Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznać i zrozumieć

Hanna Wieczorek
prof. Krzysztof Ruchniewicz
prof. Krzysztof Ruchniewicz Fot. Archiwum prywatne
Rozmowa z prof. Krzysztofem Ruchniewiczem, historykiem z Uniwersytetu Wrocławskiego

Dzisiaj zaczyna się dwudniowa konferencja "Polityka historyczna Wrocławia". Co ma historia wspólnego z polityką?

Na tak postawione pytanie nie jest łatwo krótko odpowiedzieć. Może więc tak - historia jako nauka bada dawną działalność polityczną, ale może być także instrumentalizowana przez współczesną politykę. Historia jako przeszłość jest efektem polityki, działań i decyzji podejmowanych w określonej sytuacji.

Do Wrocławia zjechało się wielu naukowców, by wziąć udział w tej konferencji. Polityka historyczna jest taka ważna?

Właśnie tak. Od pewnego czasu intensywnie dyskutujemy na temat polityki historycznej państwa: czy Polska powinna taką politykę uprawiać czy też nie?

Czy potrzebny tu program państwowy, czy wystarczą spontaniczne inicjatywy. Wzięło się to między innymi stąd, że mamy wrażenie, że inni nas nie doceniają, że inne narody nic o nas - naszej historii - nie wiedzą.

Generalnie chodziło o to, jak nas postrzegają za granicą i dlaczego w tak inny sposób niż sami siebie widzimy. Jednak o polityce historycznej można mówić nie tylko jako o działaniu państwa, ale też poszczególnych regionów, miast, wspólnot.
We Wrocławiu polityka historyczna ma wyjątkowe znaczenie?

Wrocław jest szczególnym miastem, gdzie przez stulecia nawarstwiały się różne tradycje: słowiańskie i germańskie, czeskie, niemieckie, żydowskie, austriackie, polskie... I po roku 1989 Wrocław w sposób wręcz programowy zaczął pokazywać, że docenia te wszystkie warstwy swej przeszłości, że historię traktuje jako cenną schedę, a nie tylko ciężar i zagrożenie.

Nasza konferencja, której inicjatorem jest rektor Uniwersytetu, prof. Marek Bojarski, jest poświęcona przede wszystkim refleksji nad dotychczasowymi wysiłkami, ma zebrać wątki prowadzonych dyskusji, nierzadko przecież bardzo krytycznych. Proszę zwrócić uwagę, że choćby publikacje historyczne, które się ukazywały przed rokiem 1989 - powiem to bardzo oględnie - były niepełne. To znaczy zawsze w nich czegoś brakowało, historię w nich poddano w pewnych warstwach przeinaczeniom bądź wręcz amputacji.

Dopiero dwadzieścia lat temu postanowiono pokazać całą złożoność Wrocławia, uwzględniając wszystkie epoki w dziejach miasta.
Niepełne? Czego brakowało?

Pokazywano przede wszystkim Wrocław Piastów oraz nasze - oczywiście bardzo ważne -powojenne dokonania, a więc problemy z przejęciem i zagospodarowaniem tych terenów po 1945 roku. Na badania tutaj prowadzone wpłynął również fakt, iż Polska dopiero w 1972 roku nawiązała stosunki dyplomatyczne z Niemiecką Republiką Federalną.

Doszło do większej wymiany między naukowcami polskimi i zachodnioniemieckimi, powstawały programy badawcze poświęcone losom Żydów na Śląsku czy opozycji antyhitlerowskiej. To były tematy, których właściwie nie podejmowano wcześniej.

Mamy więc z jednej strony bardzo duży dorobek naukowy historyków, historyków sztuki i historyków prawa, ale w ówczesnych czasach wyniki tych badan do świadomości społecznej właściwie nie docierały. W dodatku naukowcy, jak i popularyzatorzy historii działali w ograniczającym swobodę wypowiedzi systemie.
Trzeba było rewolucji 1989 r. by z tych ograniczeń, czasem i mentalnych, się wyzwolić. Władze miejskie zaczęły konsekwentnie kreować Wrocław jako współczesne miasto spotkań - nie tylko różnych osób, ale także różnych nacji i kultur. Miasto jako podmiot zaczęło kreować także wizję swojej przeszłości, wspierając badaczy, dziennikarzy. Chyba żadne inne miasto w Polsce nie ma aż tylu monografii poświęconych swej historii.

A na dodatek władze postarały się, by wyjść poza nasz polski krąg. Powierzenie przygotowania dużej monografii brytyjskim historykom: Normanowi Davies'owi i Rogerowi Moorhousowi przyniosło niewątpliwy sukces wydawniczy. Powoli zaczyna to przynosić konkretne efekty. Na lotnisku w Londynie, Nowym Jorku, czy Berlinie bez większych problemów w księgarni odnajdziemy właśnie tą książkę poświęconą historii Wrocławia.

I to jest polityka historyczna?
To jeden z jej przejawów. Proszę zwrócić uwagę na różne hasła: miasto spotkań, miasto tolerancji, miasto wielu narodowości. To ma zachęcać nie tylko do poznawania współczesnego miasta, ale też podkreśla czym to miasto było i co chce osiągnąć dzisiaj. O tym, że tak kreowana polityka historyczna zaczęła przynosić efekty, świadczą różne fakty.

Choćby to, że Wrocław jest pierwszym po Brukseli miastem, do którego trafiła wystawa poświęcona integracji europejskiej. Wrocław, nie Poznań, Kraków czy Warszawa... Zatem właśnie tu stworzono pewne warunki do podejmowania takich ważnych tematów jak kwestia integracji europejskiej.
Ale jeszcze dzisiaj nie zawsze wiemy jak ustosunkować się do niemieckiej, austriackiej czy czeskiej historii miasta. Zauważać czy ignorować? Polityka historyczna ma pomóc nam w znalezieniu tych odpowiedzi?

Proszę zwrócić uwagę, że po roku 1989 przywrócono pamięć o jeszcze jednej kwestii - losach Polaków na Wschodzie, związkach pierwszych polskich osadników z kresowymi miastami, przede wszystkim Lwowem.

One oczywiście jakoś w tym mieście po II wojnie światowej funkcjonowały, ale dopiero dwadzieścia lat temu w sposób świadomy przywrócono całą pamięć o Polakach na Wschodzie jako elemencie wrocławskiej tożsamości.

Z tych właśnie powodów zaczęto w mieście organizować różne wydarzenia kulturalne, powstało wiele pomników w przestrzeni miejskiej, które przypominają losy Polaków na Kresach. Mamy nawet restaurację z kuchnią kresową.

To tylko jeden przykład kompleksowego przywracania, a może raczej tworzenia pamięci miasta. O ignorowaniu jako recepcie na skomplikowaną przeszłość miasta trudno poważnie rozmawiać.
Zachęca Pan wrocławian, żeby poznawali mocno skomplikowaną historię swojego miasta?
Ależ oczywiście. Zresztą nie wydaje mi się, by szczególnych zachęt wrocławianie potrzebowali. Ważne byśmy zajmowali się nie tylko wzlotami, wspaniałymi momentami, ale i okresami upadku, grozy, czy zaprzeczania owej wielokulturowości miasta - na przykład w czasach nazistowskich lub komunistycznych.

Wrocław, środkowoeuropejskie miasto, może się poszczycić historią obfitującą w różne wydarzenia, wybitne postacie. Przekonuje o tym choćby pobieżna lektura pomnikowej publikacji - Encyklopedii Wrocławia. Zresztą zainteresowanie dziejami miasta nie słabnie, świadczy o tym choćby świat Internetu. W sieci odnajdujemy nie tylko stare zdjęcia Wrocławia, ale też różne specjalistyczne strony, choćby tworzone przez ludzi zafascynowanych tematem Festung Breslau. A złożoność naszych dziejów, fakt, że Wrocław raz był piastowski, potem czeski, austriacki, prusko-niemiecki, a teraz znów jest polski, dodaje w oczach współczesnego człowieka atrakcyjności tej przeszłości.
Bo w końcu trzeba sobie odpowiedzieć, co decyduje o dzisiejszym charakterze miasta? Mury, dawne dokumenty czy ludzie? Bo jeśli ludzie, to sprawa jest pozornie prosta: po II wojnie światowej wysiedlono stąd całą niemiecką ludność i przesiedlono tu Polaków. Ale zostały budynki, rozmaite pomniki i świadectwa przeszłości. Oczywiście, po II wojnie światowej niejednemu Polakowi ciężko było się tu zadomowić, ale wiele osób włożyło dużo trudu, by przybliżyć Wrocław nowym mieszkańcom, by zbudować między nimi a miastem emocjonalną więź, płynącą nie z nakazów politycznych, konieczności, ale naturalnego pragnienia każdego człowieka, by mieć swój własny kąt na ziemi.

Moim zdaniem, udało się to znakomicie. Wrocławianie, a mówimy już o czwartym pokoleniu Polaków mieszkających tutaj, kochają swoje miasto; oczywiście złoszczą się na nie, krytycznie oceniają, ale też czasem pochwalą, nieraz odczują dumę lokalnego patrioty. Wrocław i Breslau nie są już odrębnymi, obcymi, czy wrogimi sobie światami. I nie ma to nic wspólnego z poddawaniem się "niemieckim wpływom".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska