Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spowiedź grubasa

Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski, dziennikarz "Polski-Gazety Wrocławskiej"
Krzysztof Kucharski, dziennikarz "Polski-Gazety Wrocławskiej" Marek Grotowski
Ukryć trudno, że nie najlepiej czuję się w swojej objętości i to nie tylko wtedy, gdy wchodzę na wagę.

Nie mogę się z tym pogodzić, iż nie dobiegnę do tramwaju w tempie dwanaście, trzynaście sekund na sto metrów. Kiedyś, to znaczy trzydzieści kilo temu, biegałem 11,8 na 100 m. A poza tym, jak człowiek wygląda? Na fotelu, jak jakiś wieloryb w ludzkim ciele.

Mogę się pocieszać, że tak wygląda co trzeci Amerykanin, co czwarty Grek czy Chorwat i co piąty Anglik, Czech, Niemiec, Fin i Węgier. Wśród płci pięknej liderują Greczynki, Portugalki i Finki. Nasze panie są na trzynastym miejscu. Ale co to za pociecha? Byłem teraz parę dni na Litwie i nie spotkałem człowieka grubszego od siebie.

Amerykański epidemiolog Jay Olshansky z chicagowskiego uniwersytetu, prowadzący badania nad długowiecznością i zdrowiem, ogłosił niedawno, że pokolenie naszych dzieci będzie żyło krócej od nas.
Otyłość stała się groźną chorobą. Dane są tak bardzo pesymistyczne, że nawet nie ma motywacji, żeby się odchudzać. Otyłych z roku na rok przybywa. Europejscy dietetycy biją na larum, bo grubasy stają się normą już nie tylko wśród dorosłych czy nastolatków, ale też małych dzieci, które atakuje cukrzyca i cholesterol.

Oczywiście, bardziej obszerni w pasie, niż wskazywałby zdrowy rozsądek, szukają winowajcy tej dolegliwości. Podobno przyczynili się do tego dietetycy w latach siedemdziesiątych, którzy głosili, że podstawą zdrowego wyżywienia jest świeże pieczywo i różniaste makarony.

Mnie akurat nie musieli tego wciskać dietetycy. Jako mały brzdąc siadałem na schodach przed domem, a babcia stawiała przede mną głęboki talerz z makaronem pokropiony trochę rosołem. Kiedy pierwszy raz zetknąłem się z włoskimi makaronami, miłość buchnęła płomieniem. Nie było dla mnie nic doskonalszego niż, na przykład, spaghetti z jakimś pysznym, gęstym sosem posypanym obficie parmezanem.

Teraz dla dzieciaków klęską są fast foody. Doksięgować do tego trzeba gry komputerowe. Jako małolat biegałem po podwórku za piłką. Dziś uprawianie jakiegokolwiek sportu uważane jest za wielki obciach. Tylko kretyn niepotrzebnie się poci, biega, skacze.

Znalazłem w internecie opinię brytyjskiego specjalisty, profesora Stanleya Ulijaszka z Oksfordu, który niedawno gościł w Polsce. Wieszczył on, że epidemia otyłości przypomina jazdę samochodem, który wpadł w poślizg na kałuży rozlanego oleju. Wiadomo, że nawet jak naciśniemy gwałtownie hamulec, to samochód będzie się ślizgał dalej.

Grubasy stają się normą już nie tylko wśród dorosłych czy nastolatków, ale też małych dzieci, które atakuje cukrzyca

Nie brzmi to pocieszająco. Profesor z Oksfordu takich ludzi jak ja olał, ale podpowiedział w trzech punktach, jak przed otyłością bronić dzieci:
* po pierwsze - mają mniej jeść
* po drugie - muszą jeść wolno i dokładnie gryźć
* po trzecie - zamiast siedzieć przed komputerem, mają grać w jakąkolwiek grę z piłką do utraty tchu, to znaczy kilogramów.

W dzisiejszych statystykach moi rodacy, czyli Czytelnicy tej spowiedzi, wyglądają jeszcze dobrze. Lepiej od Amerykanów i większości Europejczyków. Ja nie mam odwagi oglądać się w lustrze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska