Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pojedynki na wagę złota

Michał Lizak
Tyus Edney, bohater meczu numer 2 w Sopocie, jest pewny, że Turów stać na kolejne wygrane
Tyus Edney, bohater meczu numer 2 w Sopocie, jest pewny, że Turów stać na kolejne wygrane Przemysław Świderski
Na mecze z Prokomem nie ma już biletów. Rywalizacja w Zgorzelcu zdecyduje o tytule.

Kibice, szefowie klubu, a nawet gracze PGE Turowa przekonali się w Sopocie, jak szybko można przebyć drogę z koszykarskiego piekła do raju. Po pierwszym meczu sytuacja zdawała się beznadziejna - zespół wyglądał bardzo słabo, był rozbity, a do tego stracił rezerwowego rozgrywającego, ale zarazem ważną postać - Branta Baileya.

W środę po zdobyciu Sopotu była olbrzymia radość i wielka nadzieja na to, że ten finał może zostać całkowicie odmieniony.
- Nie popadamy w euforię, cieszymy się z wygranej, ale też wiemy, że to dopiero pierwszy krok do tytułu - spokojnie mówił Robert Witka.

- Pokazaliśmy walkę i charakter. Gdy gramy z poświęceniem, gdy walczymy o każdą piłkę, możemy pokonać każdego. Nie zmienia to jednak jednej rzeczy: Asseco Prokom to bardzo dobry zespół i w tym finale na pewno pokaże jeszcze świetną koszykówkę. Musimy być na to gotowi - zaznaczał Dragisa Drobnjak.

- Turów wygrał, bo w końcówce miał Tyusa Edneya, rozgrywającego, który wiedział, jak uspokoić grę i poprowadzić zespół do wygranej - komplementował rywala Tomas Pacesas.
Tymczasem sam Amerykanin imponował spokojem, także odpowiadając na pytania dziennikarzy:
- Zrobiliśmy swoje, nie załamaliśmy się i to zaprocentowało. Cieszymy się z wygranej, ale to tylko jeden mecz i wszyscy o tym wiemy - mówił Tyus Edney.

Czego możemy się spodziewać w Zgorzelcu? Przede wszystkim pełnej hali, braku biletów i gorącej atmosfery na trybunach. Na parkiecie może zaś zdarzyć się niemal wszystko.
- Jeśli Turów zatrzyma mistrzów Polski i wygra dwa mecze, będzie mistrzem Polski. Ale uczciwie przyznam, że spodziewam się raczej, że po meczach w Zgorzelcu będzie 2-2. I ten finał trochę jeszcze potrwa - przyznaje Jarosław Posioł, były gracz Turowa, a obecnie komentator i ekspert TVP Wrocław.

Edney: Zrobiliśmy swoje, nie załamaliśmy się i to zaprocentowało

- Pewne jest jedno: taką serię, jaką w ataku miał ostatnio Turów, powtórzyć będzie bardzo trudno. I to samo dotyczy niemocy Asseco Prokomu. Prawdopodobnie mistrz nie będzie miał już tak słabego okresu gry, jak w trzeciej i czwartej kwarcie (Turów wygrał 12 minut 35:6 - przyp. M.L.) - zaznacza Mirosław Noculak, trener, ekspert TVP Sport.
Trudno przewidywać, że jeden mecz całkowicie może odmienić losy tej serii. Tak jak Turów nie załamał się po druzgocącej porażce na inaugurację finału, tak wcale nie musi to spotkać Asseco Prokomu po stracie atutu własnego parkietu.
- Przeanalizujemy wszystko, wyciągniemy wnioski i będziemy gotowi na walkę w Zgorzelcu. To w końcu finał, rywalizacja o tytuł, i już przed jego rozpoczęciem wiedzieliśmy, że nikt nie odda nam go za darmo - przekonuje Tomas Pacesas, szkoleniowiec Asseco Prokomu.

Finał okiem fachowców

Radosław Czerniak, były gracz i trener Turowa:
To, co wydarzyło się w drugim meczu, może całkowicie odwrócić losy rywalizacji. Jeśli po dwóch meczach w Zgorzelcu będzie 3:1 dla Turowa, to Prokom będzie w beznadziejnej sytuacji. Mimo to uważam, że wszystko jest w rękach graczy z Sopotu, bo ten zespół ma o wiele większy potencjał. Stawiam na 2:2 po czterech meczach.

Jarosław Posioł były gracz Turowa, ekspert TV:
Turów przekonał się, że gracze z Sopotu to nie koszykarscy bogowie, ale zwykli śmiertelnicy i można ich pokonać. Są świetni, szybcy, zwinni i skoczni, ale i na nich znajdzie się sposób. Wcale nie musi być nim znowu obrona strefowa, bo jak rywal będzie trafiał z dystansu, to nie da ona żadnych efektów.

Mirosław Noculak trener, komentator TVP Sport:
Mistrz Polski miał szansę, by objąć w finale wyraźną przewagę, ale sam z niej nie skorzystał. I to może wpłynąć na wynik finału, choć wcale nie oznacza, że teraz ktoś inny jest faworytem. Nie spodziewam się, by któryś z zespołów wygrał oba mecze w Zgorzelcu. O tytule przesądzą mecze 5. i 6. - tak jak było w półfinałach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska