Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Tylko dwa auta pogotowia gazowego na całe miasto. Mieszkańcy czekają parę godzin

Aleksandra Zienkiewicz, Bartosz Józefiak
Pogotowie Gazowe często przyjeżdża razem ze strażą pożarną
Pogotowie Gazowe często przyjeżdża razem ze strażą pożarną Jaroslaw Jakubczak
- Na przyjazd pogotowia gazowego czekaliśmy prawie cztery godziny! To niebezpieczne i stanowi dla nas zagrożenie - żali się wrocławianka Małgorzata Duer. Tyle tylko, że po Wrocławiu jeżdżą tylko dwa auta szybkiego reagowania pogotowia gazowego.

Wrocławianka opowiada, jak w weekend wraz z mężem około godz. 14 wezwała pogotowie gazowe. - Powiadomiliśmy pogotowie gazowe o podejrzeniu ulatniania się gazu (wyczuwalny zapach) na ul. Siemiradzkiego, w okolicach domu 17-19. - Stanowiło to potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa mieszkańców. A od dyspozytora usłyszałam, że na terenie Wrocławia dyżur ma tylko jeden patrol pogotowia gazowego. Tylko jeden w zimowym sezonie grzewczym, kiedy to mieszkańcy dogrzewają się piecykami gazowymi! - grzmi.

Piotr Wojtasik, rzecznik prasowy Dolnośląskiej Spółki Gazownictwa tłumaczy, że pogotowie gazowe reaguje na każdy sygnał o zagrożeniu bezpieczeństwa. - Patrol wyrusza natychmiast po tym, jak otrzymamy zgłoszenie. Na pewno nie bagatelizujemy informacji o tym, że ktoś czuje gaz w mieszkaniu. Ale czasami dyspozytor po rozmowie stwierdza, że mieszkaniec ma tylko np. problem z kuchenką gazową. Wtedy wystarczy zakręcić zawór i otworzyć okna. Ale jeśli w tym konkretnym wypadku doszło do zaniedbań, jesteśmy w stanie to sprawdzić, bo każdą rozmowę nagrywamy. Czytelniczka musiałaby tylko skontaktować się z nami i podać numer telefonu.

Faktem jest, że we Wrocławiu działają tylko dwie jednostki szybkiego reagowania we Wrocławiu. - Do tej pory nie widzieliśmy potrzeby zwiększania tej liczby. Od lat wystarczała ona na potrzeby miasta – tłumaczy Piotr Wojtasik.

Czy wrocławianie mogą czuć się bezpieczni? Piotr Wojtasik zapewnia, że istniejące procedury, kontrole i monitoring sieci pozwalają spać spokojnie. Wyjaśnia, że chociaż infrastruktura techniczna zawsze może stwarzać zagrożenie, to w przypadku sieci gazowych niskiego i średniego ciśnienia nie grozi wielka awaria. Gdy pęknie rura albo zacznie ulatniać się gaz, zamykana jest ulica, gdzie wystąpiło zagrożenie, odcinany jest dopływ gazu w to miejsce, a służby potrafią w kilka godzin uporać się z naprawą. Zazwyczaj jeszcze tego samego dnia gaz wraca do kuchenek.

A co z bezpieczeństwem w naszych domach? Rzecznik Dolnośląskiej Spółki Gazownictwa przypomina, że trzeba zadbać o prawidłowo działający system wentylacji w mieszkaniu. Największe zagrożenie pojawia się tam, gdzie któryś z lokatorów nielegalnie pobiera gaz. Kluczowe są przeglądy instalacji, które powinny być przeprowadzane raz do roku. Za stan instalacji gazowej w budynku odpowiada właściciel lub zarządca.

W sytuacji, gdy czujemy gaz, oprócz wezwania pogotowia należy także otworzyć okna i zakręcić kuchenkę. Pod żadnym pozorem nie wolno włączać czy wyłączać światła. Warto wiedzieć, że za stan instalacji gazowej w budynku odpowiada właściciel lub zarządca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska