Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W tydzień zebrano 2 mln zł! Filipek pojedzie na leczenie ostatniej szansy

Adriana Boruszewska
Adriana Boruszewska
W nieco ponad tydzień udało się zebrać 2 mln zł na małego Filipa z Wrocławia.
W nieco ponad tydzień udało się zebrać 2 mln zł na małego Filipa z Wrocławia. Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press
17-miesięczny Filip Banaś z Wrocławia wyjedzie na leczenie do Niemiec. Wszystko dzięki ludziom dobrej woli, którzy przez tydzień wpłacali pieniądze dla chłopca. 18 października (środa) o godzinie 16.00 na koncie Fundacji Siepomaga były ponad 2 miliony złotych.

W środę o godzinie 16.00 na fundacyjnym koncie Filipa Banasia z Wrocławia znalazły się dwa miliony złotych, czyli tyle, ile 17-miesięczny chłopczyk potrzebuje na półroczne leczenie w niemieckiej klinice w Greifswaldzie. Terapia, będąca kombinacją chemioterapii i przeciwciał, to ostatni ratunek dla chłopca. Filip ma bowiem neuroblastomę - nowotwór złośliwy jamy brzusznej. Niestety, nawet po wycięciu guza w okolicach nadnercza, choroba nie odpuściła. Filip ma przerzuty do wątroby oraz kości czaszki i kości piszczelowych. Nie reaguje na podawaną chemię.

Tydzień temu, Kamila Banaś, mama chłopca, mówiła nam, że terapia w Niemczech to dla jej syna jedyna szansa, by przeżyć. Trzeba było jednak zebrać ogromną sumę. 2 miliony złotych. W 10 dni.

- Jeszcze nie mogę w to uwierzyć. Jestem szczęśliwa. Pieniądze dla Filipa wpłaciło 100 tysięcy osób, nie tylko z Wrocławia czy Dolnego Śląska, ale z całej Polski - cieszy się pani Kamila i dodaje: - Byli też tacy, którzy jednorazowo wpłacali nawet 30 lub 20 tysięcy złotych. Niestety wpłaty są anonimowe, a szkoda. Bardzo chciałabym podziękować wszystkim, którzy nam pomogli - mówi mama Filipa.

Dziś chłopiec jest jeszcze w Przylądku Nadziei. W niedzielę razem z rodzicami wyjeżdża do Greifswaldu. W poniedziałek zaczyna badania i leczenie.

Filip Banaś, 17-miesięczny chłopiec z Wrocławia, urodził się zdrowy. Trzy dni po narodzinach wykryto w jego brzuchu guza. Po badaniach lekarze orzekli, że to neuroblastoma - bardzo złośliwego raka jamy brzusznej. Maleńkiego Filipa leczono na onkologii. Złośliwy guz usadowił się w okolicy nadnercza i ciągle rósł - aż osiągnął 6 centymetrów.

W lipcu 2016 roku, gdy chłopiec miał 2,5 miesiąca, lekarze postanowili wyciąć guza. - To był najgorszy czas w moim życiu - przyznaje pani Kamila. Guza udało się wyciąć w całości. Była więc nadzieja. Do grudnia. Wtedy wykryto przerzuty. Do wątroby, kości piszczelowych i kości czaszki. Filip miał pół roku, gdy zaczął chemioterapię. Źle znosił leczenie. - Najgorzej było w marcu i kwietniu. Nie chciał ani jeść, ani pić. Miał przepalony przełyk - przypomina sobie pani Kamila.

Filip jest już po 10 cyklu chemii. Niestety leczenie w Polsce nie przynosi rezultatów. Jedyna nadzieja to terapia w Niemczech.

ZOBACZ TEŻ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska