Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy karetka była wysłana na czas?

Eliza Głowicka
Pani Alicja, pracownica sklepu odebrała poród
Pani Alicja, pracownica sklepu odebrała poród Fot. Paweł Relikowski
Dyrekcja wrocławskiego Pogotowia Ratunkowego twierdzi, że nie było opóźnienia w wysyłaniu karetki do rodzącej kobiety.

Dyrekcja wrocławskiego Pogotowia Ratunkowego twierdzi, że nie było opóźnienia w wysyłaniu karetki do trzydziestoletniej wrocławianki, która w środę wczesnym rankiem urodziła dziecko na ławce przy ul. Sienkiewicza.

Tę historię opisaliśmy wczoraj w "Polsce-Gazecie Wrocławskiej". Choć podstacja pogotowia mieści się po drugiej stronie ulicy, karetka długo nie przyjeżdżała na miejsce, a poród zamiast lekarzy odebrały pracownice piekarni.

Twierdziły, że na ambulans czekały ponad dwadzieścia minut. Zanim przyjechał, dziewczynka przyszła już na świat. Dziecko urodziło się na ławce. Potem sklepowe pomogły jego zakrwawionej matce wejść do sklepu. Tam ekspedientki owinęły ją w fartuch i ręcznik.

Zanim przyjechał ambulans, dziewczynka przyszła już na świat.

- Karetkę złapałam wreszcie na ulicy. Lekarka mówiła, że jadą do ataku astmy i że poród to nie choroba. Musiałam na nią nakrzyczeć, aby przyszła do tej pani, która urodziła - denerwuje się Alicja Pieniak, pracownica piekarni, która przyjmowała poród.

Pracownicy pogotowia zaprzeczają tej wersji. - W takich przypadkach karetkę wysyłamy natychmiast - zapewnia Wincenty Mazurec, dyrektor wrocławskiego pogotowia.
To samo twierdzi Adam Kałwak, kierownik podstacji przy ul. Odkrytej (to boczna ul. Sienkiewicza).
- Na pewno nie minęło 20 minut, tylko najwyżej 10, od chwili powiadomienia. Pierwsze wezwanie było zresztą do ciężarnej, która krwawi, a o porodzie nie było mowy - podkreśla.

Kałwak zapewnia, że gdy tylko lekarze dowiedzieli się, iż kobieta rodzi, zawrócili karetkę, która jechała do pacjenta z ciężką astmą.
- Ale na ulicy Sienkiewicza przed piekarnią personel karetki nikogo nie widział. Ta pani była już w środku i ambulans pojechał dalej - tłumaczy.

Kobieta urodziła dziecko, będąc w ósmym miesiącu ciąży. Jak się dowiedzieliśmy, był to jej drugi poród.
- Dziewczynka jest śliczna, waży trzy kilogramy i, co najważniejsze, jest zdrowa - podkreśla prof. Marian Gryboś, kierownik kliniki ginekologiczno-położniczej przy ulicy Chałubińskiego, gdzie przewieziono matkę i noworodka. Już kilka godzin po porodzie kobieta wypisała się ze szpitala na własną prośbę. Tłumaczyła, że nie ma z kim zostawić starszego dziecka.

Niemowlę dostało od lekarzy 8 punktów w 10-punktowej skali Apgar. Mimo że jest w dobrym stanie, dziewczynka trafiła na oddział patologii noworodka. - Tylko z tego względu, że poród był na ulicy, a nie w sterylnych warunkach. To normalne w takich sytuacjach - tłumaczy profesor Marian Gryboś.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska