej bramy, ponieważ tym się zajmie już sąd. Pierwsza rozprawa w najbliższy wtorek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?