Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Myśliwy to gość z wąsem, który zwierzęta zabija dla przyjemności. Czy aby na pewno?

Malwina Gadawa
Magdalena Ziółkowska - kobieta myśliwy: - Na początku na polowaniach patrzono na mnie z niedowierzaniem, ale dzisiaj koledzy nie są już zaskoczeni
Magdalena Ziółkowska - kobieta myśliwy: - Na początku na polowaniach patrzono na mnie z niedowierzaniem, ale dzisiaj koledzy nie są już zaskoczeni archiwum prywatne
Myśliwy to najczęściej mężczyzna z wąsami zabijający dla hobby sarny czy zające. Ten mit obala Magdalena Ziółkowska. Uważa, że łowiectwo nie jest ani złe, ani obciachowe, a polowania to tylko część pracy myśliwego

Myśliwy to najczęściej bogata osoba czerpiąca przyjemność z zabijania zwierząt, która musi mieć wiele znajomości, żeby dostać się do koła łowieckiego? Czy może osoba, która dba o zwierzęta i przyrodę, a także o świadomość ekologiczną młodzieży?
Myśliwi od lat budzą kontrowersje. 34-letnie Magdalena Ziółkowska z podwrocławskiej Oławy uważa, że niesłusznie.

- Udział w polowaniach to tylko mała część tego, co robi myśliwy, a wyolbrzymiony problem tkwi tak naprawdę w stereotypach na nasz temat. Mało kto wie, czym rzeczywiście się zajmujemy - uważa oławianka.

Myślistwo tylko dla partyjnych

Adam Rudnicki, łowczy i leśniczy z oławskiego nadleśnictwa, przekonuje, że teraz nie trzeba mieć żadnych znajomości, żeby zostać myśliwym.

- Tak było kiedyś, w PRL-u. Do koła łowieckiego nie można było się normalnie dostać. Należeli tam głównie milicjanci, politycy i ludzie z Urzędu Bezpieczeństwa - przyznaje Rudnicki. I od razu przekonuje, że teraz myśliwym może zostać każdy, choć nie każdy do tego się nadaje.

- Owszem, czasami zdarzają się osoby, które myślą, że myślistwo polega tylko na strzelaniu do zwierząt. Bardzo szybko przekonują się jednak, że są w błędzie. Łowczym nie może zostać osoba, która nie kocha zwierząt - przekonuje zdecydowanie Adam Rudnicki.

Ale choć myśliwym można zostać bez znajomości, to w rzeczywistości nie jest to wcale takie proste. Kandydat musi znaleźć koło łowieckie, w którym odbędzie roczny staż. To przedsmak przyszłego łowiectwa. Przez ten czas poznaje, co to nieprzespane noce przy ochronie pól uprawnych czy przemoknięta odzież i buty po pracy przy zimowym dokarmianiu zwierzyny. Uczy się także zwyczajów łowieckich i zasad polowania. Po odbytym stażu uczy się biologii, sygnalistyki, kultury, kynologii czy strzelectwa. Zapoznaje się z ustawami dotyczącymi broni i ochrony przyrody. Przechodzi badania psychologiczne i zdrowotne i zdaje egzaminy, żeby otrzymać pozwolenie na posiadanie broni. Kiedy spełni te wszystkie warunki, przez pierwsze trzy lata jest szeregowym myśliwym i może polować tylko na niektóre gatunki zwierząt. Dopiero po tym czasie można starać się o dodatkowe uprawnienia, ale znów trzeba zdać egzamin.

Tylko dla prawdziwych mężczyzn?

Magdalena Ziółkowska stara się obalić wiele mitów dotyczących myśliwych. Do Polskiego Związku Łowieckiego należy ponad sto tysięcy osób, wśród nich kobiety stanowią tylko około 2 procent. We wrocławskim okręgu związku jest 3914 członków, w tym 98 pań. W powiecie oławskim jest 262 myśliwych. Magdalena Ziółkowska jest jedną z czterech kobiet. Kiedy słyszy, że to nie jest zajęcie dla pań, tylko dla prawdziwych mężczyzn, denerwuje się. Uważa, że łowiectwo jest tak samo dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Pasją zaraził ją przyjaciel rodziny.

- To on zabrał mnie na pierwsze polowanie i pokazał, że myślistwo, wbrew pozorom, to nie jest krwawe i bezduszne hobby - mówi i odpiera zarzuty przeciwników myśliwych, którzy uważają, że to pasja służąca zabijaniu zwierząt.

- Łowiectwo to nie tylko strzelanie, ale przede wszystkim praca w łowisku, która umożliwia zwierzętom przetrwanie. Natury nie możemy pozostawić samej sobie. Musimy o nią dbać. Myślę, że kobiety, które zostały myśliwymi, mogą zrobić wiele dobrego w tej materii - mówi z przekonaniem Magdalena Ziółkowska, która uważa, że łowiectwo uszlachetnia charakter, uczy pokory, wytrwałości i cierpliwości. Oławianka przyznaje, że kiedy pojawiła się pierwszy raz na polowaniu, wywołała pewną konsternację i komentarze. Teraz już nikogo nie dziwi. - Mężczyźni cieszą się, że wkraczamy w ich świat. Podczas polowań koledzy z koła zawsze chętnie służą mi pomocą, udzielają wielu cennych rad i wskazówek.

Dla każdego myśliwego najważniejszymi trofeami są poroża. Magdalena Ziółkowska do tej pory upolowała dzika, który ważył około 80 kg. Jego skóra wisi na honorowym miejscu przed kominkiem. Oławianka dodaje jednak, że to nie trofea są dla niej najważniejsze w łowiectwie. W swoim kole odpowiada za pracę z młodzieżą i jej edukację.

- Przez aktywny kontakt z przyrodą należy wykształcić u dzieci właściwy stosunek do wszystkiego, co żywe - tłumaczy swoją pracę w kole, podkreślając, że myśliwi nie tylko polują na zwierzęta, ale też dokarmiają je, by nie robiły szkód, szukając pożywienia. - Do lasów zwozimy tony marchwi, buraków, a nawet cykorii, która działa kojąco na układ pokarmowy zwierząt - dodaje Ziółkowska.

Nuda czy atrakcja?

- Polowanie nie polega tylko na wypatrzeniu zwierzyny, a później strzeleniu. To wiele rygorystycznych zasad, które dla początkujących myśliwych mogą okazać się nawet nudne - przekonuje Adam Rudnicki. - Młodzi adepci, którzy pojawiają się w nadleśnictwie i chcą zostać myśliwymi, myślą, że to wszystko polega tylko na strzelaniu. Często rozczarowują się i rezygnują, kiedy poznają realia - mówi łowczy.

Myśliwi za każdym razem, kiedy wybierają się na polowanie z bronią w ręku, muszą to zgłosić. Podczas łowów odnotowują każdy oddany strzał i rodzaj upolowanej zwierzyny. Polowanie grupowe rozpoczyna się rano, najczęściej około 8 i trwa kilka godzin. Początek i koniec polowania sygnalizuje towarzyszący myśliwy z trąbką. Każde kończy się pokotem i oddaniem hołdu upolowanej zwierzynie. Na koniec ogłasza się króla polowania.

- Nie jest tak, jak wiele osób myśli, że myśliwy strzela gdzie chce, co chce i kiedy chce. Obowiązują nas zasady, okresy ochronne. Najczęściej polujemy na najsłabsze okazy, na przykład na ostatniego w całej grupie dzika. To jest swojego rodzaju selekcja naturalna - dodaje Rudnicki.

Myśliwi mają swój słownik, w którym jest ponad tysiąc słów. Każdy łowczy musi je znać.

cewka - noga sarny
bieg - noga dzika
ambona - miejsce, z którego strzela myśliwy
pastorał - podpórka do broni
organista - młody jeleń, który rozpoczyna rykowisko
pokot - tradycyjny uroczysty obrzęd zakończenia polowania zbiorowego
rykowisko - okres godowy jeleni przypadający na drugą połowę września i pierwszą października
mięsiarz - pejoratywne określenie myśliwego dążącego za wszelką cenę do zdobycia dziczyzny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Myśliwy to gość z wąsem, który zwierzęta zabija dla przyjemności. Czy aby na pewno? - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska