Kibice PGE Turowa w tegorocznych finałach zaliczają prawdziwą huśtawkę nastrojów. Zaczęło się od lania w Sopocie, potem było nieoczekiwane zwycięstwo w Trójmieście i dwie porażki przed własną publicznością. Przed jutrzejszym, piątym pojedynkiem w Sopocie nikt nie ma złudzeń: sytuacja podopiecznych trenera Pawła Turkiewicza jest szalenie trudna.
Szans PGE Turowa nie można przekreślać, ale też trudno je oceniać inaczej niż "minimalne". Ekipa Asseco Prokomu ma za sobą ciężki sezon i nikt nie chce już wracać na mecz numer 6 do Zgorzelca.
Jedno jest pewne: nawet w przypadku zakończenia walki wynikiem 1-4 nikt w Zgorzelcu nie będzie mógł być rozczarowany. Bo trzecie srebro z rzędu to także potwierdzenie przynależności do ścisłej czołówki, a czynniki pozasportowe pozwalają myśleć o rozwoju klubu.
Zespół wypełnił plan minimum, więc łatwiej będzie prowadzić rozmowy z tytularnym sponsorem - Polską Grupą Energetyczną (PGE). Szefowie klubu spokojnie mogą myśleć o walce o podobny budżet, jakim klub dysponował w ostatnim sezonie (około 10 milionów złotych). Tym bardziej że wartość medialna, jaka została wypracowana dla sponsora (dzięki temu wskaźnikowi określa się wymierne efekty sponsoringu) dzięki szerszej obecności koszykówki w telewizji (zwłaszcza w serwisach i programach informacyjnych TVP) powinna być dużo wyższa niż w poprzednim sezonie.
- Do rozmów z PGE przystąpimy po zakończeniu rywalizacji. Na razie skupiamy się jeszcze na walce czysto sportowej. Dla mnie ważne jest także to, by zespół nawet w przegranych meczach walczył, grał z poświęceniem i wykazywał się profesjonalizmem. I to musimy pokazać w Sopocie. A PGE? To oczywiste, że liczymy na dalszą współpracę z tym sponsorem, bo przecież w dużej mierze właśnie dzięki tej firmie w Zgorzelcu jest naprawdę wielka koszykówka - przyznaje Jan Michalski, prezes PGE Turowa.
W walce o jak najwyższy budżet i wsparcie sponsorów szefowie klubu ze Zgorzelca dostali ostatnio bardzo mocny argument. Ministerstwo sportu przekazało 20 milionów złotych na budowę nowej hali widowiskowo-sportowej w Zgorzelcu.
- Ta kwota nie pokrywa wszystkich kosztów inwestycji, ale daje nam pewność, że obiekt powstanie - zapewnia burmistrz Zgorzelca Rafał Gronicz.
Trudno sobie wyobrazić sytuację, w której w mieście budowana jest hala, z której korzystać w dużym stopniu mają koszykarze, a klub nie będzie się dalej rozwijał i walczył o najwyższe cele w lidze.
Kibice łudzili się przed tym finałem, że w myśl powiedzenia "do trzech razy sztuka" wreszcie uda się pokonać Prokom. Na razie do tego daleko. Anwil Włocławek - zanim wywalczył złoto - aż pięć razy przegrywał finały, ale w końcu się doczekał. Może przyjdzie wreszcie i czas Turowa...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?