Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław po latach realizmu znów jest w dziale mitologia

Arkadiusz Franas
Orekonstrukcji rządu to ja chciałbym napisać mniej więcej tyle, że się odbyła. Niektórzy ją nawet zauważyli, bardzo większa większość nie wiąże z tym żadnej nadziei. I ja trochę to rozumiem, bo przecież premier sam powiedział, że ministrowie, których zdymisjonował, to byli bardzo dobrzy fachowcy. Czyli ci, co zostali, to jeszcze muszą zapracować na swoją opinię i wtedy ich się wymieni. Logika dość specyficzna, ale ta dziedzina nauki przestaje być modna, a już w polityce raczej nie była dominującą.

Donald Tusk przy rekonstrukcji wspomniał, że od początku jego rządów z nim jest jeszcze tylko troje 6-latków: nowa wicepremier Elżbieta Bieńkowska, nasz minister od kultury Bogdan Zdrojewski i szef MSZ Radosław Sikorski. Ostatnio okazało się, że już od czasów Jerzego Buzka, czyli od lat. 90., przy rządzie w kancelarii pracuje pani o pseudonimie Długowłosa Paulina. Jak doniosły niektóre media, pani ta po godzinach była luksusową prostytutką. Za noc miała żądać 1200 złotych. Była, nie była, ale pojawia się inna kwestia. Otóż, niektórzy jeszcze pamiętają czasy sprzed roku 1990 poprzedniego wieku. Wtedy rzecznik rządu, mocno znienawidzony Jerzy Urban, ogłosił jako odpowiedź na sankcje gospodarcze nałożone przez Ronalda Reagana na Polskę w 1981 roku: rząd się sam wyżywi! A teraz pracownicy rządowi muszą tyrać po godzinach... "Oj niedobrze, koledzy, niedobrze!" - że zacytuję ulubione moje słuchowisko Andrzeja Waligórskiego "Rycerze". I przepraszam, za per "koledzy", ale przecież nie będę zmieniał mistrza Andrzeja.

A we Wrocławiu dobrze. To znaczy, uważam, że żyjemy w mieście, w którym przez ostatnie lata dużo się poprawiło. I każdego, kto twierdzi inaczej, jestem w stanie wyzwać na pojedynek. Może już nie na pistolety, ale słowny jak najbardziej. Ale też dlatego nie lubię, jak mi próbuje się zalukrować oczy. Bo co innego mieć poczucie dobrego smaku, a co innego przesłodzić, bo wtedy człowiek ma różne odruchy. Niekoniecznie estetycznie miłe. W tym tygodniu przeczytaliśmy w jednej z gazet (nieważne której, bo chodzi o zasadę, a nie konkretny przykład) raport o naszym mieście. To znaczy o jakimś Wrocławiu, na pewno nie o naszym mieście. On chyba nawet nie był opłacony, ale tu przyznaję się z ręką na sercu, wiedzy nie mam. I już się boję, jak ktoś z przyjezdnych poprosi mnie, bym pokazał te wszystkie centra Wrocławia, bo tam wymieniono kilka.

Ja wiem o jednym - Rynek i okolice. Tam dowiedziałem się, że wrocławianie także masowo spędzają czas w innym centrum, w okolicach zoo i Hali Ludowej. Każdy normalny wrocławian spyta: a po co tam chodzić? Do zoo, jakże ciekawie prowadzonego przez pana prezesa Radosława Ratajszczaka, zawozi się tylko małoletnich gości. Do Hali? Raz na rok albo i rzadziej na koncert czy mecz. I tyle. Poza tym tam nudno, trudno dojechać i ciężko zaparkować. A straż miejska mało marketingowo zakłada blokady lub odwozi auta do miejsca droższego odpoczynku. Ale fakt, że we wrocławskim magistracie pokutuje przekonanie, że to takie alternatywne miejsce dla Rynku. Więc już wiem, co to za źródło "przecieku".

Tak samo jak coraz mniej rozumiem co rusz pojawiające się sondaże, sami zresztą je czasami publikujemy, z serii jak oceniasz rządy Rafała Dutkiewicza. A jak wrocławianie mają oceniać? Trzeba mieć jakiś wybór, wskazać inną opcję. W tym mieście nie ma. Nikt nie chce innej przedstawić. Platforma Obywatelska to już prawie się szykowała do wyborów, ale zmieniła zamiary. I gdy jeszcze niedawno wydawało się, że część rajców klubu PO w radzie miasta, z szefową klubu na czele, prawie wisiała u szyi prezydenta chcąc mu przegryźć tętnicę ze złości, to teraz się okazało , że to były oznaki namiętnego wyrazu miłości... Tak samo jak niedawno całowali w pierścień Grzegorza Schetynę, a teraz opowiadają, że zawsze byli w stronnictwie Protasiewicza. Pewnie wtedy gdy nasz eurodeputowany był w stronnictwie Grzegorza Schetyny... No cóż, w polityce tak się zdarza. Ważny pierś-cień, a nie ten, kto go nosi.

Wracając do tych sondaży oceniających Rafała Dutkiewicza to dokładnie tak samo jak spytać Inuitę (dawniej Eskimos, ale podobno i to obraźliwe) z kanadyjskiej Arktyki, czy podoba mu się śnieg. A co ma mu się nie podobać, jak musi z nim żyć prawie cały rok. Rafała Dutkiewicz można wybrać na kolejną kadencję lub nie, tylko na razie inni walczą o próg 10 proc. A w sondażach jak wypada? To zależy kto go robi. Bo wyobrażam sobie sondaż z wynikami, że Inuici nie lubią śniegu. Ale kto w niego uwierzy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocław po latach realizmu znów jest w dziale mitologia - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska