Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cieślak: Barker jest batem na każdego

Wojciech Koerber
Oby żużlowcy Atlasa Wrocław kończyli sezon w tak radosnych nastrojach, jak podczas oficjalnej prezentacji. Co prawda, nie mieli wtedy pod sobą szybkich maszyn, ale za to obok jakże piękne dziewczyny
Oby żużlowcy Atlasa Wrocław kończyli sezon w tak radosnych nastrojach, jak podczas oficjalnej prezentacji. Co prawda, nie mieli wtedy pod sobą szybkich maszyn, ale za to obok jakże piękne dziewczyny WTS Wrocław
Rozmowa z Markiem Cieślakiem, trenerem żużlowców Atlasa i selekcjonerem reprezentacji Polski.

Pamięta Pan jeszcze, w jakich okolicznościach przychodził do Atlasa?

Oczywiście. W 2000 roku, jako opiekun Polonii Piła, wybrałem się z Jarkiem Hampelem na półfinał Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów do Pocking. Był tam również prezes Andrzej Rusko z Węgrzykiem, Zieją i trenerem Koselskim. Jarek o mało nie wygrał, a Węgrzyk odpadł, choć w lidze robił wtedy nawet po 13 punktów. Podszedł więc do mnie prezes Rusko, pytając, jak to jest, że taki łepek daje sobie radę, a jego zawodnik - nie. Odpowiedziałem wtedy, że jakby z Hampelem przyjechał do Pocking prezes Wilczyński, to chłopak też by odpadł. Andrzej Rusko poprosił mnie wówczas, bym wrócił do Piły przez Wrocław. Pytałem, po co im trener, skoro wszystkich zwalniają po trzech miesiącach, ale wtedy właśnie zgodziłem się, by od nowego sezonu pracować w WTS-ie. Wiem, że szefowie Atlasa rozmawiali jeszcze później z innymi kandydatami, jednak najwyraźniej bez efektu. Bo koniec końców od 2001 roku zacząłem pracę z Atlasem.

I ten sezon jest już Pańskim dziewiątym w klubie. Czy za rok 60-letni Marek Cieślak będzie obchodził we Wrocławiu jubileusz 10-lecia pracy szkoleniowej?

Nie wiem, to się okaże.

Póki co, zaczął się dopiero sezon 2009. Od porażki w Bydgoszczy 43:47. Pokazała ona słabość drużyny czy może jednak drzemiący w niej potencjał?

Źle nie było, lecz na zmontowanie solidnej ekipy potrzeba jeszcze trochę czasu. Pamiętajmy, że bydgoszczanie, szczególnie u siebie, nie są chłopcami do bicia. Mają Jonssona, Sajfutdinowa, Lindbaeck to już zupełnie inny żużlowiec, a i Jonas Davidsson to kawał zawodnika. Do tego dochodzi silny na własnym torze Buczkowski.

W rewanżu we Wrocławiu mogą jednak cienko śpiewać. Zresztą, już po meczu straszył ich Pan, że kupi bronę.

No tak, tylko że nie musimy jej kupować. My ją już mamy.

Indywidualne cenzurki za bydgoski występ?

Powiem szczerze, że nikt nie ustrzegł się błędów. Słabszy występ zaliczył Maciek Janowski, bo chyba zbyt dużo ludzi koło niego stało. Tak to już jest, że jak są sukcesy, to wielu ludzi chce pomagać. Czasem robi się z tego więcej zamieszania. Maciek musi po prostu wrócić do normalności, ale bądźmy o niego spokojni. Jest w formie, pokazał to choćby na sparingu w Zielonej Górze. Ben Barker otrzymał od nas, co trzeba i swoją szansę wykorzystał.

No i stał się batem na Janowskiego.

Nie tylko na Janowskiego. Na każdego! Wattowi też mówiłem, że jest gość, który czyha na jego miejsce. Wierzę jednak w Australijczyka i wiem, że u nas będzie jeździł bardzo dobrze. Poprzedni tydzień miał słabszy, bo odezwały się u niego korzonki. Brał zastrzyki i siadał na motocykl z dużym bólem. Teraz jest już dobrze.

Bez zdobyczy punktowej zakończył mecz w Bydgoszczy Daniel Jeleniewski, choć to akurat niespodzianką nie było. On ma przede wszystkim być cennym ogniwem na własnym torze.

I tak będzie, jestem tego pewny. On będzie we Wrocławiu biegi wygrywał. A w Bydgoszczy nigdy nic nie zrobił, więc nie było co liczyć na jakiś wyskok. Choć oczko mógł przywieźć. Jechał przecież trzeci, ale niepotrzebnie zbyt szeroko się wynosił.
Od tego sezonu zniesiono złotą rezerwę taktyczną, a więc tzw. jokera, którego zdobycz punktową mnożono przez dwa. Mając w drużynie Jasona Crumpa można było sporo dzięki temu ugrać. Z drugiej strony mało sprawiedliwy był to przepis.

Po pierwsze, pamiętajmy, że Crump nie jedzie we wszystkich biegach. Zatem rywale mogliby wystawiać jokera na naszą słabszą parę. A wtedy również mogliby sporo ugrać. Generalnie jednak dobrze się stało, że wyrzucono z regulaminu tę nowinkę. To były sztuczne punkty.

W lany poniedziałek przyjeżdża na Stadion Olimpijski Lotos Gdańsk. Nie powinniście mieć problemów ze zwycięstwem.

Powiem tak - dzień można chwalić dopiero po zachodzie słońca. Szykujemy się na ciężki mecz, będziemy trenowali nawet w niedzielę do południa. Przyjadą Jason, Scott i Ben Barker. Dziś na tor wyjadą nasi krajowi jeźdźcy, a czuję, że w sobotę i niedzielę też będą mieli w planach się pokręcić, skoro przyjadą obcokrajowcy. W Gdańsku jest kilku dobrych zawodników, więc lekceważenia nie będzie. Poza tym nasi zamierzają się pokazać publiczności. Chcą, by wrocławianie zobaczyli, iż na tę drużynę warto chodzić.

Powinni też chcieć utrzeć nosa Hansowi Andersenowi i Kennethowi Bjerre. Wrocławski tor wciąż może być ich sprzymierzeńcem?

Nie powinien być dla nich problemem, bo jeżdżą przecież po wielu torach. Kluczem do zwycięstwa ma być jednak dobra jazda naszych zawodników.

Żałuje Pan, że koniec końców nie udało się przebudować toru na Olimpijskim?

Nie dało się i koniec. Nie ma co gdybać. Wiele torów jednak przebudowano i ten nasz również wymaga zmiany geometrii. By biegi stały się lepsze, ciekawsze.

Gdy oddawaliśmy tekst do druku, nie było jeszcze wiadomo, gdzie wylądują Nicki Pedersen i Greg Hancock. Uważa Pan, że powinni dostać nauczkę? A może prezesi winni ją dostać?

Nauczka już jest, bo to przecież mała kompromitacja, że zawodnicy nie chcą jeździć od samego początku. Wnioski muszą wyciągnąć wszyscy, ale dla ligi najlepiej by się stało, gdyby jeden został w Częstochowie. Jeśli chodzi o Nickiego, to jeździł we Włókniarzu m.in. dla pieniędzy. W sumie mógłby zrozumieć trudną sytuację i zejść nieco z ceny, skoro tak wiele zarobił w zeszłym roku. Czasem może i lepiej pokierować się sentymentem. Chociaż zależy jak na to patrzeć.

Liga ligą, a Pan ma jeszcze doprowadzić do celu obie nasze reprezentacje - seniorską i młodzieżową. Finał DPŚ odbędzie się w Lesznie, a DMŚJ w Gorzowie. Jakie są zatem te cele?

W obu przypadkach złoto. Gdy chodzi o DPŚ, mocne ekipy mają Australia i Dania, a i Szwedzi nie są chłopcami do bicia. W rywalizacji juniorów liczyć się będą Szwedzi, Duńczycy, a do finału mogą się dostać także Rosjanie. Nigdy nie było łatwo, a jednak zawsze dawaliśmy jakoś radę. Dlatego trzeba myśleć o wygranych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska