Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gangsterzy spalili klub w centrum Legnicy?

Zygmunt Mułek
Pożar wyrządził w klubie duże szkody
Pożar wyrządził w klubie duże szkody Wojciech Obremski
Ktoś podpalił znany legnicki klub A2. Pożar wybuchł w środę około godz. 3.30 nad ranem.

- Nie mam wątpliwości, że to było celowe podpalenie - mówi Leszek Gławęda, oficer dyżurny legnickiej Państwowej Straży Pożarnej, który w tym czasie miał służbę. - Podpalacz oblał czymś łatwopalnym kontener ze śmieciami i podsunął go pod drzwi klubu. Bardzo szybko ogień zauważył pracownik firmy ochroniarskiej i dzięki temu już po minucie od zgłoszenia strażacy byli na miejscu. Ogień został błyskawicznie ugaszony.

Ale wysoka temperatura spowodowała bardzo duże zniszczenia wewnątrz. Odpadł tynk z sufitów, a ściany zostały okopcone. Zniszczone zostały meble. Właścicielka oceniła swoje straty na 16 tysięcy złotych.

Klub A2 działa w oficynie przy ul. Reymonta. Został otwarty w grudniu ubiegłego roku. Cieszył się dużą popularnością, zwłaszcza wśród studentów.
- To było podpalenie - przekonuje właścicielka klubu. - Ogień wybuchł chwilę po tym, gdy barman zamknął lokal.

Właścicielka klubu prosi o nieujawnianie jej nazwiska. Gdy rozmawialiśmy z nią, była zdenerwowana i przestraszona. Czy wie, kto podłożył ogień?
- Ci, którzy to zrobili, znają mnie - ucina rozmowę.
Ekspert od pożarów powiedział nam nieoficjalnie, że gdyby ktoś chciał puścić z dymem cały klub, wrzuciłby przez okno koktajl Mołotowa. Podpalenie śmietnika mogło być zwykłym wybrykiem chuligańskim. Albo ostrzeżeniem.

Legnicka policja twierdzi, że nic nie wie o próbach wymuszania haraczy.

Czy podpalenie przy ul. Reymonta to sygnał, że w Legnicy gangsterzy próbują wymuszać haracze?
- Nic o tym nie wiem - mówi nadkomisarz Sławomir Masojć, rzecznik legnickiej policji. Ale w mieście słychać, że problem jednak istnieje.

- Przed jeden z legnickich klubów zajechało kilka samochodów- opowiada nasz informator. - Wybiegło z nich kilkunastu mężczyzn z kijami bejsbolowymi. Chcieli zdemolować lokal. Ale właściciele wynajęli firmę ochroniarską, w której pracują byli komandosi z Gromu. Ochroniarze szybko zrobili z bandytami porządek. Pewnie gangsterzy szukają teraz restauratorów, którzy takiej ochrony nie mają - podejrzewa nasz rozmówca.

Ostatnie poważne kłopoty z wymuszaniem haraczy Legnica przeżywała w latach 90. Teraz zaś problem ten dotyczy Lubina, gdzie przez wiele miesięcy toczyła się wojna gangów o wpływy w mieście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska