Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żyjemy jak w XIX wieku! Mieszkańcy peryferyjnych osiedli Wrocławia zapowiadają protesty

Bartosz Józefiak
Ulica Gałowska na Jerzmanowie. Nie tylko asfalt, ale jakiekolwiek utwardzenie drogi jest wielkim marzeniem mieszkańców. Na razie niespełnionym
Ulica Gałowska na Jerzmanowie. Nie tylko asfalt, ale jakiekolwiek utwardzenie drogi jest wielkim marzeniem mieszkańców. Na razie niespełnionym Pawel Relikowski
Mieszkańcy peryferyjnych osiedli Wrocławia mają dość. – Urząd miejski o nas zapomniał, załatanie dziury w drodze czy pomalowanie przejść dla pieszych graniczy tu z cudem. Jesteśmy mieszkańcami drugiej kategorii – mówią. Niektórzy zapowiadają protesty, by zwrócić na siebie uwagę magistratu.

- Na znak protestu będziemy blokować ulicę Kowalską. To chyba jedyny sposób, by w urzędzie miasta zwrócono na nas uwagę – mówi Artur Kazimierowicz z rady osiedla Kowale.

Lista uwag mieszkańców do magistratu jest długa. Otwiera ją prośba, by uciążliwy ruch samochodów ciężarowych wyprowadzić z ulicy Kowalskiej. Ale to nie koniec.

- O wszystko musimy się prosić miesiącami. Urzędnicy traktują nas jak mieszkańców drugiej kategorii – mówi Kazimierowicz.
Weźmy osiedlową świetlicę. Najpierw trzeba było długo prosić o jej remont. A kiedy w końcu się udało, okazało się, że do środka wchodzi wilgoć.

- Urząd przysłał nam informacje, że prace mogą być nietrwałe, dlatego musimy dziury uzupełnić tynkiem i fugami na własny
koszt. Absurd – opowiada Kazimierowicz.

Na całym osiedlu zaniedbane jest odwodnienie ulic. Mieszkańcy nie mogą się doprosić, by ekipy porządkowe wypompowały wodę ze studzienek. Centrum osiedla to zniszczony, zaniedbany skwer z powyrywanym metalowym ogrodzeniem.

- Kiedyś tam była knajpa i stoliki. Teraz nie można na to miejsce patrzeć. Chcieliśmy to naprawiać na własną rękę, ale nie dostaliśmy zgody. Poprosiliśmy zieleń miejską, żeby zasiała tam chociaż trawę. Ale na razie nic się tam nie zmieniło– mówi radny osiedlowy.

Do tego nieoświetlone ulice, brak przejść dla pieszych, pustostany, w których można by kręcić filmy wojenne. Przykłady można mnożyć. Ale mieszkańcy Kowal nie są jedynymi, którzy czują się pominięci przez wrocławski magistrat.

Na Jerzmanowie mieszkańcy od tygodni czekają na tak prostą rzecz, jak wymiana lustra drogowego przy skrzyżowaniu Gruszowej i Jerzmanowskiej. Ulice na osiedlu po każdym deszczu tonie w błocie.

- Nie marzymy o asfalcie, ale zwykłe wysypanie drogi tłuczniem w zupełności by wystarczyło - dodaje Zbigniew Ryng z ul. Gałowskiej.

- Fatalnie wygląda też ulica Anny Jasińskiej , a tędy przecież mieszkańcy chodzą do kościoła – dodaje Tadeusz Owczarek z rady osiedla Jerzmanowo-Jarnołtów-Strachowice-Osiniec.

Wciąż wiele osiedli we Wrocławiu nie może poszczycić się kanalizacją sanitarną. Nie mają na nią szans np. mieszkańcy Bieńkowic.

- Według planu magistratu 98 procent mieszkańców Wrocławia ma mieć kanalizację. My jesteśmy w pozostałych dwóch procentach, których ten luksus ominie –mówi Konrad Pawłowski, mieszkający przy ul. Palestyńskiej.

Sami radzą sobie mieszkańcy Gałowa – niewielkiego osiedla na końcu miasta, które znajduje się w obrębie Jarnołtowa. To kilka domów zbudowanych już za znakiem informującym, że miasto się kończy.

- Ale to wciąż Wrocław - opowiada Lidia Fornalek, mieszkająca na Gałowie od kilkunastu lat.

Okolica jest notorycznie zalewana wodą z zalewu Mietkowskiego. W tym roku Gałów był pod wodą już cztery razy.
- W przeszłości wiele razy prosiliśmy urząd miasta o pomoc. Urzędnicy obiecywali, że będą interweniować i poproszą, by poziom wody w zalewie został obniżony. Ale z tych obietnic nigdy nic nie wyszło, więc w końcu daliśmy sobie spokój – mówi Lidia Fornalek.

- Miliony złotych z budżetu miasta idą na rzeczy zupełnie niepotrzebne , a o nas zupełni się zapomina - podsumowuje Artur Kazimierowicz

CO NA TO RADNI? CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE (KLIKNIJ)
Radny Miejski Jerzy Michalak (klub Dutkiewicza) przewodniczący komisji ds. osiedli rozumie, że mieszkańcy peryferyjnych osiedli Wrocławia mogą być rozżaleni.

– Część ich problemów wynika po prostu z geografii. Na peryferyjne osiedle dojedzie mniej autobusów, niż w centrum, a im dalej od głównej sieci kanalizacyjnej, tym trudniej położyć nowe rury. Ale na pewno nie jest tak, że są to mieszkańcy drugiej kategorii - mówi.

Radny tłumaczy, że na miasto należy patrzeć jak na całość i nie można zaniedbać żadnej jego sfery.

- Na inwestycje w budżecie miasta zapisano kwotę 640 milionów zł. Wszystkiego nie da się za to zrobić. Niektóre wydatki mogą wydawać się niepotrzebne, ale dzięki nim miasto się rozwija, przybywają tu inwestorzy, są miejsca pracy. A na tym korzystają wszyscy - mówi

Co mogą zrobić mieszkańcy Kowal czy Gałowa, by ich głos był słyszalny? Mogą prosić o pomoc radnych miejskich z ich okręgów. Zdaniem radnego Michalaka dobrym rozwiązaniem jest też budżet obywatelski, w którym mieszkańcy sami mogą zgłaszać swoje propozycje. Tam łatwiej będzie zdobyć środki na mniejsze inwestycje, na które w „zwykłym” budżecie może nie być miejsca.

- W 2014 r. na budżet obywatelski Wrocław wyda 20 milionów zł, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by ta kwota była w przyszłości jeszcze większa – mówi Jerzy Michalak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Żyjemy jak w XIX wieku! Mieszkańcy peryferyjnych osiedli Wrocławia zapowiadają protesty - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska