Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czekają na oddział

Eliza Głowicka
Żeby dostać się na badania do laryngologa we Wrocławiu, trzeba liczyć się z kilkutygodniowym czekaniem terminem przyjęcia
Żeby dostać się na badania do laryngologa we Wrocławiu, trzeba liczyć się z kilkutygodniowym czekaniem terminem przyjęcia Paweł Relikowski
Zniknął jedyny dziecięcy oddział laryngologii. Chore maluchy leżą obok dzieci po operacjach.

We Wrocławiu nie ma już je-dynego na Dolnym Śląsku oddziału otolaryngologii dziecięcej, gdzie rocznie leczono prawie 850 maluchów, także z Opolszczyzny.

Mimo protestów dyrekcja szpitala im. Marciniaka przy ul. Traugutta zlikwidowała go, bo przynosił straty. Teraz dzieci z ropnym zapaleniem ucha są leczone na chirurgii, gdzie stworzono pododdział laryngologii.

- Jaki pododdział? Nie ma nawet dla nich osobnej sali - denerwuje się dr Andrzej Łakota, konsultant wojewódzki ds. otolaryngologii dziecięcej. - Tak nie wolno robić! Maluch z ropnym zapaleniem migdałków nie może leżeć obok dziecka po operacji wyrostka, bo może go zarazić niebezpiecznymi bakteriami. To powrót do XIX wieku.

Podobnie sądzi prof. Alicja Chybicka, szefowa Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego. Co więcej - na 85-łóżkowym oddziale chirurgicznym już brakuje miejsc dla małych pacjentów. Na przyjęcie kilkulatka, który ma mieć usunięty trzeci migdał, trzeba czekać ponad trzy miesiące.
- Zabrano dzieciom możliwość leczenia się we właściwych warunkach, a lekarzom - zrobienia rzadkiej, choć potrzebnej specjalizacji - ubolewa dr Łakota.

Konsultant krajowy prof. Michał Grzegorowski krytycznie ocenia decyzję władz szpitala.
- To błąd. Takie duże miasto jak Wrocław powinno mieć osobny oddział lub klinikę otolaryngologii dla dzieci. Najlepiej w szpitalu dziecięcym - uważa.

Maciej Ziombka, wicedyrektor szpitala im. Marciniaka, problemu jednak nie widzi.
- Dzieci przyjmują także laryngolodzy w szpitalu kolejowym i klinice przy ul. Borowskiej. Nas nie stać na utrzymanie osobnego oddziału - tłumaczy podjętą decyzję.

Ale prof. Chybicka ubolewa:
- Dzieci leczy się inaczej niż dorosłych. Powinny mieć własny oddział z kuchnią, osobnym personelem.

Zdaniem szefowej Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego niektóre procedury są wyceniane za nisko przez NFZ. Leczenie dziecka kosztuje więcej niż dorosłego, więc bardziej obciąża szpital. Zaczyna się jednak pojawiać światło w tunelu.

Dyrekcja szpitala akademickiego przy ul. Borowskiej nie widzi przeszkód w utworzeniu pododdziału dziecięcego w klinice otolaryngologii w ciągu trzech miesięcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska