Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekcja skuteczności. Śląsk Wrocław - Lech Poznań 0:2 (0:1)

Mariusz Wiśniewski
Trener Ryszard Tarasiewicz
Trener Ryszard Tarasiewicz Paweł Relikowski
W szlagierowo zapowiadającym się spotkaniu 27 kolejki ekstraklasy Śląsk Wrocław przegrał na stadionie przy ul. Oporowskiej z Lechem Poznań 0:2 (0:1).

- Wygrał zespół lepszy nie tylko dzisiaj, ale ogólnie jako drużyna - podsumował mecz trener Śląska, Ryszard Tarasiewicz. - Uważam, że była to zasłużona wygrana. Nawet nie jestem, co dziwne, smutny. Zespół poznański jest bardziej zaawansowany piłkarsko od Śląska - dodaje.

W sobotę doskonale widać było, jaka jest w tej chwili różnica między wrocławskim zespołem a drużyną walczącą o mistrzostwo Polski. Lech szybciej operował piłką i z większą swobodą przenosił ciężar gry z własnej połowy pod pole karne Śląska. Goście od pierwszych minut grali agresywnie presingiem i wrocławianie mieli duże problemy z konstruowaniem ataków.

Widać było, jak ważną rolę w Lechu odgrywa Hernan Rengifo. Peruwiańczyk może nie jest w najwyższej formie, ale swoją obecnością na boisku na tyle absorbuje obrońców, że więcej miejsca na grę ma Robert Lewandowski. I reprezentant Polski wykorzystał to już w 12 min, kiedy otrzymał dokładne podanie w polu karnym. Niepilnowany, miał na tyle dużo czasu, że spokojnie przymierzył i nie dał szans Wojciechowi Kaczmarkowi.

- Gdy ostatnio tu grałem w barwach Znicza Pruszków, strzeliłem dwa gole, a dzisiaj jednego. To bardziej zbieg okoliczności, niż jakieś moje umiłowanie do zdobywania goli we Wrocławiu - komentował po meczu strzelec bramki.

Po zdobyciu gola goście umiejętnie zwalniali akcje, wyczekiwali na ataki gospodarzy i wyprowadzali groźne kontry. Trener Franciszek Smuda nie mógł skorzystać z kilku kontuzjowanych graczy, ale to po Śląsku było bardziej widać brak Sebastiana Mili i Jarosława Fojuta. Łukasiewicz został przesunięty na środek obrony i obok Sebastiana Dudka i Krzysztofa Ulatowskiego do linii pomocy miał zbiegać Tomasz Szewczuk. Środek nie spisywał się jednak tak dobrze jak w poprzednich meczach.

Mimo wszystko Śląsk mógł doprowadzić do remisu. Najpierw Marek Gancarczyk trafił w słupek, a kilka chwil później Łukasiewicz z pięciu metrów posłał piłkę prosto w Ivana Turina.
- To była idealna okazja, ale źle trafiłem w piłkę. Szkoda, bo mecz mógłby się wtedy potoczyć inaczej - stwierdził po spotkaniu pechowy strzelec.

Zaraz po przerwie Śląsk jednak trafił do siatki. Po rzucie rożnym Mariusz Pawelec zagrał piłkę do Vuka Sotirovicia, a ten mocnym strzałem pokonał Tirinę. Boczny arbiter zasygnalizował jednak, że Pawelec wygarnął piłkę już zza linii końcowej.
Łukasiewicz stwierdził: - Nie wiem, jak było, ale jeżeli piłka wyszła za linię, powinniśmy mieć rzut rożny. A nie mieliśmy.
Powtórki telewizyjne nie pokazały, kto w tej sytuacji miał rację. Dziesięć minut później było praktycznie po meczu. Manuel Arboleda po dośrodkowaniu Zlatko Tanevskiego najwyżej wyskoczył do piłki i precyzyjnym strzałem głową nie dał szans Kaczmarkowi.
- Uwielbiam uczciwą walkę. i dzisiaj taka była. Śląsk chciał wygrać i my też chcieliśmy wygrać - podsumował mecz Smuda.

Konferencja pomeczowa

Na pomeczowej konferencji w Poznaniu między trenerem Ryszardem Tarasiewiczem a trenerem Franciszkiem Smudą doszło do słownego starcia. We Wrocławiu panowie nie mieli okazji kontynuować dyskusji. Najpierw w sali konferencyjnej pojawił się trener Smuda, później Tarasiewicz.
- To ze względów logistycznych - tłumaczył Michał Mazur, rzecznik Śląska.
Smuda komentował:
- Kluby tak teraz wymyślają. Robią tak na wzór Ligi Mistrzów czy pucharu UEFA.

Kiedy pojawił się trener Tarasiewicz, nie obyło się bez pytań o zachowanie podczas meczu. Szkoleniowiec Śląska jak nigdy był spokojny, a z sędziami rozmawiał, i to bardzo spokojnie, już po końcowym gwizdku w drodze do szatni.
- Nie chce mi się już jechać w czwartek do Warszawy - z uśmiechem wyjaśniał trener Śląska.
Wydaje się, że nawet gdyby trenerzy razem pojawili się w sali, tym razem obyłoby się bez złośliwych uwag. Szkoleniowcy byli bowiem zgodni i wychwalali rywali.

Śląsk zaczyna wzmacniać drużynę na nowy sezon

Carlos Andrade Souza "Carlinhos" może być pierwszym nabytkiem Śląska przed nowym sezonem. Brazylijczyk przeszedł testy i do uzgodnienia pozostają kwestie finansowe.
- Pewne rzeczy już wcześniej ustaliliśmy, ale dopiero jak zasiądziemy do rozmów z menedżerami, okaże się jakie są oczekiwania piłkarza - komentuje trener Ryszard Tarasiewicz.
Carlinhos ma 22 lata i może grać na lewej obronie lub pomocy. W 2007 r. z Brazylią wywalczył mistrzostwo Ameryki Płd. do lat 20.
- Podobno miał jakieś problemy wychowawcze, ale warto zaryzykować. Jest młody i wiele potrafi. Piłka mu nie przeszkadza - komentuje trener Tarasiewicz.

Piłka nożna Ekstraklasa
Gole: Lewandowski 12, Arboleda 57.
Widzów: 8500.
Sędziował: Hubert Siejewicz (Białystok).

Śląsk: Kaczmarek - Socha, Celeban, Łukasiewicz, Pawelec - M. Gancarczyk (75 Biliński), Ulatowski, Dudek, Szewczuk, J. Gancarczyk - Sotirović.
Trener: Ryszard Tarasiewicz.

Lech: Turina - Kikut I, Arboleda, Tanevski, Henriquez - Peszko (87 Stilić), Murawski, Bandrowski I, Wilk - Lewandowski (90 Cueto), RengifoI (67 Injanć).
Trener: Franciszek Smuda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska