Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Waży 300 kg, walczą o jego życie. Do szpitala transportowało go 11 strażaków

Małgorzata Moczulska
Z każdym rokiem przybywa w Polsce nadmiernie otyłych ludzi. Trudno na co dzień funkcjonować, ważąc 200-300 kilogramów/zdjęcie ilustracyjne
Z każdym rokiem przybywa w Polsce nadmiernie otyłych ludzi. Trudno na co dzień funkcjonować, ważąc 200-300 kilogramów/zdjęcie ilustracyjne fot. Anna Kaczmarz
Lekarze od kilku dni walczą o życie 47-letniego pacjenta, który choruje na niewydolność wielonarządową spowodowaną przez chorobliwą otyłość. Medycy szacują, że mężczyzna waży 300 kilogramów. Szacują, bo zważenie go jest w tej chwili niemożliwe.

- Pacjent został przywieziony do nas kilka dni temu i trafił na oddział intensywnej terapii. Jest w ciężkim stanie - mówi Zbigniew Kubczyk, dyrektor ds. lecznictwa szpitala "Latawiec" w Świdnicy.

Mężczyzna leży na materacu na podłodze, bo łóżko nie wytrzymało jego ciężaru i złamało się. Problemem był również transport chorego do szpitala. Zespół pogotowia ratunkowego poprosił o pomoc strażaków. Ci najpierw przenieśli go na brezentową plandekę, zabezpieczyli specjalnymi pasami i ostrożnie wynieśli z domu. Chory nie zmieścił się w karetce, dlatego został przewieziony do szpitala dużym policyjnym busem.

Jak nam się udało nieoficjalnie ustalić, pacjent jest mieszkańcem małej wioski w gminie Marcinowice. Zaczął tyć kilkanaście lat temu. Dwa lata temu ważył już blisko 200 kg, ale był w stanie jeszcze się poruszać i samodzielnie funkcjonować.

Jerzy Guzik, wójt gminy Marcinowice, wspomina, że jeszcze rok temu widział tego mężczyznę i rozmawiał z nim. Miał już wprawdzie problemy z poruszaniem się, ale potrafił nawet wsiąść do auta i przyjechać do urzędu. Zaraz potem przestał wychodzić z domu. Mieszkał na pierwszym piętrze i pokonanie schodów było dla niego problemem. - Kilka razy namawiałem go, by zrobił coś ze swoją otyłością. Nie tylko jako wójt, ale i kolega. To jest bardzo fajny, życzliwy człowiek - mówi Jerzy Guzik. - Proponowałem, że pomogę mu załatwić operację żołądka, ale się nie zgadzał. Jego żona i dzieci też wielokrotnie z nim rozmawiali, ale bez skutku. Nie chciał się leczyć- dodaje wójt.

Jeśli lekarzom z "Latawca" uda się podleczyć mężczyznę na tyle, że jego stan pozwoli na przekazanie go do ośrodka zajmującego się leczeniem otyłości, to tak zrobią. - Jestem już po rozmowach z placówkami w Łodzi i Głogowie. Są gotowe go przyjąć - mówi dr Kubiaczyk.

Szacuje się, że w Polsce z olbrzymią otyłością zmaga się 300 tysięcy osób. Jest ona bardzo groźna: zwiększa ryzyko nadciśnienia tętniczego, cukrzycy i chorób nowotworowych. Specjaliści mówią, że to choroba, a nie efekt obżarstwa i rady: jedz mnie, więcej się ruszaj. Jest pozbawiona sensu. Otyłość leczy się operacyjnie - najczęściej jest to tzw. wyłączenie żołądkowe lub resekcja rękawowa.

Nieleczona otyłość prowadzi do śmierci. Trzy lata temu zmarł na nią mieszkaniec Bol-kowa. Miał 32 lata, ważył 300 kilogramów. Był najcięższym Dolnoślązakiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska