Jako niepoprawny optymista mam nadzieję, że wreszcie coś się zacznie dziać w tych zapomnianych świątyniach dawnej świetności dróg żelaznych. Zapomnianych przez wszelaką władzę. Zarówno kolejową, jak i tę rządową, która kolejarzom daje pieniądze.
A przyczynę widać choćby w pociągu. Duża część pasażerów to młodzi ludzie, którzy jadą do pracy, szkoły lub na uczelnię, oraz starsi, szukający np. porady lekarzy w mieście. Nie mają siły przebicia (to moja teoria życiowo-spiskowa), by wymóc na władzy odnowienie miejsc, w których kupują bilety, i chcieliby się napić kawy czy skorzystać z WC.
Tymczasem nigdy nie widziałem w podmiejskim pociągu wójta, prezydenta miasta, starosty, wojewody, marszałka czy posła. A punkt widzenia zza kierownicy służbowego auta jest inny niż z ławki w zimnej i obskurnej hali dworca. Albo też z peronu, bo często dworzec jest zabity deskami i nie ma nawet rozkładu jazdy (patrz: Lubin Górniczy).
Oddania dworców nie wymogli pasażerowie. Robi to ekonomia. Bo PKP widząc, że nie poradzi sobie z modernizacją tysięcy budynków, obiecuje, że skończy z polityką psa ogrodnika.
Po samorządach nie spodziewam się cudów, ale jest pewne, że wyborcy nie dadzą spokoju burmistrzowi, dopóki nie odremontuje dworca.
To nie koniec. Szykują się zmiany, np. w Przewozach Regionalnych. Spółka wozi nas na krótkich trasach i należy do samorządów wojewódzkich. A jest pomysł, by podzielić ją na firmy regionalne, bardziej przystosowane do lokalnych potrzeb. Tymczasem mamy już marszałkowską spółkę (Koleje Dolnośląskie), która wozi szynobusami i kilometr mniej ją kosztuje. Zacznie się więc konkurencja. I, chciałoby się wierzyć, z korzyścią dla pasażera.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?