Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świąteczne kartki odchodzą w przeszłość. Ale nie umarły!

Alina Gierak
Stare kartki świąteczne do dzisiaj zachwycają. I budzą apetyty kolekcjonerów
Stare kartki świąteczne do dzisiaj zachwycają. I budzą apetyty kolekcjonerów fot. własność prywatna
Osiemdziesięcioletnia Małgorzata Mikoś z Wrocławia dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem ma już kupionych 20 kartek ze świątecznymi motywami. Notes z adresami ten sam, choć ludzi w nim ubywa. I żal tradycji odchodzącej w przeszłość.

Pani Małgorzata śle kartki do znajomych z wakacji, których poznała 20 lat temu w Egipcie, do cioci z Oleśnicy, której nie ma czasu odwiedzić, i do wnuków mieszkających w Irlandii. - To bardzo miły zwyczaj - mówi pani Małgorzata. - Dajemy sobie znak, że jeszcze jesteśmy na tym świecie - mówi z nostalgią. Kartki wybiera najczęściej z motywami religijnymi. Takie tradycyjne. I do każdego pisze osobne życzenia. Żadnej masówki. - Odchodzące pokolenie - tak o ludziach, którzy jeszcze ślą pocztówki świąteczne, mówi ze smutkiem Waldemar Turno, naczelnik Urzędu Pocztowego nr 1 w Jeleniej Górze.

Listonosze już od kilkunastu lat noszą coraz mniej listów i kartek pocztowych. 80 procent klientów poczty stanowią firmy, komornicy, sądy, urzędy. Przed świętami przez moment ludzie ślą paczki za granicę z torebkami barszczu i grzybkami suszonymi. Potem wraca urzędowa korespondencja. - Kartki to rzadkość - przyznaje Waldemar Turno, który teraz śle 2-3 pocztówki z życzeniami, a jeszcze kilka lat temu wysyłał ich ze dwadzieścia. - A wielka szkoda, bo kartki miały niepowtarzalny urok i były świadectwem epoki - podkreśla Małgorzata Zubowicz-Kłosowska, dyrektor Miejskiego Muzeum Zabawek ze zbiorów Henryka Tomaszewskiego w Karpaczu.

Pocztówki świąteczne pojawiły się w II połowie XIX wieku w Austrii i Niemczech. Początkowo wykonywano je ręcznie, później powielane były technikami drukarskimi. Nie było na nich miejsca na korespondencję. Stąd częste, pisane drobnym pismem, dookoła sylwetek świętych i innych ilustracji, dodatkowe informacje, że cioci nie dokucza już ból kolana, a mała Ewusia ma pierwszy ząbek.

Wraz z rozwojem technik drukarskich nastąpił rozwój produkcji na masową skalę. Motywy pozostawały niezmienne: dominowały postacie aniołów, św. Mikołaja rozdającego paczki, była stajenka i Święta Rodzina. Do tej tradycji nawiązywał rok temu Jan Pospieszalski, muzyk, autor telewizyjnych programów, gdy apelował o wysyłanie kartek z motywami chrześcijańskimi, by przypomnieć o religijnym aspekcie Bożego Narodzenia.

W Polsce nie od razu nazywano kartę pocztową "pocztówką". W 1900 roku w Warszawie ogłoszono więc konkurs na polską nazwę. Jury - członkowie redakcji "Słownika Języka Polskiego" - rozpatrywało pięć propozycji: "liścik", "listówka", "otwartka", "pisanka" i "pocztówka". Tę ostatnią zgłosił sam Henryk Sienkiewicz, który podszył się pod Mariję z B. W głosowaniu wybrano "pocztówkę". - Nie lubię pisać na kartach pocztowych, bo miejsca nie staje, ale mam namiętność do odpowiedzi na kartkach - tłumaczył Sienkiewicz siostrze w jednym z listów. Niektórzy badacze twierdzą, że to owa namiętność skłoniła go do udziału w konkursie. Wyraz "pocztówka" trafił do słownika języka polskiego 27 listopada 1900 roku.

"…jak motyl barwny przysiadła wśród bibelotów na stylowym sekretarzy wielkiej damy, i wśród książek na poważnym biurku uczonego, i wśród gałganków na poddaszu biednej szwaczki, i wśród rondli na stole kuchennym, i w koszarach żołnierskich, i w chałupie chłopskiej… któż by to niegdyś pomyślał, że pocztówka będzie przyjaciółką, pośredniczką, nieodłączną towarzyszką całej cywilizowanej ludzkości…" - pisała o pocztówkowej modzie malarka Zofia Wojciechowska-Grabska. Pisali je wszyscy. Niektórzy nawet kilka razy dziennie, więc można by zaryzykować twierdzenie, że zastępowały dzisiejszego Facebooka czy Twittera.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Autorzy podręczników dobrego zachowania w 1889 r. zalecali kilka zasad. Kartki można było wysyłać tylko rówieśnikom i krewnym. I to wyłącznie ukłony i pozdrowienia lub życzenia. - Nie piszemy o ważnych sprawach, czy tajemnicach rodzinnych - przestrzegali autorzy. Te zasady wraz z upowszechnieniem kartek nieco zelżały i na kartkach pojawiały się bardziej prywatne, a nawet frywolne teksty.

Aby ułatwić życie korespondentom, Mieczysław Rościszewski, znawca savoir vivre'u, w 1928 roku zamieścił w podręcznikach dla panien i panów wzory gotowych życzeń. I tu zatem można znaleźć wspólną nić ze współczesnością. W internecie roi się od rymowanek gotowych do wysłania mejlem lub esemesem. Można także samemu zrobić sobie kartkę świąteczną (do wysłania mejlem) korzystając z gotowych wzorów. Jeśli dostaniecie więc mejla lub esemesa o treści " Spokojnych świąt spędzonych z tymi, których kochasz. Niech zaczarują was na kolejny rok i wniosą tęsknotę za tym, co jednoczy"- miejcie świadomość, że autor korzystał z gotowca. - Mnie one nie cieszą - mówi Maria Zdziennicka, 40-letnia nauczycielka z Jeleniej Góry. - Nie ma sensu słanie jednakowych słów i według listy adresowej - dodaje.

Prof. Paweł Banaś z Uniwersytetu Wrocławskiego, znawca świata pocztówek, kolekcjoner, autor książki "Orbis pictus. Świat dawnej karty pocztowej", opisuje, jak wraz z rozwojem kultury mieszczańskiej na początku XX wieku prezentowano kartki świąteczne w eksponowanych miejscach. "...najczęściej na kominkach i kredensach. Układane na specjalnych tacach lub wetknięte za ramy "świętych obrazków były widomym znakiem trwałości familijnych kontaktów, przyjaźni, sympatii, świadcząc zarazem pośrednio o prestiżu adresatów".

Profesor Banaś podkreśla różnorodność XX-wiecznej ikonografii kart świątecznych. Kartki projektowali wybitni twórcy epoki: Mela Koler, Maria Likarz, artyści warsztatów wiedeńskich, w Rosji malarze z kręgu Mir Isskustwa, w Polsce zaś Warsztatów Krakowskich. "Ich wspólną, godną uwagi cechą wydaje się ograniczenie czy wręcz pomijanie treści ściśle religijnych przy jednoczesnej eksploatacji potocznych tradycyjnych skojarzeń i symboli" - pisze profesor Banaś.

DALSZY CIĄG NA 3. STRONIE

Złota era pocztówek skończyła się wraz z I wojną światową. Rozpowszechnił się telefon i telegraf. Dziś wyparły je mejle i esemesy. Często tuż przed wigilią siadamy do komputera i wybieramy jakieś zabawne elektroniczne kartki albo wyciągamy telefony i piszemy esemesy z życzeniami. Pół biedy, jeśli sami układamy treść. Zupełnie źle jest, gdy korzystamy z gotowców.
Ale nie wszystko stracone. Drugie życie pocztówek dają im filokatryści, czyli kolekcjonerzy. Profesor Paweł Banaś przestrzega, że zbieractwo wciąga. I ani się spostrzeże-my, gdy stajemy się bywalcami giełd staroci i aukcji. Śledzimy portale, szukamy rarytasów.

Tak właśnie wpadł Paweł Kałafatiuk, 37--letni jeleniogórzanin, który ze zbierania pocztówek o swoim rodzinnym mieście uczynił swoje historyczne hobby. - Interesuje mnie tylko miasto - opowiada. Pociągające jest śledzenie, jak powstawały budowle, zmieniały się ulice i krajobraz. Dla pana Pawła pocztówki to lekcja historii, dokumentowanie losów mieszkańców oraz wyraz lokalnego patriotyzmu. Na swoim portalu http://www.hirschberg.jgora.pl zestawia dzisiejsze miejsca z tymi na pocztówkach sprzed lat. - Najczęściej były na nich widoki Cieplic oraz panoramy Jeleniej Góry z wieży widokowej, zwanej grzybkiem - opowiada pan Paweł. W zbiorach ma ponad 1200 kartek z widokami Jeleniej Góry. Inni zbierają kartki z krajobrazami Karkonoszy czy widokami z uzdrowisk.

O zbieraczach pocztówek świątecznych przypominamy sobie przed Bożym Narodzeniem lub Wielkanocą. I dopiero wtedy na okolicznościowych wystawach widać, jak barwny, pełen magii i symboli był to świat. Odchodzący do lamusa?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska