Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzyki w parku Południowym

Leszek Niedzielski
Leszek Niedzielski
Leszek Niedzielski Tomasz Hołod
Zapomnieliśmy już o tym (jak to się szybko zapomina!), że jeszcze nie tak dawno (tak niedawno jeszcze dzieci, a już się srebrzy włos!)...

Jak tak będę odbiegał od tematu, to nigdy nie skończę, a nawet nie zacznę o jakichś krzykach w parku Południowym... O czym to ja chciałem mówić? Zapomniałem... Aha... Zapomnieliśmy już o tym, że jeszcze nie tak dawno, jeszcze jakieś 20 lat temu, chcąc cokolwiek kupić, trzeba było odwiedzić wiele sklepów i wrócić do domu z pustymi rękami. Mądrzejsi nie chodzili wtedy do sklepów. Nie mówię już o tym skrajnym przypadku, gdy w sklepach były tylko ocet i musztarda. Teraz to nawet dzieci nie mogą sobie wyobrazić, żeby całe Tesco było zapełnione tylko octem i musztardą. Sklepy mięsne wyglądały w owych czasach jak pusta szatnia bez płaszczy. Kto miał jakieś znajomości, dostawał czasem coś spod lady. Z angielska: spod lejdi.

Na niektóre artykuły były ceny komercyjne, parokrotnie wyższe niż normalnie, gdyby można było mówić o normalności. Tylko po co wspominać puste półki sklepowe. Owszem, były pełne półki, ale z filmami "półkownikami" zatrzymanymi przez cenzurę. Wtedy cenzura puszczała filmy, teraz puszcza je operator obsługujący projektor. Teraz problemów z zakupami nie ma. Półki sklepowe uginają się pod wszelkim dobrem i złem. Każdy ojciec, choćby i wielodzietnej rodziny, zawsze znajdzie dla swoich pociech, dla żony i dla siebie różne artykuły pierwszej lub drugiej potrzeby. Często kupi też coś bez potrzeby.

Jeszcze trochę, a w sklepie spożywczym będzie można kupić żywego lwa. I wszystko można dostać w jednym tak zwanym markecie. Nie trzeba latać za zakupami z wywieszonym językiem po całym mieście. Ani nawet po wsi. Wystarczy zrobić sobie na kartce papieru spis potrzebnych w danym dniu artykułów i dostać je w jednym sklepie. I nie trzeba od razu jechać do wielkiego magazynu, gdzie można się zagubić i stracić niepotrzebnie wiele godzin na przeglądanie różnych artykułów.

Wszystko to dostanie ojciec rodziny w małym nawet sex-shopie. Skoro w Ameryce znaczki pocztowe można kupić w aptece, to dlaczego u nas miałoby zabraknąć czegokolwiek w sex-shopie. I ów wspomniany ojciec rodziny kupi w tymże sex-shopie dla siebie, dla żony i dzieci, w kolejności alfabetycznej, takie artykuły pierwszej i drugiej potrzeby, jak:
- akumulator z prostownikiem do ładowania
- banany (często z przyrządem do prostowania bananów)
- baloniki na druciki
- blenda
- biustonosz
- czepek gumowy
- dziadek do orzechów
- figi (majtki)
- flet prosty (instrument)
- futerał (na takiż instrument)
- gicz
- jajka na twardo
- jajka z dwoma żółtkami
- jabłko Adama
- konik na biegunach (bujany)
- kostium Robin Hooda
- kostium Zorro
- lalka gumowa Barbie
- mały konik dmuchany
- młoteczek pneumatyczny
- maść rozgrzewająca
- odciągacz mleka
- odkurzacz do włosów
- rękawiczki gumowe
- spinacz do nosa
- trzepaczka do jajek.
Trzeba jednak ze smutkiem stwierdzić, że w tym spisie bardzo mało jest artykułów spożywczych. Ale jak mówił poeta: "Gdy żyjesz w kryzysie, nie przebieraj w jadłospisie".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska