- Kiedy do teściowej było niedawno wzywane w nocy pogotowie ratunkowe, to wychodziłem po karetkę na drogę - opowiada Eugeniusz Kempiński z Dłużyny.
Dlaczego? Bo ekipie ratunkowej trudno trafić pod właściwy adres, gdy brakuje numeru na ścianie budynku.
Obowiązek nadawania numerów nieruchomościom nakłada ustawa Prawo geodezyjne i kartograficzne.
- W naszej pracy liczy się każda minuta, a ten czas po prostu tracimy - wyjaśnia Arkadiusz Kawka, szef zgorzeleckiego pogotowia ratunkowego.
Pracownicy zgorzeleckiego pogotowia skarżą się, że często dochodzi do dramatycznych sytuacji. Wysłana na wieś karetka błądzi w poszukiwaniu adresu. Kłopoty z brakiem numerów mają też w innych rejonach województwa.
- Często kierowca karetki dostaje dyspozycję, że ma jechać do drugiego domu za krzyżem czy kościołem - potwierdza Andrzej Hap, dyrektor legnickiego pogotowia.
- Tabliczek z numerami domów brakuje nie tylko u nas, podobnie jest chyba w całej Polsce - zauważa Kazimierz Słabicki, zastępca wójta gminy wiejskiej Zgorzelec.
Obowiązek nadawania numerów nieruchomościom nakłada ustawa Prawo geodezyjne i kartograficzne. Formalności załatwia się w gminie. Za brak numeru można zapłacić 250 zł mandatu. Numerację w miastach kontrolują strażnicy miejscy. Na wsi strażników nie ma, więc zdarzają się domy nieoznakowane od 20 lat.
- Na pewno dałoby się uniknąć wielu komplikacji zdrowotnych, gdyby pomoc mogła dotrzeć do chorego wcześniej - podkreśla doktor Arkadiusz Kawka z pogotowia w Zgorzelcu.
- Skoro tak, to powieszę tabliczkę z numerem - obiecuje Eugeniusz Kempiński z Dłużyny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?