18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Michalski: Lekki posmak niedosytu

Michał Lizak
Qyntel Woods - amerykańska gwiazda na miarę mistrzostwa Polski dla Asseco Prokomu
Qyntel Woods - amerykańska gwiazda na miarę mistrzostwa Polski dla Asseco Prokomu Przemek Świderski
Rozmowa z prezesem PGE Turowa Zgorzelec Janem Michalskim.

Srebrny medal w tym sezonie uważa Pan za sukces PGE Turowa?

Na pewno z jednej strony jest to sukces, bo znowu wywalczyliśmy medal, ponownie pokazaliśmy, że nasze miejsce jest w krajowej czołówce. Poza tym dla niedużego miasta, jakim jest Zgorzelec, medal to wielkie wyróżnienie. Z drugiej strony jest także lekki posmak niedosytu - bo chciałoby się wreszcie zrobić kolejny krok do przodu i sięgnąć po tytuł.

A było to realne?

Byliśmy w finale, biliśmy się o złoto, więc chyba tak. Ale tylko do pewnego momentu.

Do którego?

Do tego, w którym Qyntel Woods rozwiał nasze nadzieje na pokonanie Asseco Prokomu. Zresztą ten zawodnik załatwił nie tylko nas, ale wszystkich rywali w play-off. Nie ma co ukrywać - to właśnie Woods wygrał dla Sopotu ten złoty medal.

Po dwóch meczach był remis 1:1 i eksperci zgodnie twierdzili, że nie ma szans, by finał rozstrzygnął się szybciej niż w 6 meczach. Większość stawiała nawet na 7 spotkań. Było jednak zdecydowanie inaczej...

Zwłaszcza w przypadku meczów w Zgorzelcu kluczowy nie był fantastyczny Woods, ale sytuacja wewnątrz naszej drużyny. Swoje zrobiły nasze problemy - kontuzja Branta Baileya, choroba Aleksa Harrisa, niedyspozycja Krzyśka Roszyka. To wszystko rzutowało na dyspozycje naszej drużyny i odbiło się na wyniku.

Wszyscy podkreślają, że finały zdominował gwiazdor Asseco Prokomu - Qyntel Woods. Czy w takim razie recepta na mistrzostwo nie jest oczywista - trzeba zatrudniać takie gwiazdy i dopiero potem można liczyć na złoto?

Na pewno jest to jakiś sposób na mistrzostwo, ale nie jedyny. Po pierwsze trzeba mieć na to pieniądze. I to duże pieniądze...

Turów będzie kiedyś stać na takiego gracza?

Nie oszukujmy się - nie wiem, czy w naszej lidze kogokolwiek stać na zawodnika, który w normalnych warunkach, przed sezonem, kosztuje ponad milion dolarów za sezon. Mierzmy siły na zamiary. Myślę, że droga Turowa jest inna - musimy kreować, wychowywać gwiazdy. Tak, jak to miało mieście w przypadku Davida Logana czy Thomasa Kelatiego.
W jaki sposób klub ma zamiar uczcić trzeci srebrny medal w historii?

Tym razem nie będzie wielkiego świętowania - zdajemy sobie sprawę, że kibice także liczyli na coś więcej. Ale nie oznacza to, że nie będzie już okazji, by zobaczyć drużynę w komplecie. W niedzielę o godzinie 16, pod naszą halą, zorganizujemy pożegnalne spotkanie z drużyną - będzie okazja, by podziękować zespołowi za srebrny medal, docenić ten wynik, zebrać autografy.

Myślicie już o nowym sezonie?

Oczywiście, że tak. Bierzemy się do pracy nad budżetem, rozmawiamy ze sponsorami. Najwięcej będzie zależało od decyzji strategicznego sponsora - firmy PGE. Sądzę jednak, że nasze wyniki, przekonują, że warto wydawać pieniądze na koszykówkę.

Na ile realne jest utrzymanie dotychczasowego budżetu i dalsza walka o medale?

Będziemy się starali, żeby budżet był podobny, ale też trzeba sobie zdawać sprawę z sytuacji ekonomicznej w kraju. Spadek wartości złotego sprawił, że nawet podobny budżet w złotówkach oznaczał będzie realnie zmniejszenie jego wartości w walucie nawet o 30 procent. A kontrakty podpisujemy przecież w dolarach lub euro.

Co z trenerem Pawłem Turkiewiczem - czy może liczyć na kontrakt w nowym sezonie?

Za wcześnie o tym mówić - najpierw porozmawiamy o tym z samym szkoleniowcem. Na pewno też trzeba mu przede wszystkim pogratulować - bo to jego wielki sukces. Młody trener przejął zespół w trudnym okresie, przebudował go i ostatecznie sięgnął po medal. W styczniu niewielu mu to przepowiadało...

W składzie z ostatniego sezonu byli gracze, których za wszelką cenę chciałby Pan zatrzymać na kolejny rok?

Na pewno mamy wielu wartościowych graczy, którzy spokojnie znaleźliby swoje miejsce w każdym klubie. nie chcemy tego zespołu rozbijać - chcemy go wzmacniać. Nie wymienię jendak nazwisk zawodników, na których najbardziej nam zależy, bo najpierw musimy negocjować z ich agentami. Poza tym skład będzie zależał od tego, jaki będzie budżet i czy nasz sponsor będzie chciał, by zespół grał w rozgrywkach międzynarodowych.

A jest taka możliwość, że Turów zrezygnuje z gry w Pucharze ULEB?

Za wcześnie o tym mówić. Kluczowe w tej kwestii będzie zdanie PGE oraz pieniądze, za jakie będziemy musieli zbudować zespół. Bo wiadomo, że rywalizacja międzynarodowa to spore obciążenie budżetu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska