Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Artystka z miasta róż i wież

Agnieszka Ostapowicz
Agnieszka Ostapowicz
Agnieszka Ostapowicz Paweł Relikowski
Mogłam mieszkać w Berlinie i Warszawie. Ale każdego dnia tęskniłabym do naszego miasta i regionu.

Urodziłam się w Oleśnicy - mieście róż i wież - jak mawiano w czasach mojego dzieciństwa. Oleśnickiego zamku, zamkowej bazyliki, Bramy Wrocławskiej, ratusza, drewnianej wieży cerkwi prawosławnej.

Moi rodzice mieszkają w Oleśnicy do dziś. Przez niemal 40 lat kierowali Szkołą Muzyczną - organizowali niezliczone koncerty, przesłuchania, konkursy, warsztaty, kursy muzyczne. Mama założyła i do dzisiaj kieruje podległym ministerstwu kultury Ogólnopolskim Punktem Konsultacyjnym Nauczania Gry na Skrzypcach. Organizuje Ogólnopolskie Kursy Nauczania Gry na Instrumentach Smyczkowych z wykładami międzynarodowych znakomitych gości.

Mieszkając w Oleśnicy, ukończyłam słynną wrocławską "Łowiecką" - OSM II st. im. Karola Szymanowskiego, a podczas studiów zamieszkałam już na stałe we Wrocławiu.
Mam - od kiedy pamiętam - wielką świadomość czasu. Tego, że dana jest nam tu i teraz rzeczywistość, którą możemy lub nie kształtować i przeżywać w intensywnych bądź bladych barwach. Te odczucia musiały zostać zaszczepione we mnie w dzieciństwie - w rodzinie, w której każdy miał intensywny temperament, pasje, grono oryginalnych przyjaciół. Wielki wpływ na moją naturę wywarła z całą pewnością babcia - filar i pierwszy głos oleśnickiego domu.

Oleśnicki dom był niezwykle otwarty otwartością ludzi ze Wschodu. Babcia urodzona we Włodzimierzu wołyńskim, tato w Tarnawicy Polnej, dziadek w Małopolsce.
Dziadkowie - rodzice mojej mamy - poznali się podczas przymusowych robót w Niemczech - dokładnie w Bistow pod Rostockiem. Co niezwykłe - byli tak życzliwymi ludźmi, że zostali zapamiętani przez dzieci rodziny, u której pracowali. W latach 80. nawiązaliśmy kontakty z nimi i do tej pory - mimo iż dziadkowie już odeszli - regularnie ich odwiedzamy.

Otwartość rodzinnego domu - ciągle goszczący w nim znajomi z całej Polski, bliższa i dalsza rodzina. Różne stany, religie, tradycje. Nieodłącznym jednak i niezmiennym rytuałem były zawsze domowe, wieczorne koncerty. Tato grał na fortepianie, mama, siostra i ja na skrzypcach. Reszta "towarzyszyła chórem". Moja siostra, Joanna Litwinienko, jest obecnie nauczycielką gry na skrzypcach i prowadzi również orkiestrę w Szkole Muzycznej w Oleśnicy. W naszym rodzinnym domu grywała też na flecie i gitarze. A goście śpiewali? Znaczna część rodziny ze strony babci związana była z AK. Repertuar pieśni patriotycznych, ludowych jest mi bardzo dobrze znany, a mój synek Michałek śpiewa je również z wielkim wigorem. W latach późniejszych dołączyły pieśni podziemnej Solidarności? Pigułką tej tradycji są w moim domu wrocławskim wieczory kolędowe - od kolęd nasze spotkania rozpoczynamy. Kończymy różnie...

Po ukończeniu Akademii Muzycznej we Wrocławiu podjęłam studia podyplomowe w specjalności skrzypiec barokowych w Dresdner Akademie für Alte Musik. Współpracowałam w tym czasie z licznymi zespołami muzyki dawnej. Wrocław - Drezno- Berlin. Podróże są zawsze intensywnie wpisane w życie muzyków. Dla mnie tamten czas okazał się już przedsionkiem obecnych działań na gruncie międzynarodowej współpracy, szczególnie polsko-niemieckiej. Nasze kultury mają wiele wspólnego - zwłaszcza Wrocław i Drezno. Historia i miejsca. Spacery nad Odrą i Elbą zatrzymywały i stapiały czas. Grono moich niemieckich znajomych jest do tej pory bardzo liczne. Są wśród nich osiemdziesięcio- i osiemnastolatkowie. Mamy podobne poczucie humoru, podobną rzetelność - choć od Niemców możemy uczyć się planowania, a oni od nas większej elastyczności w działaniu. Z całą pewnością, zwłaszcza sztuka, zbliża i otwiera. Mottem założonej przeze mnie z mężem Polsko-Niemieckiej Młodej Filharmonii Dolny Śląsk są słowa "muzyka nie zna granic".

Moje tu i teraz to Dolny Śląsk i Wrocław. Miałam możliwość zamieszkania w Berlinie i w Warszawie. Tęskniłabym jednak każdego dnia do oddechu naszego miasta. Żyjemy tu intensywnie, ale z fantazją i charakterem. Każdego dnia na nowo zachwyca mnie Ostrów Tumski, uniwersytecka, wieczorna promenada nad Odrą, nadodrzańskie wały. Po intensywnym dniu, kiedy synek Michał śni już wesołe historie Tytusa, Romka i Atomka idę przed siebie, by chociaż u schyłku dnia zatrzymać czas. Oboje z mężem żyjemy aktywnie, ale zawsze z zachwytem nad życiem i urodą miejsca, w którym spełniamy swoją życiową misję.

***
Agnieszka Ostapowicz - wrocławska artystka, szefowa Polsko-Niemieckiej Młodej Filharmonii Dolny Śląsk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska