Księżna i znany poeta usiądą w Wałbrzychu

Wałbrzych będzie się wzorował na sprawdzonych już sposobach promocji. Miasto mają promować postaci znane z historii. Plan jest prosty - trzeba zrobić naturalnej wielkości metalowy odlew znanej osoby, przytwierdzić go do ławki i ustawić w miejscu najczęściej odwiedzanym przez turystów.
- Planujemy kilka ławeczek. Na pierwszej - przy zamku Książ - zasiądzie księżna Daisy - mówi Artur Wylandowski, szef biura promocji wałbrzyskiego magistratu. - Sprawdzamy już, ile to będzie kosztować.

Nie tylko władze miasta przymierzają się do projektu. Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Drohobyckiej w Wałbrzychu zbiera pieniądze na ławeczkę Mariana Jachimowicza, która ma stanąć w rynku. Wybitny poeta, eseista, tłumacz, malarz i fotografik, po zakończeniu II wojny trafił do Wałbrzycha i mieszkał tu do 1999 roku.
- Zarówno księżna, jak i poeta zasłużyli na takie wyróżnienie i dobrze promowaliby miasto - nie ma wątpliwości Jerzy Tutaj, historyk i prezes Spółki Zamek Książ. - Księżna miała potężną fortunę rodu Hochberg i nie szczędziła pieniędzy na działalność charytatywną. A Marian Jachimowicz zawsze będzie jedną z najwybitniejszych postaci literatury polskiej. Spora część jego twórczości poświęcona była Wałbrzychowi.

Na podobny pomysł wpadła już Świdnica. W Rynku stanęła ławeczka, a na niej zasiadła urodzona w tym mieście Maria Kunic, wielka XVII-wieczna astronom. Inwestycja kosztowała ok. 2 tys. zł. Na tym nie koniec - władze miasta planują już kolejne "ławeczki sław". Na liście są m.in. Manfred von Richthofen - lotnik z I wojny światowej, zwany Czerwonym Baronem, oraz Carl Gotthard Langhans - architekt i projektant m.in. Bramy Brandenburskiej w Berlinie. Są też postaci współczesne: piosenkarka Martyna Jakubowicz, dziennikarz Wojciech Mann i siatkarka Dorota Świeniewicz.
Swoją alejkę z ławkami gwiazd chce też mieć Kudowa-Zdrój. Na liście znaleźli się goszczący w kurorcie Winston Churchill, późniejszy brytyjski premier, i John Quincy Adams, późniejszy prezydent Stanów Zjednoczonych.
Na pomysł pierwsza w Polsce wpadła Łódź. 10 kwietnia minęło 10 lat od odsłonięcia ławeczki Juliana Tuwima. Spiżowy pomnik autorstwa Wojciecha Gryniewicza stanął przy ul. Piotrkowskiej. Posąg poety sprawia wrażenie, jakby słuchał kogoś siedzącego obok niego. Można koło niego usiąść i zrobić pamiątkowe zdjęcie.

Turyści chętnie korzystają, a przy okazji pocierają mocno wytarty nos posągu. Legenda głosi, że to przynosi szczęście. Także zdaniem straży miejskiej i artystów postaci na ławeczkach mają przewagę nad rzeźbami na piedestałach. Za potarcie nosa na przykład rzeźby Aleksandra Fredry, która stoi na wrocławskim Rynku, czekają przykre konsekwencje.
- Za wchodzenie na cokoły pomników grozi 500 zł mandatu - tłumaczy Kazimierz Nowak, wiceszef wałbrzyskiej straży miejskiej.

Maria Bor, rzeźbiarka z Wałbrzycha, przekonuje, że sztuka powinna być dostępna, a nie ograniczona zakazami.
- Rzeźbę na ławeczce można dotknąć, pogłaskać i przytulić - mówi.
Tak jest we Wrocławiu, który słynie z kolekcji rzeźb krasnali. Skrzaty są tu jednym z najczęściej fotografowanych obiektów. Legniczanie natomiast pokochali Filipka - odlanego w brązie satyrykonowego chłopca, ustawionego trzy lata temu przy deptaku. Władze miasta wyrobiły mu nawet dowód osobisty. Niebawem będzie obchodził urodziny. 19 lat temu wymyślił go i narysował warszawski grafik Zygmunt Januszewski.

Popularnymi ludźmi promuje się też Nowa Ruda. Jest tam aleja gwiazd, m.in. z odciskami dłoni Krzysztofa Zanussiego, Katarzyny Figury, Edyty Geppert i Roberta Gonery. W Jeleniej Górze ławeczek ze znanymi osobistościami na razie nie ma, są za to rzeźby jelenia. Jedna stoi na głównym deptaku, a druga przy ratuszu.