Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdzie był Tyus Edney, gdy ważył się los Turowa?

Michał Lizak
W końcówce meczu Turów nie wykorzystał Tyusa Edneya
W końcówce meczu Turów nie wykorzystał Tyusa Edneya Marcin Oliva Soto
We wtorek drugie spotkanie Turowa z Czarnymi. Bezpośrednia relacja w TVP Sport o godz. 18.

"Przegrali wygrany mecz", "nie wiem, jak do tego mogło dojść", "Ta porażka jest niewytłumaczalna" - takie opinie dominowały po pierwszym meczu półfinału play-off w Zgorzelcu. Ekipa PGE Turowa prowadziła z Energą Czarnymi różnicą 21 punktów (61:40 w 25 minucie gry), by przegrać po dogrywce.

- Tak czasem bywa. Szkoda tego meczu, ale sport, a koszykówka przede wszystkim, jest nieprzewidywalna. Na razie przegrywamy 0-1, a gra się do 4 zwycięstw - mówi Paweł Turkiewicz, trener Turowa.

W końcówce spotkania Turów miał dwie okazje na wygranie spotkania, ale dwukrotnie akcje Baileya nie kończyły się tak, jak zakładano. Spudłował rzut równo z końcową syreną i doszło do dogrywki, a w niej nie trafił kluczowego wolnego. Czemu tych akcji nie wykonywał najbardziej doświadczony i zarazem utytułowany gracz Turowa, czyli Tyus Edney?

- Takie było nasze założenie. Bailey miał niższego obrońcę i chciał to wykorzystać. W końcówce regulaminowego czasu gry nie trafił. Nie chcę dyskutować, czy był faulowany, czy też nie. A w dogrywce graliśmy w ataku po przechwycie, więc nie było szans na ustawienie akcji. Tak się złożyło, że piłka trafiła właśnie do niego - wyjaśnia Paweł Turkiewicz.

Czy w takim momencie lepszym rozwiązaniem nie było jednak postawianie na Edneya, który w swojej karierze wygrywał Euroligę, a więc ma na koncie sporo nerwowych końcówek?
- Na pewno po meczu łatwiej oceniać takie decyzje. Nie wiem, czy to był błąd. Gdyby Bailey trafił, byłby bohaterem. Na pewno z tego spotkania wyciągniemy wnioski i mam nadzieję, że podobnych błędów unikniemy w kolejnych spotkaniach - zaznacza trener Turowa.

Przed wtorkowym spotkaniem pewne jest tylko jedno: presja na Turowie będzie jeszcze większa niż przed niedzielnym pojedynkiem, bo druga porażka u siebie postawi zespół w sytuacji skrajnie kryzysowej. Zresztą wszyscy obserwatorzy niedzielnej konfrontacji chyba nie mają złudzeń, że limit błędów wicemistrzowie Polski zdecydowanie już wyczerpali.
Czy Turów nadal jest faworytem?

* Radosław Czerniak, były trener Turowa, dziś szkoleniowiec ŁKS-u
Pierwszy mecz to tylko kubeł zimnej wody dla Turowa. Ten zespół pozostaje faworytem, z porażki musi jednak wyciągnąć wnioski. W niedzielę w ostatniej kwarcie nie widać było kompletnie żadnej kontroli nad tym, co działo się na parkiecie. Gracze robili, co chcieli, a na tym poziomie to niedopuszczalne. Czarnych poderwało kilka szalonych rzutów z dystansu, które odmieniły losy meczu. Dziś będzie jednak 1-1.

* Jarosław Posioł, były gracz Turowa, ekspert TVP Wrocław
Po tym, co się zdarzyło w niedzielę, można spodziewać się wszystkiego - od 30-punktowej wygranej Turowa po kolejną porażkę. Bo zespół ze Zgorzelca ostatnio jest równie nieprzewidywalny, jak bęben maszyny losującej. Po pierwszym meczu w pierś musi się uderzyć sztab trenerski - z ławki zespół nie otrzymał koniecznej pomocy w kluczowych momentach meczu. Stawiałem na łatwą serię, ale ten typ jest już nieaktualny.

* Maciej Zieliński, były gracz Śląska, komentator TVP Sport
Wydawało się, że umiejętności obu zespołów są zbliżone, ale atutem Turowa będzie doświadczenie. A właśnie spokoju i pewności siebie w końcówce im zabrakło. Nadal więcej szans na awans ma Turów, ale konieczne będzie poprawienie defensywy i dużo lepsza koncentracja. Wice-mistrzowie Polski muszą także wprowadzić nowe rozwiązania w ataku, bo okazało się, że bez kontrataków o punkty jest im bardzo trudno.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska