Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pięciu górników rannych po wstrząsie w kopalni

Urszula Romaniuk
Fot. Piotr Krzyżanowski
Ziemia zadrżała w ZG Polkowice-Sieroszowice. Zagrożone było życie i zdrowie 12 pracowników

Po silnym wstrząsie na szybie wschodnim kopalni Polkowice-Sieroszowice ze stropu zaczęły sypać się skały.
W strefie zagrożenia znalazło się dwunastu górników. Pod rumowiskiem został jeden z nich, 37-letni głogowianin. Koledzy natychmiast ruszyli mu na ratunek i zaczęli odrzucać skały. Pracowali z poświęceniem, aż przyjechali ratownicy.

Górnik był mocno przysypany, ale na szczęście przeżył.
Akcja ratownicza Pogotowia Górniczego KGHM trwała około dwóch godzin. Sejsmolodzy mówią, że samoistny wstrząs miał siłę tzw. siódemki. Ziemia zadrżała tuż przed godziną czwartą na głębokości 810 metrów. Większość górników sama zdołała wycofać się z zagrożonego obszaru.

- Pięciu pracowników zostało lekko poszkodowanych - mówi Monika Kowalska, rzecznik KGHM Polska Miedź SA. - Czterech z nich trafiło do szpitala w Lubinie. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Przysypany górnik ma powierzchowne obrażenia, głównie rozciętą skórę.

Jak się dowiedzieliśmy, przysypany górnik ma powierzchowne obrażenia, głównie rozciętą skórę. Piąty ranny, 40-letni polkowiczanin, został przewieziony z kopalni do ambulatorium pobliskiego Centrum Usług Zdrowotnych.

- Lekarz stwierdził liczne, ale niezbyt groźne, uszkodzenia naskórka, głównie przedramion - mówi Mariola Kośmider, dyrektor polkowickiego Zespołu Opieki Zdrowotnej. - Po opatrzeniu pacjent został zwolniony do domu. Otrzymał on zalecenie poddawania się kontroli.

Pozostali ranni górnicy pochodzą z Lubina. Po kilku godzinach na oddziale chirurgii w lubińskim szpitalu został tylko jeden z poszkodowanych. Oddział, na którym doszło do wstrząsu, został wyłączony z eksploatacji. Okoliczności wypadku bada specjalna komisja górnicza.
Wstrząs w kopalni wyrwał ze snu mieszkańców Polkowic.
- Obudziło mnie jakby mocne szarpnięcie - opowiada Joanna Nowacka, mieszkanka jednego z wieżowców. - Przestraszyłam się, bo nie wiedziałam, co się stało. Budynek jeszcze przez chwilę się kołysał.
W kopalniach miedzi występują wstrząsy kontrolowane i samoistne. Te pierwsze są zaplanowane. W tym czasie ludzie znajdują się w bezpiecznym miejscu. - Czas wyczekiwania po robotach strzałowych wynosi od 1,5 do 6-8 godzin - dodaje rzeczniczka KGHM. - Dopiero potem zaczyna się wydobycie rudy.

W kopalniach miedzi występują wstrząsy kontrolowane oraz samoistne.

Wstrząsów samoistnych nie da się przewidzieć. Aby ograniczyć występowanie tąpnięć, w KGHM stosuje się odpowiednie filary, czyli podpory.

Przyczyny wypadków
Najwięcej ofiar w kopalniach miedzi przynoszą silne wstrząsy górotworu, po których następuje odprężenie skał.
16 marca w kopalni Rudna dwóch górników zostało lekko rannych. 25 marca, w tym samym zakładzie, po tąpnięciu, jeden pracownik zginął przysypany skałami, a czterech doznało lekkich obrażeń ciała. 17 kwietnia w ZG Polkowice-Sieroszowice lekko poszkodowanych zostało trzech górników. Wczoraj, w tej samej kopalni - pięciu.
Do wypadków dochodzi też z innych przyczyn. 5 maja podczas obsługi ładowarki w ZG Rudna doszło do rozerwania poszycia opony. Podmuch ranił dwóch pracowników. 14 maja, także w kopalni Rudna, górnik został ciężko ranny, a jego kolega lekko. Obaj podwieszali stalową linę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska