Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel: Cegła chce zmienić przepisy

Wojciech Koerber
Nicki Pedersen: Pomimo rozwoju speedway nadal jest chłopskim sportem
Nicki Pedersen: Pomimo rozwoju speedway nadal jest chłopskim sportem Fot. Tomasz Hołod
Na kanwie sobotnich wydarzeń podczas Grand Prix Szwecji znów postanowiliśmy zadać kilka pytań dotyczących żużlowego regulaminu.

I okazuje się, że nie tylko my zamierzamy wpłynąć na zmiany skostniałych, nieżyciowych przepisów. A przede wszystkim jednego - że zawsze, nawet na siłę, musi się znaleźć winien przerwania wyścigu.

- Niebawem spotkam się z przewodniczącym Głównej Komisji Sportu Żużlowego i w imieniu Stowarzyszenia Żużlowców Metanol zaproponuję zmianę tego punktu - mówi nam prezes organizacji, Krzysztof Cegielski.

Ofiarą tego bezdusznego przepisu padł w Goeteborgu Nicki Pedersen. Polski arbiter Wojciech Grodzki uznał bowiem, że to Duńczyk spowodował upadek Emila Sajfutdinowa. Pan sędzia stał się też pośrednio sprawcą kontuzji Pedersena, który w ataku złości złamał w parkingu mały palec. A przecież w tak kontaktowej dyscyplinie, jak speedway, nie zawsze musi się znaleźć sprawca karambolu. Duch sportu niejednokrotnie nakazuje powtórkę w pełnym składzie. Nasz postulat jest więc prosty - likwidacja trefnego punktu. Owszem, sędziowie winni być uczulani, że jeśli tylko jest to możliwe, winnego należy znaleźć i odesłać do parkingu. Ale też winni mieć otwartą furtkę na wypadek takich sytuacji, jak choćby sobotnia z Goeteborga.

Duch sportu niejednokrotnie nakazuje powtórkę w pełnym składzie.

- Chociaż w tym akurat wypadku znalazłbym tego, który narozrabiał. To Emil. Nicki zostawił mu pod płotem sporo miejsca, lecz Rosjanin chciał szybko uciec do wewnątrz. A że ma jeszcze niewielkie doświadczenie i problem z wyczuciem odległości, to nadział się na Duńczyka. W Pradze było podobnie, gdzie uderzał w tylne koła rywali - zauważa Cegielski.

Były uczestnik cyklu Grand Prix, a obecnie także medialny ekspert zamierza przedstawić szefowi GKSŻ-u, Piotrowi Szymańskiemu cały pakiet proponowanych zmian. By żyło się lepiej i jeździło bezpieczniej.

- Jest kilka rzeczy do zmiany. Np. to, że po wyjeździe z parkingu nie można przejechać na spokojnie całego okrążenia. Przez to dochodzi do wypadków i kontuzji. Tak było podczas ostatniego Kryterium Asów w Bydgoszczy, gdzie przydzwonił Ułamek, bo nie wiedział, że jest koleina. Sebastian zwracał później uwagę, że powinna istnieć możliwość przejechania przed startem okrążenia na spokojnie. Ale nie tylko on. Także Adrian Miedziński. To są naprawdę ważne sprawy, bo jeśli nie jedzie się w kilku wyścigach, nie wie się o zmianach na torze. W Goeteborgu zawodnicy też inaczej by siedzieli na motocyklach, gdyby o wszystkim wiedzieli - zaznacza Cegła.
I jeszcze jedno. Rozżalony Pedersen pozwolił sobie porównywać speedway do Formuły 1, a raczej wykazać, jak daleko z tyłu pozostała jego dyscyplina. - W F1 są duże pieniądze, a za nimi stoją silne zespoły fabryczne, których głos się liczy. I dlatego protesty są dokładnie rozważane, a decyzje często zmieniane. W żużlu taka sytuacja nie istnieje i o wszystkim może decydować jeden sędzia, od którego błędnej decyzji może zależeć nawet mistrzostwo świata. Pomimo ogromnego rozwoju w ostatnich latach, jak widać, żużel dalej pozostał chłopskim sportem - konstatuje trzykrotny mistrz świata.

Cegielski: To sami zawodnicy są wielu rzeczom winni, bo tylko narzekają.

Rodzi się zatem pytanie, czy interesuje nas zabieranie punktów po czasie jednym, a oddawanie drugim. Czy tego chcemy? - Hmm. Na tym m.in. polega to całe piękno, że sędziowskie błędy również tworzą spektakl. Piłkarze też strzelają bramki ręką, a wyniki pozostają te same. No i kto miałby decydować o ewentualnych zmianach werdyktu? Trzech kolejnych sędziów? - zastanawia się Cegielski. I zwraca uwagę na jedno ze źródeł problemów. - To sami zawodnicy są wielu rzeczom winni, bo tylko narzekają, a przez lata nie potrafili stworzyć rady. To przecież oni nie umieją doprowadzić do tego, by w GP przygotowywano wreszcie tory do jazdy, a nie takie, jak w Goeteborgu. A to się da zrobić. Ludzie, mamy XXI wiek! - słusznie przypomina.
Tylko regulamin został z XX.

Trafi na wózek
Koszmarnie zakończył się poniedziałkowy półfinał DMŚJ w Abensbergu dla Niemca Sonke Petersena. 20-latek miał groźny upadek, po którym już na torze stracił czucie w nogach. Ze złamanym kręgosłupem (pierwszy kręg lędźwiowy) został przetransportowany helikopterem do szpitala, gdzie przeszedł operację. Według lekarzy szanse na odzyskanie przez chłopaka pełnej sprawności są niewielkie. Przypomnijmy, że zimą Petersen podpisał kontrakt z Lotosem. W naszej ekstralidze nie zdążył jednak wystartować. Brał tylko udział we wiosennych sparingach gdańszczan. To pierwszy tak poważny uraz na żużlowym torze, odniesiony w tym sezonie. I oby ostatni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska