Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie będzie śledztwa w sprawie taśm PO (FILM)

Mateusz Różański
Afera w PO - była czy nie? Decyzja prokuratury. Prokuratura Okręgowa w Legnicy odmówiła wszczęcia śledztwa w strawie tzw. „afery w PO”. Powodów takiej decyzji jest kilka.

Nie będzie prokuratorskiego śledztwa w sprawie afer taśmowych Platformy Obywatelskiej. Chodzi o skandal, który wybuchł po wyborach szefa dolnośląskich struktur partii 26 października w Karpaczu. W rywalizacji między Jackiem Protasiewiczem i Grzegorzem Schetyną liczył się dosłownie każdy głos. Już po zjeździe stronnicy Schetyny ujawnili nagrania, na których słychać, jak różnymi korzyściami kuszą ich politycy związani z Protasiewiczem (mowa m.in. o pracy w Polskiej Miedzi). Ostatecznie Protasiewicz pokonał o włos Schetynę.

Jak prokuratura tłumaczy swoją decyzję? Jej zdaniem KGHM nie jest spółką całkowicie zależną od państwa, dlatego też np. poseł Norbert Wojnarowski nie mógł powoływać się na wpływy. Śledczy nie dopatrzyli się również w wypowiedziach polityków Platformy obietnic korzyści majątkowej.

Politycy z partii opozycyjnych nie zostawiają na stanowisku legnickiej prokuratury suchej nitki. Jacek Świat, poseł Prawa i Sprawiedliwości, nawiązuje do tzw. afery Rywina. - Wtedy jednak prokuratura miała inne zdanie, co doprowadziło oskarżonych do sądu. Działania legnickiej prokuratury są zdumiewające. Organy ścigania nie chcą po prostu ruszać partii rządzącej - grzmi poseł Świat.

Poseł Wincenty Elsner (Twój Ruch) dodaje, że prokuratura mogła zbadać sprawę pod kątem korupcji wyborczej. - Korupcja w Platformie jest obecna i taka decyzja śledczych, która zamiata sprawę pod dywan, tego nie zmieni - zauważa Elsner.
Posłanka Beata Kempa (Solidarna Polska): - Cała Polska słyszała, co było na taśmach. Domagamy się zwołania komisji śledczej. W mojej ocenie prokuratura nie chciała prowadzić tej sprawy, bo premier Donald Tusk wciąż nie przyjął sprawozdania prokuratora generalnego. Nie pozwolimy zamieść sprawy pod dywan.

CZYTAJ TEŻ: Nowe taśmy w PO: Praca za głos na Protasiewicza i wstawiennictwo u ministra Sikorskiego?

Natomiast Piotr Borys (europoseł PO), który złożył zawiadomienie w prokuraturze, mówi, że przyjmuje decyzję prokuratury i czeka na sąd koleżeński. Ten rozstrzygnie o przyszłości posłów: Michała Jarosa i Norberta Wojnarowskiego oraz trzech innych działaczy. Sąd koleżeński zajmie się tą sprawą za kilka tygodni.

O szczegółach sprawy CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE
Zobacz też W SKRÓCIE: KTO KOGO KUSIŁ W PO
Nie będzie śledztwa w sprawie rzekomego kupczenia głosami przed wewnętrznymi wyborami w dolnośląskich strukturach Platformy Obywatelskiej, w których Jacek Protasiewicz okazał się minimalnie lepszy od Grzegorza Schetyny. Tak zdecydowała Prokuratura Okręgowa w Legnicy. Powodów takiej decyzji jest kilka. Niektóre dość zaskakujące.

Prokuratorzy badali, czy w rozmowach polityków PO doszło do płatnej protekcji, przyjęcia korzyści majątkowej lub udzielenia takiej obietnicy, przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych lub przekupstwa wyborczego. Prokuratorzy stwierdzili, że żadnego z tych przestępstw nie było w tych konkretnych przypadkach. Prokuratura zastanawiała się, czy rzeczywiście doszło do płatnej protekcji i czy KGHM może być traktowany jako "krajowa jednostka organizacyjna dysponująca środkami publicznymi".

- KGHM Polska Miedź S.A. swojej działalności nie finansuje ze środków publicznych przeznaczonych na wykonywanie zadań publicznych. Jest spółką prawa handlowego, działającą zgodnie z prawidłami gospodarki wolnorynkowej - mówi Li-liana Łukasiewicz, rzeczniczka legnickiej prokuratury.

Skoro zatem KGHM środkami publicznymi nie dysponuje, nie doszło do płatnej protekcji w tym konkretnym przypadku.
Oddzielną kwestią jest ocena zachowania Michała Jarosa, który z Pawłem Frostem rozmawiał o możliwości sprowadzenia rodziny tego drugiego z Ukrainy do Polski. W zamian za to Frost rzekomo miał poprzeć Protasiewicza na zjeździe PO.

- Po analizie nagrania należy stwierdzić, iż słowa Michała Jarosa były raczej sugestią, a nie obietnicą uzyskania pomocy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Przede wszystkim jednak nie padły one w związku z głównym wątkiem trwającej ponad godzinę rozmowy prowadzonej z Pawłem Frostem - dodaje Liliana Łukasiewicz.

Norbert Wojnarowski, Tomasz Borkowski i Michał Jaros nie dopuścili się zdaniem prokuratury niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. Cała trójka zdaniem śledczych nie działała jako funkcjonariusze publiczni, lecz - jak to ujęto w uzasadnieniu decyzji - jako "członkowie określonej partii politycznej, działający w jej imieniu i na jej rzecz".

W przypadku wyborów w PO nie może być również mowy o przekupstwie wyborczym. Dlaczego? To bowiem może zaistnieć jedynie w przypadku wyborów do Sejmu i Senatu, organów samorządu terytorialnego, prezydenckich i w czasie referendum. Definicja przekupstwa wyborczego nie odnosi się do wyborów wewnątrzpartyjnych.

CZYTAJ DALEJ W SKRÓCIE: KTO KOGO KUSIŁ W PO
Kto kogo kusił w Platformie Obywatelskiej
Już po wyborach wewnątrzpartyjnych w Platformie Obywatelskiej na światło dzienne wypłynęły dwie taśmy, na których politycy delegowani na zjazd mieli otrzymać intratne propozycje.

Pierwsze kuszenie, czyli Wojnarowski przychodzi do Klimki.
Jako pierwsze na jaw wyszły nagrania, na których zarejestrowano głos Norberta Wojnarowskiego i Edwarda Klimki. Pierwszy ma oferować klubowemu koledze intratną posadę w KGHM. W zamian oczekuje wsparcia dla Jacka Protasiewicza.

Drugie kuszenie - Jaros i Borkowski z "przyjacielską" wizytą u Pawła Frosta. Wkrótce po pierwszej taśmie, do dziennikarzy dotarło następne nagranie Pawła Frosta, radnego z Legnicy. Poseł Platformy Obywatelskiej Michał Jaros oraz radny z Polkowic Tomasz Borkowski mieli sugerować pomoc legniczaninowi w dwóch kwestiach. Po pierwsze Frost kuszony był posadą w KGHM. Po drugie - rozpędu miała nabrać sprawa sprowadzenia do Polski z Ukrainy rodziny Pawła Frosta.

Pozostałe powody takiej decyzji to (źródło: Prokuratura Okręgowa w Legnicy):
- niemożność uznania KGHM Polska Miedź S.A za podmiot, w którym sprawca przestępstwa płatnej protekcji z art. 230 § 1 k.k. może powoływać się na wpływy,

- ustalenia, że wobec tego, iż działania Norberta Wojnarowskiego i Michała Jarosa podejmowane były w ramach wyborów wewnątrzpartyjnych, ich zachowania nie miały charakteru władczych działań funkcjonariuszy publicznych, to jest posłów na Sejm, a tym samym nie przekroczyli oni swych uprawnień, ani nie dopełnili obowiązków (art. 231 k.k.)

- niemożność zakwalifikowania zachowań Norberta Wojnarowskiego, Michała Jarosa i Tomasza Borkowskiego, a także Jacka Protasiewicza i Jacka Kardeli w kontekście przepisów art. 228 k.k. oraz art. 229 k.k., to jest przyjmowania korzyści majątkowej lub jej udzielenia albo obietnicy udzielenia korzyści majątkowej lub osobistej osobie pełniącej funkcję publiczną w związku z pełnieniem tej funkcji,

- niemożność ustalenia, czy i jakie propozycje w związku z głosowaniem na kandydaturę Jacka Protasiewicza otrzymali bliżej nieokreśleni członkowie Platformy Obywatelskiej z Głogowa.
Analizie poddano wszystkie ujawnione w mediach przypadki ewentualnego składania propozycji głosowania w określony sposób

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Nie będzie śledztwa w sprawie taśm PO (FILM) - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska