Kilkunastu komorników wkroczyło wczoraj do oddziałów Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych na Dolnym Śląsku, m.in. we Wrocławiu, Wałbrzychu, Jeleniej Górze i Kłodzku. Powód? Kilkunastomilionowe zadłużenie Południowo-Zachodniej SKOK, obciążone rygorem natychmiastowej egzekucji.
- Staraliśmy się wejść do jak największej liczby miejsc jednocześnie - opisuje Tomasz Kinastowski, rzecznik izby komorniczej we Wrocławiu. Nie ujawnia, czego dokładnie dotyczyła sprawa. Wiadomo, że komornicy zabezpieczali głównie gotówkę w kasach oddziałów, średnio po 50-100 tys. zł, a cała sprawa dotyczy aż 40 spośród około 70 placówek Południowo-Zachodniej SKOK.
Klienci korzystający z usług SKOK-ów mogli wczoraj spotkać się z wieloma utrudnieniami. Placówki były nieczynne, a pracownicy tłumaczyli to "awarią systemu".
Jak zapewniają władze dolnośląskich SKOK-ów, w poniedziałek wszystkie oddziały mają być już normalnie otwarte.
Zarząd podkreśla również, że wszystkie oszczędności zgromadzone przez klientów są bezpieczne.
- Klienci nie mają powodów do obaw. Mam nadzieję, że cała sprawa zostanie bardzo szybko wyjaśniona - podkreśla Andrzej Dunajski, rzecznik Kasy Krajowej SKOK. Jak ustaliliśmy, powodem wczorajszego zamieszania są zobowiązania, jakie zaciągnął poprzedni zarząd Południo-wo-Zachodniej SKOK.
Smaku całej sprawie dodaje fakt, że zdaniem obecnego zarządu i Kasy Krajowej, poprzedni prezes był wybrany nielegalnie, a więc nie miał prawa do podpisywania żadnych umów.
- Orzeczenie sądu o nadaniu klauzuli natychmiastowej wykonalności już zostało przez nas zaskarżone - podkreśla w rozmowie z nami Andrzej Dunajski.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?