Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezes Śląska: Za Paixao Legia dawała nam Kopczyńskiego i parę złotych

Jakub Guder
Paweł  Żelem wszedł do zarządu Śląska 22 listopada. Przez pierwsze tygodnie badał i analizował, w jakiej sytuacji jest klub
Paweł Żelem wszedł do zarządu Śląska 22 listopada. Przez pierwsze tygodnie badał i analizował, w jakiej sytuacji jest klub Tomasz Hołod
Rozmowa z Pawłem Żelemem, prezesem piłkarskiego Śląska Wrocław.

Czy Pana powrót do Wrocławia oznacza przyjście do Śląska Andrzeja Kuchara?
Nie łączyłbym tych dwóch zdarzeń ze sobą. Do Wrocławia chciałem wrócić głównie ze względów rodzinnych. Nosiłem się z tym zamiarem od wielu miesięcy. W międzyczasie pojawiły się zapytania od władz Wrocławia, czy byłbym zainteresowany powrotem do Śląska po 4,5 roku przerwy. Splot tych zdarzeń spowodował, że podjąłem decyzję o sporych zmianach w swoim życiu. Jakiś czas temu poinformowałem szefa rady nadzorczej Lechii Gdańsk Piotra Kuriatę (Żelem od stycznia był w zarządzie Lechii - przyp. JG), że mam plany powrotu na Dolny Śląsk. Przyjął to ze zrozumieniem i przy tej okazji dziękuję, że nie robiono mi przeszkód ze zmianami. Natomiast to, czy w ogóle jest temat Andrzeja Kuchara w Śląsku - to pytanie do przedstawicieli właściciela klubu, czyli władz miasta i do pana prezydenta Rafała Dutkiewicza. Proszę pamiętać, że ewentualne zmiany w akcjonariacie spółki nie leżą w gestii zarządu. Nie jest jednak tajemnicą, że Wrocław chce zaprosić do wejścia w klub lokalny biznes, ale kto to będzie - to leży w gestii władz miasta. W każdym razie dla mnie powrót do Śląska Wrocław to bardzo duże wyzwanie i ogromna mobilizacja do wytężonej pracy. Tym bardziej w sytuacji, w jakiej obecnie jest spółka.

Co udało się zrobić, od kiedy jest Pan w Śląsku? O konkretnym za-dłużeniu spółki nie chce Pan mówić, bo audyt jeszcze trwa - czy tak?
Z Markiem Drabczykiem (nowy wiceprezes - przyp. JG) weszliśmy do zarządu 22 listopada i od razu należało ostro zabrać się do pracy. Cały czas analizujemy sytuację spółki od środka, zapoznajemy się z dokumentami, jej strukturą, najpilniejszymi potrzebami. Od kilku miesięcy spółka była w stanie zawieszenia, brakowało decyzyjności w kilku obszarach. Trwały intensywne i burzliwe negocjacje pomiędzy właścicielami. Było bardzo dużo emocji, a władze Wrocławia dążyły do rozwiązania problemu i uratowania Śląska. Ta sytuacja nie pozostawała bez wpływu na to, co działo się w klubie. Każdy czekał, co się wydarzy, i być może WKS nie funkcjonował tak, jak powinien. Nie ukrywam, że gdy pojawiliśmy się w Śląsku, zastaliśmy wiele spraw i problemów, którymi szybko trzeba było się zająć. Pierwszą rzeczą było uchronienie klubu przed karą finansową w wysokości 250 tysięcy złotych, jaką nałożyła na nas Komisja Licencyjna PZPN.

Tę sprawę udało się załatwić pozytywnie.
Przyjęliśmy z wiceprezesem Drabczykiem zupełnie inną linię obrony niż Śląsk prezentował do tej pory, bo zgodnie uznaliśmy, że poprzednia skazuje nas na porażkę. Przez sytuację, jaka była między właścicielami, spółka nie miała wpływu na to, co wokół niej się działo. Kolejne zdarzenia i ruchy akcjonariuszy niosły kolejne konsekwencje dla spółki. W każdym razie przyjęliśmy na siebie odpowiedzialność za wcześniejsze zdarzenia i działania poprzedniego zarządu, wskazaliśmy drogę do wyjścia z kłopotów, w jakich znalazł się Śląsk. Komisja przyjęła tę argumentację i kara została zawieszona na trzy lata.

Jak przebiega audyt w Śląsku? Kiedy się zakończy?
WKS miał ostatnio burzliwą historię. To, co tu zastaliśmy, wymaga przeprowadzenia audytu, byśmy mogli jako nowy zarząd dokonać tzw. bilansu otwarcia. Tym bardziej że spółka jest od niedawna w nowej rzeczywistości gospodarczej, w której blisko sto procent udziałów należy do gminy Wrocław. Chcemy zobaczyć, co dostaliśmy w spadku, zapoznać się z zagrożeniami dla spółki i dokładnie poznać jej zobowiązania. Nie jest też tak, że Śląsk mógł czy może funkcjonować ekonomicznie inaczej niż wszyscy. Każdy ma mniejsze lub większe problemy, a teraz my musimy je zdiagnozować. Zaraz po tym, gdy weszliśmy do klubu, zaczęliśmy określać zakres audytu. Jesteśmy w trakcie wyłaniania firmy, która ma go przeprowadzić. To wszystko wskaże nam, w którym miejscu jesteśmy, czy problemy, które przejmujemy, w jakiś sposób wpłyną na naszą sytuację w przyszłości. Zakładamy, że na przełomie roku wybierzemy firmę, która przeprowadzi audyt. Jego wyniki powinniśmy poznać na początku lutego, ale od razu chcę zaspokoić ciekawość czytelników - audyt z założenia ma charakter dokumentu wewnętrznego, stanowiącego narzędzie pracy dla nas jako zarządu klubu.

Co z umowami z Tauronem i Pumą?
Mieliśmy bardzo merytoryczne spotkania nie tylko z przedstawicielami Tauronu czy Pumy, o których pan wspomina, ale też z innymi firmami, które współpracują z klubem. Zależało nam na tym, aby się poznać i wysłuchać, jak nasi partnerzy postrzegają dotychczasową współpracę ze Śląskiem. Między innymi ze względu na świąteczno-noworoczny czas i związane z tym nieobecności osób decyzyjnych w wielu firmach, na dalsze rozmowy z naszymi sponsorami i partnerami jesteśmy umówieni w ciągu kolejnych tygodni.

Czy nowy zarząd planuje jeszcze jakieś personalne zmiany chociażby w administracji klubu?
Każdy z pracowników spółki dostał na pierwszym spotkaniu "czystą kartę". Nie będziemy teraz robić rewolucji, wszyscy mają szansę się wykazać i potwierdzić swoją przydatność. Podtrzymuję to, co powiedziałem naszym pracownikom podczas pierwszego spotkania: Śląsk to wyjątkowy klub, a Wrocław to wyjątkowe miasto i każdy będzie wymagał od nas znacznie więcej, niż gdybyśmy pracowali w zwykłej firmie. Praca w Śląsku i dla Śląska jest wyróżnieniem i zobowiązuje, a z tego powodu my, jako zarząd, mamy prawo oczekiwać od pracowników wysokich standardów pracy. To nie jest zwykłe miejsce pracy. Jeżeli ktoś będzie miał trudność ze zrozumieniem tego, wówczas możliwe są zmiany.

A co będzie z dyrektorem sportowym Krzysztofem Paluszkiem? Na Cypr z trenerami już nie poleciał...

Nie mamy w zwyczaju za pośrednictwem mediów mówić o personaliach i zmianach. Najpierw powinni o nich usłyszeć sami zainteresowani. Dyrektora Paluszka wiąże umowa z klubem do 31 grudnia. W najbliższych dniach powinniśmy się spotkać. Chcemy, by o planach spółki dowiedział się najpierw od nas, a nie z mediów.

Na stanowisku dyrektora marketingu wciąż jest wakat?
Szeroko rozumiany pion marketingu jest obecnie w gestii wiceprezesa Marka Drabczyka. Wcześniej razem współpracowaliśmy w Wydziale Piłkarstwa Profesjonalnego PZPN, ale też jako pracownicy dwóch klubów - Lechii i Legii - wymienialiśmy doświadczenia. Po analizie sytuacji w spółce i zakończeniu audytu przygotujemy naszą propozycję struktury organizacyjnej, rozdziału obowiązków. Nie jest tajemnicą, że jeśli chodzi o szeroko rozumiany marketing, ale też sprzedaż, to potrzebne są gruntowne zmiany. Nikt po jesieni nie jest zadowolony ani z wyniku sportowego, ani z frekwencji na trybunach, czy też z podejścia klubu do kibica. Wiele elementów działania WKS-u będzie wymagało istotnych zmian, niemniej na wszystko potrzebujemy trochę czasu.

Podjęliście już z trenerem decyzję, z którym z piłkarzy przedłużycie umowy?
To jest przed nami. Dzień po ostatnim tegorocznym meczu z Piastem Gliwice pojechaliśmy z trenerem Levym do Turcji na rekonesans, by obejrzeć centra treningowe i bazy noclegowe. Wszystko dlatego, że kwestie zimowych zgrupowań nie były wcześniej należycie przygotowane i sytuacja wymagała natychmiastowych działań. Z kolei zaraz po powrocie z Turcji, trener Levy wraz ze swoim najbliższym współpracownikiem, drugim trenerem Pawłem Barylskim, polecieli na obserwacje piłkarzy, którzy grają w lidze cypryjskiej. W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia jesteśmy natomiast umówieni na spotkanie zarządu ze sztabem szkoleniowym (rozmawialiśmy tuż przed Wigilią - przyp. JG). Trenerzy dokonają podsumowania jesieni i będziemy także rozmawiali o przymiarkach transferowych, chociaż oczywiście wstępne analizy i rozmowy są już prowadzone. Nikt nie ma wątpliwości, że drużyna będzie wymagała zimą zmian.

Do 20 grudnia mogliście jednostronnie przedłużyć umowy z Adamem Kokoszką i Sylwestrem Patejukiem. Śląsk się na to nie zdecydował.
Obaj zawodnicy mieli klauzulę, dającą możliwość jednostronnego ich przedłużenia przez klub na zasadach finansowych określonych w umowach. Te kontrakty były jednak zawierane w innych realiach finansowych. Wspomniani zawodnicy mają bardzo godne umowy, jak na warunki ekstraklasy. W dodatku przedłużenie kontraktów już teraz wiązałoby się również z koniecznością wypłaty dodatkowych wynagrodzeń dla pośredników, którzy byli przy tych transferach. W obecnej sytuacji spółki, po konsultacjach z pionem sportowym i radą nadzorczą, podjęliśmy decyzję, by tych umów na wcześniej ustalonych warunkach nie przedłużać. To nie zamyka nam jednak drogi do współpracy z oboma piłkarzami w przyszłości, ale będzie to oczywiście wymagało nowych ustaleń. Zarówno Sylwester Patejuk, jak i Adam Kokoszka, umowy mają ważne do końca czerwca, zatem będą mieli czas, by potwierdzić swoją przydatność dla zespołu. Ich przyszłość w Śląsku jest w ich nogach.

Czy Marco Paixao na wiosnę zagra w Śląsku?
Marco łączy ze Śląskiem jeszcze półtora roku kontraktu. Nie mamy wątpliwości, że ten piłkarz odgrywa w naszym zespole kluczową rolę i chcemy, by nadal grał dla Śląska i Wrocławia. Na razie jednak wokół niego więcej jest szumu medialnego i spekulacji. Z rewelacji medialnych wiadomo, że kilka klubów ostrzy sobie na niego zęby. Na razie jednak tylko Legia Warszawa złożyła pisemną propozycję transferu tego zawodnika, ale traktuję ją bardziej w kategorii żartu, bo trudno traktować poważnie chęć kupna najlepszego napastnika ligi Marco Paixao, oferując w zamian Śląskowi na wypożyczenie np. młodzieżowca Kopczyńskiego i skromną w stosunku do wartości Marco dopłatę.

Trener Levy – mimo ostatnich wyników – ma Pana zaufanie?
Trener cieszy się pełnym zaufaniem zarządu. Nie było i nie ma tematu jego zmiany. Obecny kontrakt szkoleniowca obowiązuje do 30 czerwca przyszłego roku. Dzisiaj naszymi priorytetami są chociażby wzmocnienia i ruchy personalne w drużynie. Nadejdzie czas, by porozmawiać o dalszej przyszłości. Pamiętajmy, że jeżeli obie strony będą chciały dalszej współpracy, to szybko znajdą płaszczyznę do porozumienia. Trudno nam też zresztą oceniać teraz pracę sztabu, skoro nie było nas wcześniej w środku, nie widzieliśmy, w jakich warunkach on funkcjonował. Z dotychczasowych rozmów wywnioskowałem, że trener cieszy się, że władze klubu interesują się problemami drużyny i ma z kim o tym wszystkim rozmawiać.

Dla Śląska przyszedł czas zaciągania pasa?
Coś w tym jest. Śląsk nie może żyć ponad stan. Nie może wydawać pieniędzy, których się nie ma. Wcześniej spółka zaciągała istotne zobowiązania, na które nie była gotowa i jedynym ratunkiem przed poważniejszymi problemami były pożyczki.
Nie mówiłbym jednak o zaciskaniu pasa, ale raczej o racjonalizacji wydatków. Naszym celem jest doprowadzenie w możliwie jak najszybszym czasie do sytuacji, by wydatki spółki nie były wyższe od przychodów. Jednocześnie mamy znaleźć nowe źródła zasilania klubowego budżetu. To jedno z priorytetowych oczekiwań naszego właściciela, czyli gminy Wrocław.

Rozmawiał Jakub Guder

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Prezes Śląska: Za Paixao Legia dawała nam Kopczyńskiego i parę złotych - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska