Prawdę mówiąc, nie miała szans nie skorzystać z nich. Wicemistrzyni olimpijska z Pekinu walczyła o triumf w klasyfikacji generalnej Lang Team Grand Prix MTB. A że deszcz mocno zmiękczył trasę, kolarka do mety dotarła pokryta warstwą lessowego błocka.
To, co jest efektowne dla kibiców i fotoreporterów, nie cieszy jednak zawodników. Nie chodzi nawet o stronę estetyczną, ale czysto praktyczną. Błoto, które przykleja się do ciała i roweru, zwiększa jego masę. Maja ma specjalnie przygotowaną maszynę, odchudzoną, dostosowaną optymalnie do jej wagi i wzrostu. Gdy więc pokrywa się ją kilogramem balastu, walka staje się trudniejsza.
W sobotę bezwzględnie wykorzystała to Aleksandra Dawidowicz, która, widząc, że błotniste warunki nieco zaskoczyły peleton, ostro ruszyła już po starcie, licząc, że uda się jej urwać kilkanaście sekund.
I rzeczywiście urwała, tyle że szybko zmieniła je w minutę, a potem w dwie minuty przewagi nad najgroźniejszymi rywalkami.
Włoszczowska pilnowała więc mocno Anny Szafraniec. Była to jedyna zawodniczka, która mogła odebrać jej triumf w największej polskiej imprezie MTB. Szafraniec musiałaby jednak wygrać, licząc na słaby start Mai w ostatnim wyścigu w Gdańsku (za tydzień).
Gdzie dwie się biją, tam Dawidowicz skorzystała i odniosła swój pierwszy triumf w Lang Team Grand Prix. Włoszczowska skutecznie pilnowała za to Szafraniec i na ostatnich kilometrach wyprzedziła ją, zajmując drugie miejsce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
