Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miłość Lechów i pogoń za bocianem

Jacek Antczak
Mieczysław Michalak, Dziennikarz Roku
Mieczysław Michalak, Dziennikarz Roku Paweł Relikowski
Rozmowa z Mieczysławem Michalakiem, wrocławskim fotoreporterem "Gazety Wyborczej", ogłoszonym wczoraj Dziennikarzem Roku na Dolnym Śląsku

Wiem, że ważna jest jakość, a nie ilość, ale liczyłeś kiedyś, ile zdjęć zrobiłeś w czasie 30-letniej kariery dziennikarskiej?

Próbowałem kiedyś policzyć negatywy i pły-ty, ale szybko, po kilku tysiącach, się pogubiłem. Pomyślałem, że podsumuję moją pracę liczbą aparatów, których dotąd używałem. Udało się policzyć - dwudziestu sześciu.

Który był pierwszy? Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z fotografią?

W sierpniu 1980 roku. Wyszedłem z domu i zobaczyłem, że na ulicach Wrocławia dzieje się coś nadzwyczajnego, są demonstracje i strajki, rodzi się Solidarność. Pobiegłem natychmiast na szaberplac przy Krakowskiej, za 500 złotych kupiłem aparat Zenith E i zacząłem robić zdjęcia.

Które pierwsze opublikowałeś w gazecie?

Rok później, 13 czerwca 1981, byłem w środku wielkiej zadymy przy placu Pereca. Jedno ze zdjęć, z zomowcami atakującymi demonstrantów, ukazało się w "Fotogazetce" - podziemnym piśmie Politechniki Wrocławskiej.

Patronem Nagrody Dziennikarza Roku jest legendarny wrocławski fotoreporter Tadeusz Szwed. A ty jesteś pierwszym fotoreporterem, który otrzymał to wyróżnienie. Czy autor zdjęć w gazecie to też dziennikarz?

Trochę tytuł Dziennikarza Roku mnie przytłacza, ale jednak uważam swoje zajęcie jako dziennikarstwo, choć większość ludzi kojarzy dziennikarza z reporterami piszącymi i występującymi w telewizji. Ale po tylu latach w zawodzie wiem, że jesteśmy dziennikarzami, bo nie tylko nasze zdjęcia, ale informacje i spostrzeżenia są wykorzystywane w mediach. Poza tym od zawsze uważam, że zdjęcia nie są ilustracją tekstu tylko jego częścią składową.

Nie czujesz na plecach oddechu młodszych fotoreporterów?

Czuję i strasznie się cieszę, że mamy tylu zdolnych ludzi. Sam wielu z nich uczyłem podczas warsztatów i Weekendowej Akademii Fotografii. Mam tylko obawy, że fotografia prasowa przeżywa teraz kryzys, ale spowodowany tym, że fotoreporterzy często nie mają gdzie publikować. Trudno znaleźć miejsce na prawdziwy fotoreportaż, publikację sześciu, siedmiu zdjęć, które opowiadają jakąś historię, bo to jest prawdziwa robota reporterska.
Odniosłeś wiele sukcesów, a wpadki?

Nie pamiętam, czy ja byłem fotoedytorem, czy kolega, ale opublikowaliśmy kiedyś zdjęcie prezydenta Izraela Chaima Herzoga, zamiast prezydenta Niemiec Romana Herzoga, który akurat przyjeżdżał do Wrocławia odbierać doktorat honoris causa. Innym razem z wojewody wrocławskiego Witolda Krochmala zrobiliśmy ambasadora Wielkiej Brytanii. Na szczęście znał język angielski, więc blisko było. Fotoreporter musi dokładnie opisywać zdjęcia, bo potem komputerowa maszynka wyszukuje i zdarzają się takie błędy.

Wydałeś kilkanaście albumów dokumentujących życie społeczne, polityczne i prywatne Wrocławia i Dolnego Śląska, ale zrobiłeś już zdjęcie życia?

Jeszcze chyba nie, choć do wielu zdjęć mam sentyment, nawet tych z lat 80., kiedy dopiero się uczyłem fotografii. Teraz zdjęcia sprzed 30 lat mają taką wagę, że aż trudno je podnieść. Mam na przykład zdjęcie Lechów Kaczyńskiego i Wałęsy, tak uśmiechniętych i bliskich sobie, jakby to była miłość dozgonna.

A jakie zdjęcie wisi na ścianie w domu?

Tablica "Zakaz fotografowania" z granicy i bardzo powiększone zdjęcie ćmy latającej nad kwiatkiem zrobione w ogródku.

Przyrodę też fotografujesz?

Lubię poszaleć dla przyjemności. Kiedyś się tak napaliłem na bociany, że pojechałem 800 kilometrów do wioski, w której było 50 gniazd. Fotografowałem namiętnie, nawet potem tego nie wykorzystałem w gazecie.

Po takiej nagrodzie nie spoczniesz na laurach?

Wiele nagród dostałem, ale zawsze mnie to tylko dopingowało. Mam jeszcze wiele pomysłów. Lubię wymyślać nowe rzeczy, podkładam więc aparaty pod żużlowców czy ścigające się konie albo wieszam je gdzieś na górze. Kombinuję, żeby było inaczej, oryginalnie, z pomysłem.

Widać, że kochasz swój zawód.

Pewnie. Robię, to co lubię i jeszcze mi za to płacą. Cóż może być wspanialszego?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska