Stypendia dla sześciu tysięcy Dolnoślązaków

Uczniowie dostaną po 2,5 tys. zł. Do domów, w których dwójka dzieci uczy się w szkołach ponadgimnazjalnych, trafi nawet po 5 tys. zł.

- To ogromne pieniądze. Kupię sobie książki, opłacę bilet miesięczny i korepetycje. Zostanie jeszcze na ubrania - cieszy się Marta Jarosz, licealistka z Lutomi pod Świdnicą.

Pieniądze są rzeczywiście niemałe, dlatego wielu uczniów myśli, by je po prostu odłożyć. Adam Mika, maturzysta z II LO w Wałbrzychu, planuje wpłacić stypendium do banku. Po maturze zdaje na prawo, więc - jak mówi - będzie to jego wyprawka na studia. Tym bardziej że uczniowie nie muszą rozliczać się z pieniędzy na podstawie faktur, a tylko pisemnie zadeklarować, że wykorzystają pieniądze na cele związane ze szkołą.

Radość uczniów jest tym większa, że pieniądze są niespodziewane. Dolny Śląsk zdobył 12 mln zł niewykorzystanych przez inne regiony środków z Unii Europejskiej.
- Sytuacja była identyczna jak w listopadzie ubiegłego roku. Wtedy okazało się, że w województwie mazowieckim nie zdołają do końca roku wykorzystać blisko 4 milionów złotych - tłumaczy Stanisław Szelewa, dyrektor wydziału oświaty w Starostwie Powiatowym w Świdnicy. Starostwo koordynowało akcję.

Unijne pieniądze przepadłyby, więc ministerstwo zapytało, które województwo będzie w stanie szybko złożyć wniosek. Zgłosił się Dolny Śląsk i w styczniu dostał ponad 4 mln zł: wtedy blisko 5 tys. uczniów otrzymało po 750 zł na osobę. W marcu sytuacja się powtórzyła, tylko kwota była większa. Ogłoszono nowy nabór, zachęcano uczniów, którzy mieszkają na wsi i w małych miastach, a w domu nie ma wysokich dochodów (takie były unijne kryteria, by dostać pomoc), do składania wniosków. I znów się udało!

W dodatku liczba dzieci, które skorzystają z pomocy, jest jeszcze większa.
- Nie dość, że w poprzednich latach wykorzystaliśmy całą swoją pulę na stypendia, to jeszcze mamy pieniądze z kilku innych województw - cieszy się dyrektor Szelewa.