Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bronią chorowitych

Urszula Romaniuk
Związkowiec Piotr Trempała: - Wybroniliśmy dwie osoby
Związkowiec Piotr Trempała: - Wybroniliśmy dwie osoby Piotr Krzyżanowski
Związkowcy z Rudnej nie zgadzają się na zwalnianie górników za L-4.

- Gdy dostanę wypowiedzenie z pracy za chorobowe, pójdę do sądu - zapowiada jeden z górników w kopalni Rudna (prosi, by nie podawać jego nazwiska). Pod ziemią przepracował ponad dziesięć lat. Kilkanaście razy był na zwolnieniu chorobowym. Przejął się tym, że z zakładu mają być zwalniani górnicy, którzy w trzech ostatnich latach zbyt dużo chorowali. To właśnie w kopalni Rudna miało być najwięcej takich osób.

Związkowcy dostali ponad piętnaście pism informujących o zamiarze wypowiedzenia górnikom umów o pracę. Ludzie byli wściekli. Zaczęły się negocjacje z dyrekcją zakładu.
- Wystąpiliśmy w imieniu dwóch osób, w tym jednej niezrzeszonej w związku, i pracodawca odstąpił od zamiaru wypowiedzenia umowy - mówi Piotr Trempała, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Dołowych w Zakładach Górniczych Rudna. I dodaje, że niektórzy jednak decyzje o zwolnieniu już dostali. Niedługo zaczną odchodzić (okres wypowiedzenia trwa trzy miesiące).

Do Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego wpłynęło sześć zawiadomień o planowanym zwolnieniu za L-4.
- W pięciu przypadkach udało nam się wybronić ludzi - podkreśla Leszek Hajdacki, wiceprzewodniczący ZZPPM. - Szósty jest bardziej skomplikowany, dlatego nadal rozmawiamy z dyrekcją. Mam jednak nadzieję, że tak jak wcześniej, dojdziemy do porozumienia.

Każda sprawa rozpatrywana jest indywidualnie. Hajdacki, który jednocześnie reprezentuje załogę w radzie nadzorczej Polskiej Miedzi, twierdzi, że zwyciężają "argumenty rozsądku". Ludzie też wiedzą swoje i nie kryją oburzenia.
- Jak mamy nie chorować po latach ciężkiej harówy pod ziemią, w bardzo trudnych warunkach, w gorączce? - pytają zdenerwowani górnicy. - Ale żeby zaraz zwalniać, to już jest przesada i głupota!
Działacze związkowi nie zaprzeczają jednak, że wśród załogi są kombinatorzy, którzy przynoszą podejrzane zwolnienia. Jak zapewniają, wśród tych, których bronili, takich osób nie było.

- Przy kwestiach pracowniczych zawsze brane jest pod uwagę zarówno dobro pracownika i jego rodziny, jak i zakładu - dodaje Mieczysław Kraśniański, dyrektor ds. pracowniczych w ZG Rudna.
Co zrobią ci, którzy dostali już wypowiedzenia, nie wiadomo. Do tej pory, do lubińskiego sądu pracy nie wpłynął w tej sprawie ani jeden pozew z KGHM. Kierownik legnickiego oddziału Państwowej Inspekcji Pracy Jan Buczkowski odebrał tylko jeden telefon ze skargą górnika z KGHM. - Niestety, to był anonim - mówi Jan Buczkowski.

Ale, jak dodaje, inspektorzy mogą jedynie ocenić konkretną sprawę pod względem formalno-prawnym, na przykład, czy zachowane zostały wymagane prawem terminy. Kierownik PIP nie przypomina sobie, by do placówki docierały skargi na piśmie.
Piotr Trempała zapewnia, że na pomoc organizacji mogą liczyć wszyscy pracownicy, nie tylko ci, którzy do niej należą.

Jak się dowiedzieliśmy, w ostatnim czasie nie ma już tylu pism do związków zawodowych o zamiarze zwolnienia za chorobowe, jak to było jeszcze kilka tygodni temu. Ale wciąż są pojedyncze przypadki.
W ZG Rudna pracuje około czterech tysięcy osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska