18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Takie kuszące miasto

Małgorzata Matuszewska
Maciej Dudzik
Użycie nazwy stolicy Dolnego Śląska w powieści jest gwarancją jej sukcesu. Pokazał to nie tylko Marek Krajewski serią kryminałów z komisarzem Eberhardem Mockiem w roli tropiciela mrocznych tajemnic Wrocławia

Niezwykły, piękny i jedyny "do życia" istnieje w szeptanych opowieściach i głośnych rozmowach. Czasem niepokoję się, że umiejętnie kreowana legenda Wrocławia przerasta prawdziwy Wrocław, w którym niektórzy ludzie muszą żyć naprawdę. Ale nic to. Na szczęście kreacje świetnie prezentują się w literaturze. Może nawet lepiej niż najlepsze reklamowe hasło miasta, wymyślone przez profesjonalnego copywritera?

Dobrym pomysłem promocyjnym jest organizowanie konkursów literackich, których regulamin wymaga umieszczenia akcji książki we Wrocławiu lub na Dolnym Śląsku. To dzięki takiemu konkursowi Oficyny Wydawniczej Atut wrocławski Wilczy Kąt zabłysnął w powieści "Dzieci z Wilczego Kąta" Wacława Grabkowskiego, młoda autorka Olga Jaworska w "Zmianach światła" opisała swoich rówieśników, absolwentów Uniwersytetu Wrocławskiego, a Jarosław Kolasiński "Falą" sportretował Wrocław w czasach wielkiej powodzi.

Krajewski przez lata poszukiwań na uczelni, a wcześniej po prostu życia we Wrocławiu, wydeptał te miejsca i świetnie je zna.

Wszystkich autorów książek, umieszczających akcję swoich powieści na wrocławskich ulicach, w zaułkach, klubach, pubach i wymienianych z nazwy miejscach nie wymienię. Warto jednak przypomnieć (jeśli ktokolwiek zdołał zapomnieć, w co nie wierzę), że do popularyzacji miasta w ostatnich latach chyba najbardziej przyczynił się Marek Krajewski. I wcale nie twierdzę, że swoje czarne kryminały umieścił w Breslau, bo wiedział, że dzięki temu zabiegowi znajdzie się na szczytach notowań czytelnictwa. Gdyby pisał źle i nudno, nikt by po jego książki nie sięgał.

Marek Krajewski przez lata naukowych poszukiwań prowadzonych na uczelni, a wcześniej po prostu życia we Wrocławiu, wydeptał te miejsca i świetnie je zna. Trudno więc, by jego bohater Eberhard Mock nie odwiedzał Piwnicy Świdnickiej, willowego Oporowa, ulic Pereca i Teatralnej, o Instytucie Filologii Klasycznej, grającym w powieściach rolę komendy policji, nie zapominając. I jakby było mało, to za ścianą kamienicy Pod Gryfami znaleziono jednego z zamordowanych, innych nad Odrą...

Piotr Siemion, autor słynnych pokoleniowych "Niskich Łąk" podsumowujących transformację Polski i Polaków po upadku komunizmu, prowadzi swoich bohaterów przez Wrocław od charakterystycznego miejsca - jazu przy moście Pomorskim, gdzie z rzeki wyłonił się jeden z bohaterów - Anglik.
Wciąż frapuje też - i to nie tylko miłośników tajemnic - legendarny podziemny Wrocław. Nic dziwnego, nadal przecież krążą szeptanki o zawalonych schronach i bunkrach, kryjących swoje tajemnice z czasów drugiej wojny światowej. Kiedy na początku lat 90. odkryto część podziemi Dworca Głównego, wzmógł się apetyt na nieznane. Ale jak na razie, podziemne miasto skrzętnie skrywa swoje tajemnice.

Iga Karst z Różanki wykorzystała je w książce "Pan Samochodzik i podziemia Wrocławia". Bohaterką książki jest znana z powieści Nienackiego Zosia, siostrzenica pana Tomasza. Zosia trafia na Ostrów Tumski, a potem aż do Kamieńca Ząbkowickiego. Pisarka chwali dobrze sobie znane zakątki miasta. Rozmawiałyśmy przed prawie rokiem, kiedy opublikowała kryminał "Egzamin z tajemnicy", dziejący się oczywiście we Wrocławiu. Więcej, na Karłowicach! Zabójstwo Marcela Foksa, które odkrywają bohaterowie, popełniono przy alei Kasprowicza.

"Wrocław jest magiczny. Nie da się o nim nie pisać, jeśli ktoś chce pisać powieści sensacyjne i mieszka we Wrocławiu" - deklaruje Iga Karst. Niedawną "Złudną grę" też więc umieściła w swojej małej ojczyźnie.
Agnieszka Gałuszka, którą praca zmusza do wielu podróży koleją, często trafiała na wrocławski Dworzec Główny. Ale nawet stałych bywalców dworca zaciekawiła jego opisem w "Międzymieście", książce, po którą powinien sięgnąć każdy podróżnik.

Wrocławianin Łukasz Śmigiel, dziennikarz radiowy, jest autorem powieści "Muzykologia, czyli the best of.... spraw damsko-męskich". To raczej refleksyjny przewodnik po utworach znanych muzyków, ale uważny tropiciel śladów Wrocławia znajdzie je także na kartach książki Śmigla. Autor wspomina nieistniejącą już księgarnię muzyczną Bemolika w Rynku, klub Maniana. Prawdopodobnie Garaż z kart powieści (tam "rozpoczęły się finałowe występy stanowiące część Festiwalu Muzyki Nowoczesnej z cyklu »Radio artystów«") jest klubem Garaż z ulicy Komuny Paryskiej.

Ciekawostką jest, że Wrocław uwieczniają nawet ci autorzy, którzy tutaj nie mieszkają. Olga Rudnicka, studentka pedagogiki ze Śremu, swoją bohaterkę wysłała na fikcyjną wieś w pobliżu Wrocławia (i kazała jej odwiedzać Wrocław), bo "ma dobre połączenie z Poznaniem", a sama nigdy tu nie była, jak wyznała mi kilka dni temu. Jednak legendarną urodę Rynku i wrocławskie korki na pewno świetnie zna choćby z internetowych wieści, skoro trafnie je opisała w sympatycznej opowieści o kłopotach dynamicznej trzydziestolatki "Czy ten rudy kot to pies".

Ciekawostką jest, że Wrocław uwieczniają nawet ci autorzy, którzy tutaj nie mieszkają.

Krakowski filozof Łukasz Orbitowski bywał we Wrocławiu, bo współpracował z jednym z naszych wydawnictw i miał tu przyjaciół. Horror-ballada jego autorstwa pt. "Święty Wrocław" powinna stać się lekturą obowiązkową karłowiczan. Autor prowadzi nas przez Polankę i Różankę, ulicami: Bałtycką, Na Polance, Żmigrodzką, Zawalną. Z bohaterami opowieści o osiedlu, w którym zagnieździło się tajemnicze i przerażające inne osiedle, spotykamy się też w Rynku pod Pręgierzem, Novocainie, Hawanie, pubie Pod Zielonym Kogutem przy placu Teatralnym.

Ale Łukasz Orbitowski deklaruje, że nie napisał tej książki tylko dla wrocławian albo ludzi szukających swoistego przewodnika po mieście. "Określenie miejsca akcji miało służyć czytelnikowi, żeby łatwiej wciągnął się w fabułę, rozpoznał miasto jako znajome" - twierdzi. I chwali Wrocław jako miasto oddychające równo i rytmicznie. Krakowianin odkrył i podkreśla, że "serce Wrocławia bije intensywnie".

Warto więc sięgać po książki z Wrocławiem w tle. Choćby czytelnik tu nie mieszkał, i tak znajdzie coś dla siebie. Niezwykły klimat, gęstą atmosferę. To "coś", co potrzebne jest dobrej książce. Bo przecież nie dla Wrocławia zagłębiamy się między okładki.

Wrocławskie tropy świetnie można wykorzystać, organizując coraz bardziej popularne "gry miejskie" czy wycieczki śladami literackich bohaterów. Co prawda, ulica Pereca, znana z kryminałów Marka Krajewskiego, na żywo nie jest tak atrakcyjna, jak na kartach książek, ale za to Piwnica Świdnicka czy nadodrzańskie zakątki mają urok i warto je odwiedzić. Bywają i tacy autorzy, którzy do żadnych związków z Wrocławiem oficjalnie się nie przyznają, i nie wiadomo, dlaczego akcję swoich książek umieszczają właśnie tutaj. Należy do nich Jean-Christophe Rufin, francuski lekarz, pionier ruchu "Lekarze bez granic", pisarz.

W "Zapachu Adama" krajanka autora Juliette uwalnia zwierzęta doświadczalne we "wrocławskim instytucie biologicznym". Rufin prowadzi akcję z Wrocławia, a szerzej Europy, na Wyspy Zielonego Przylądka i do Brazylii. Wrocław najwyraźniej fascynuje pisarzy. Dla niektórych jest bardziej egzotyczny niż pierwotny las.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska