Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po prawie pół wieku Gliwice znowu zdobyte

Mariusz Wiśniewski
Marek Gancarczyk wniósł wiele ożywienia w grę Śląska w meczu z Piastem
Marek Gancarczyk wniósł wiele ożywienia w grę Śląska w meczu z Piastem Fot. Janusz Wójtowicz
W niedzielę Śląsk zmierzył się z Piastem po raz czwarty w tym sezonie.

Wcześniejsze trzy mecze kończyły się wygranymi zespołu z Gliwic. Dwa razy wrocławianie przegrali w Pucharze Ekstraklasy (1:3 i 1:2) i raz w lidze (0:1). Jakby tego było mało, po raz ostatni w Gliwicach zespół z Wrocławia wygrał w 1963 roku.

Pierwsza połowa wyglądała tak, jakby oba zespoły umówiły się na remis. Tempo gry było spacerowe, a oba zespoły bardziej koncentrowały się na defensywie niż ataku. Dlatego długimi momentami na boisku niewiele się działo.

A właściwie tylko momentami się coś działo.
Druga połowa była znacznie żywsza. Piast nie jest jeszcze pewny utrzymania i po przerwie spróbował odważniej zaatakować i zdobyć pełną pulę punktów. Trener Dariusz Fornalak ustawił zespół na drugą połowę bardziej ofensywnie i Piast wyżej podszedł pod wrocławian. Dzięki temu Śląsk miał więcej miejsca do wyprowadzania kontrataków.

I już w 56 minucie po takiej akcji podopieczni Ryszarda Tarasiewicza zdobyli gola. Wprowadzony w przerwie za Vuka Sotirovicia Marek Gancarczyk popędził prawym skrzydłem na bramkę Piasta, ograł obrońcę i dograł do nadbiegającego Tomasza Szewczuka. Najskuteczniejszy w tym sezonie zawodnik Śląska nie miał problemów z pokonaniem z kilku metrów Grzegorza Kasprzika.
Gliwiczanie osiągnęli przewagę, ale sprowadzała się ona do dłuższego posiadania piłki. Pierwszy celny strzał gospodarze oddali dopiero w 81 minucie. Wcześniej drugiego gola ponownie mógł zdobyć Śląsk.

W 70 minucie piłkę z własnej połowy wyprowadził aktywny Marek Gancarczyk, który obok siebie miał swojego brata Janusza, a naprzeciw tylko dwóch obrońców. Do akcji przyłączył się jeszcze Sebastian Dudek, który dostał piłkę i zaraz odegrał do wychodzącego na wolne pole Marka Gancarczyka. Ten jednak, zamiast strzelać, próbował kiwać i w konsekwencji wywalczył tylko rzut rożny. Jeszcze lepszą okazję boczny pomocnik Śląska miał już w doliczonym czasie, kiedy strzelał z kilku metrów, ale nad bramką.

Bramka: Szewczuk 56
Widzów: 4500.
Sędziował: Szymon Marciniak (Płock).

Piast Kasprzik - Michniewicz (80. Chylaszek), Kowalski (60. Podgórski), Glik I, Kaszowski,Sedlacek, Muszalik, Wilczek, Gamla, Smektała, Olszar (46. Prędota)

Śląsk: Kaczmarek Socha, Celeban, Pawelec, Wołczek - Szewczuk, Łukasiewicz, Ulatowski, Dudek (82. Biliński), J. Gancarczyk (90. Sobociński) - Sotirović (46. M. Gancarczyk).
i - na szczęście to kartki żółte; największy walczak w zespole

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska