Warszawa, bo nie podlega dyskusji. Stolica - itd., itp. Kraków, bo ma historię i rozpoznawalna to marka w całej niemal Europie. Gdańsk, bo ma "Waleze", a tego z kolei znają na całym niemal świecie. Zostało zatem jedno miejsce (?), a chętnych trzech.
Co razi dziś w poznańskiej kandydaturze? Stadion sklejka. Każda trybuna inna, na jednej zabroniono skakać, bo grozi zawalaniem, poza tym dwie się nie zeszły. Poznaniacy uspokajają jednak, że zabrakło niewiele, 7 cm. Do tego słaba widoczność z niektórych miejsc, no i dach przecieka, którego zresztą jeszcze nie ma. Jaśniejsze punkty budowli? Tylko w okolicach jupiterów. Dość jednak złośliwości. Efekt końcowy może być jeszcze wyborny. Pojemność obiektu też niczego sobie - ponad 40 tysięcy. To akurat, że będzie gotowy najszybciej, korzyścią wydaje się niewielką.
Inne stadiony też winny stanąć o czasie. Ten we Wrocławiu będzie nowoczesny, przemyślany od a do z. To atut. Najmniej mają ich w Chorzowie, gdzie straszy okolica i nawet lobbing panów Piechniczka i Bugdoła niewiele dobrego może przynieść. A czyje słowo w całej tej zabawie może mieć największe znaczenie? Nie polityków. Nie Tuska i nie Schetyny. Również nie prezesa Laty, średniego lingwisty. Wyboru dokonają przecież leśne dziadki (tam też tacy są!) z rodziny UEFA i jej szef Michel Platini.
Czyje szepty mogą więc mieć jakieś znaczenie? No właśnie, cwanego lisa Zbigniewa Bońka, przyjaciela z Juventusu Turyn. No a na mieście mówią, że Zibi bywał widywany na lunchach z władzami Poznania. Pytanie, czy miasta organizujące Euro rzeczywiście wskazane zostaną już 13 maja w Bukareszcie. Może jednak później, by fajrantu na budowach zbyt wcześnie nie ogłosili.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
