Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel. Na wrocławskim torze brakuje nawierzchni

Wojciech Koerber
W meczu z Lotosem Gdańsk Jason Crump woził same trójki
W meczu z Lotosem Gdańsk Jason Crump woził same trójki Tomasz Hołod
Sentymentalna podróż Hancocka, Drabika i Gapy. Nicki Pedersen instaluje się już w Rzeszowie.

Włókniarz Częstochowa miał być kandydatem do medalu, a stał się kandydatem do spadku. W niedzielę pojawi się na Stadionie Olimpijskim. Z Gregiem Hancockiem, Tomaszem Gapińskim i Sławomirem Drabikiem w składzie.

Ot, ciekawostka, bo przecież w 2004 roku wspomniana trójka ścigała się ramię w ramię w Atlasie, kończąc zresztą sezon na drugim stopniu podium. Wtedy też skończyła się sztama z Herbim, który nie doleciał na finałowy mecz do Tarnowa. Drabski tam dotarł, lecz na torze również kolegom nie pomagał. Jedynie w parku maszyn. Bo choć formę osiągnął w owym 2004 roku wyborną, to jednak większą część sezonu stracił. Wiosną złamał przecież kręgosłup w czeskich Slanach, podczas eliminacji do cyklu Grand Prix.

Rezonu jednak nie tracił, nawet leżąc sztywno w łóżku z mocno poturbowanym "rusztowaniem".
- Muszę stąd chyba szybko pryskać. W tym całym dzwonie wyłamałem kilka desek i teraz ściga mnie tutejszy toromistrz - dworował sobie Drabik, gdy namierzyliśmy go w czeskim szpitalu. Dziś jeździec ma już ponad 43 lata, humor wciąż mu dopisuje, a formę ma w kratkę.

Dorobek z ostatniego meczu z leszczyńską Unią - 6 (0,3,3,0,0).
- Dziwnie to wyglądało, bo czwarte pole w ogóle nie chodziło. Stąd te zerówki. A na sukces we Wrocławiu specjalnie się nie napinamy - twierdzi weteran.

Na miniżużlówkach ściga się już jego 11-letni syn Maks.
- Kto wie, może kiedyś staniemy razem pod taśmą? No bo co tu można robić poza imprezami i piciem alkoholu? Ścigać się tylko. Na razie jednak Maks ma przerwę w treningach. Czekamy, aż dokończą w Częstochowie budowę minitoru - dodaje uczestnik wrocławskiego finału IMŚ z 1992 roku (9. miejsce) i cyklu Grand Prix 1997 (11.).
Na wrocławskim torze też jest co robić. Po meczu z Włókniarzem trener Marek Cieślak zamierza dosypać nań sjenitu, bo coraz trudniej wiązać tę nawierzchnię. W czasie spotkania z Lotosem nie był ona taka, jak trener sobie wymarzył. Pewnie stąd zaskakująco dobra postawa gości. Spodziewali się większej gąbki, a w sumie było twardawo, do czego przyczyniły się słoneczna pogoda i przydługawa prezentacja.

Wrocławianie zwycięskiego składu nie zmieniają, choć gdyby był przegrany, również nic by nie mieszali. Z prostej przyczyny: nie ma jak. W rezerwie pozostali tylko młodzieżowcy: Leon Madsen, Denis Andersson i Marek Łozowicki. Nie są to baty na Daniela Jeleniewskiego. Zresztą, Jeleniowi trzeba pomóc, miast traktować go batem. To zawodnik, który u siebie będzie jeszcze wygrywał. Prowadził już zresztą ostatnio, tyle że spadł z motocykla. Niepotrzebnie się oglądał.

Do poprawki nadają się też starty Bena Barkera, który w lany poniedziałek kompletnie nie radził sobie pod taśmą. A szkoda, bo za wrażenia artystyczne zasłużył na więcej niż jeden punkt. Ścigać się potrafi, wykorzystując do ataków całą szerokość toru. Z trawą włącznie. Skąd te problemy na starcie? Na mecz z Lotosem Anglik przyleciał w ostatniej chwili. Teraz ma się stawić wcześniej. Będzie więc miał okazję, by przerobić i zrozumieć temat podczas treningu.

Wszystko wskazuje na to, że Nicki Pedersen wyląduje koniec końców w I lidze. Duńczyk uzgodnił warunki finansowe z Marmą Hadykówką, a jego mechanicy pojawili się już w Rzeszowie. Debiut w niedzielnym meczu z GTŻ-em? W Częstochowie jeszcze się łudzą, lecz brakuje czasu. A czas to pieniądz.

A jeśli nie Częstochowa, to tylko Rzeszów. Co prawda ewentualnym zatrudnieniem mistrza świata straszył szef Polonii Bydgoszcz Leszek Tillinger, lecz kompletnie mija się z to z celem. Ma już przecież w składzie dwóch uczestników Grand Prix: Emila Sajfutdinowa i Andreasa Jonssona. Musiałby zatem odesłać na ławkę Szweda, a to nonsens. On jeszcze jakieś punkty gromadzi. W przeciwieństwie do Jonasa Davidssona czy Tomasza Chrzanowskiego. Tyle że ich zastąpić Pedersenem nie można.

Pytanie, czy Marma z Peder-senem jest w stanie wygrać bitwę o awans do ekstraligi z Unią Tarnów. Jeśli okaże się, że nie, w błoto pójdą 2 mln złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska