Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świat według urzędu

Prof. Mirosława Nowak-Dziemianowicz
prof. Mirosława Nowak-Dziemianowicz
prof. Mirosława Nowak-Dziemianowicz fot. DSW
Utworzenie żłobka dla małych alergików to dyskryminacja i izolacja chorych.

Dawno temu wybrałam pedagogikę jako przedmiot studiów, drogę na przyszłość. Zrobiłam to, powodowana silnymi emocjami: gniewem i poczuciem wstydu. Ten gniew i wstyd pojawiły się w szkole podstawowej na wrocławskich Krzykach, do której chodziłam z innymi dziećmi z "dobrych domów", z dziećmi wrocławskiej inteligencji. Blisko naszej podstawówki mieścił się dom dziecka, a jego mieszkańcy byli uczniami tej samej szkoły, tej samej klasy.

Wtedy po raz pierwszy usłyszałam pogardliwe słowo "bidul" i po raz pierwszy stałam się świadkiem i uczestnikiem etykietowania, segregowania i wykluczania ludzi. Z tymi z "bidula" nie wypadało się bawić, zapraszać ich do domu. Zła na kolegów, zaciekawiona innym życiem, odmiennymi zwyczajami, o których czasami na lekcji mówili ci " gorsi", postanowiłam ich poznać, pogadać, trochę się do nich zbliżyć. I kiedy okazało się, że są podobni do nas, nawet fajni, pojawił się ten wstyd i towarzyszące mu poczucie winy. Wybrałam pedagogikę, żeby pracować z takimi dzieciakami.

W najśmielszych marzeniach nie podejrzewałam, że ten sam wstyd i to samo poczucie winy pojawią się jeszcze w moim życiu z takim natężeniem jak wtedy - w dzieciństwie i młodości. Okazało się jednak, że zawsze mogę liczyć w tej kwestii na naszych urzędników, pracowników służby zdrowia czy systemu oświaty.

Nie krzywdźcie dzieci, które mają trudniej - alergie pokarmowe często wykluczają z diety czekoladę...

Drodzy Urzędnicy Wydziału Zdrowia we Wrocławiu! Wstydzę się Waszych decyzji. Czuję się współwinna! Oto co w Waszym nieskończonym urzędniczym geniuszu wymyśliliście, żeby poprawić funkcjonowanie podległych Wam placówek (w tym przypadku żłobków): wszystkie dzieci cierpiące na alergię pokarmową z Wrocławia zostaną umieszczone w jednym żłobku po to, żeby nie komplikować życia kucharkom, które muszą dostosowywać posiłki dla takich dzieci do obowiązującej je diety. Gratuluję rozwiązania!!!

Żłobek, przedszkole, szkoła, szpital, dom pomocy społecznej to instytucje, których cele i zadania zapisane są w aktach normatywnych. Instytucje pożytku publicznego, nasze wspólne dobro. Zgodziliśmy się utrzymywać je z naszych składek dlatego, że rozumiemy ich znaczenie dla bliskich nam ludzi, a także dlatego, że zdajemy sobie sprawę, iż w różnych momentach naszego życia my sami możemy potrzebować pomocy którejś z nich. Zgodziliśmy się utrzymywać z tych samych składek ludzi pracujących w tych instytucjach. Zaufaliśmy ich kompetencjom, zaangażowaniu, profesjonalizmowi.
Przypomnę więc nieśmiało: żłobek jest instytucją, której statutowym celem jest opieka nad małym dzieckiem. W skład tej opieki wchodzą działania pielęgnacyjne, opiekuńcze, wychowawcze, prorozwojowe. Jednym z zadań tej instytucji jest żywienie przebywających w niej dzieci! I jeśli wymaga to namysłu, wysiłku, bywa niekonwencjonalne, TO PO TO JEST ZATRUDNIONY PERSONEL, ŻEBY SOBIE Z TYM ZADANIEM PORADZIĆ. Nawet jeśli trzydzieścioro dzieci je co innego, to można sobie z tym poradzić. Tylko trzeba się postarać. Troszkę pomyśleć. Poszukać produktów, które nie uczulają. Dostosować posiłki do indywidualnej diety. Wszystko przy założeniu, że żłobek jest dla dzieci, a nie odwrotnie.

Obowiązkiem i JEDYNYM uzasadnieniem zatrudnienia dyrektora, opiekunów, kucharek są potrzeby dzieci i ich rodziców, a nie odwrotnie. Drodzy urzędnicy, to klienci dyktują warunki. Na szczęście dla nas i dla Was (przecież sami często też jesteście klientami) 20 lat temu skończył się w Polsce ustrój, w którym podstawowym dążeniem było dążenie do uniformizacji potrzeb i zachowań wyznaczanych przez jednolity, spójny i niepodważalny program partii, będący jednocześnie programem narodu.

Nie krzywdźcie dzieci, które mają trudniej - alergie pokarmowe często wykluczają z diety czekoladę...

Niestety, porównanie z przeszłością nasuwa się automatycznie. Propozycja umieszczenia dzieci cierpiących na alergię w jednym żłobku, swoista izolacja od zdrowego rodzeństwa i od rówieśników to przejawy urzędniczego dążenia do takiego "rozwiązania" problemu, które bierze pod uwagę interes jednej strony: personelu. Rozwiązania, które dzieciom szkodzi, zakłóca rozwój, naraża na dodatkowy (poza chorobą) dyskomfort, a rodzicom komplikuje i tak niełatwe już życie. To jakieś totalizujące porządkowanie nieuporządkowanej "z definicji" rzeczywistości, to marzenie o świecie, który można kontrolować za pomocą zarządzeń i nakazów nawet wtedy, kiedy jest to sprzeczne z interesem ludzi, z ich podstawowymi potrzebami.

I nie zapominajmy, drodzy Urzędnicy, że my, dorośli, jesteśmy po to, żeby pokazać dzieciom, jak radzić sobie w trudnych sytuacjach, jak rozwiązywać niestandardowe problemy, jak myśleć kreatywnie. Przecież głównie tego od nich dzisiaj wymagamy, tego próbujemy ich dzisiaj nauczyć. Nie krzywdźcie dzieci, które już i tak mają trudniej (alergie pokarmowe często wykluczają z diety czekoladę). Zatrudnijcie lepszą kucharkę...

***
Prof. Mirosława Nowak-Dziemianowicz, dziekan Wydziału Nauk Pedagogicznych DSW

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska