Marek Wojnarowski, lider Platformy Obywatelskiej w powiecie lubińskim, był już na czwartym miejscu listy kandydatów do Parlamentu Europejskiego. Ale po aferze z senatorem Tomaszem Misiakiem jego osobę uznano za zbyt kontrowersyjną. Prowadził bowiem firmę windykującą m.in. długi szpitali.
Miejsce Wojnarowskiego zajął inny lubinianin - wicemarszałek województwa Piotr Borys. Z nieoficjalnych informacji wynika, że rezygnację Wojnarowskiemu zasugerowali Jacek Protasiewicz i Grzegorz Schetyna.
Motywów tego kroku nie ukrywa sam Wojnarowski.
- Zrobiłem to bez wielkiego bólu - mówi. - Funkcjonowałem w biznesie i nie chcę szkodzić ani partii, ani biznesowi.
Lęk przed aferą był na tyle duży, że nie pomogła nawet zdecydowana przewaga Wojnarowskiego w okręgu legnickim w pierwszej fazie typowań. Jako kandydata do Brukseli zgłosiły go koła PO w powiatach: lubińskim, legnickim, polkowickim i złotoryjskim.
W Lubinie za Wojnarowskim głosował nawet Piotr Borys. W rozmowie z nami zaznaczył jednak, że podczas głosowania poinformował, iż też zamierza kandydować. Na Borysa postawiło tylko koło z powiatu jaworskiego.
- Bo bywa tu często, interesuje się Jaworem i pomaga naszemu miastu - wyjaśnia Wojciech Sokołowski, szef PO w powiecie jaworskim.
Pytany o to, czy wicemarszałek Borys zabiegał o poparcie jaworzan, Sokołowski zaprzecza.
- Piotr Borys jest tu tak znany i lubiany, że nie musi o nic zabiegać - stwierdza jaworski lider PO, który zastąpi Borysa w sejmiku wojewódzkim, jeśli ten pójdzie do europarlamentu.
Dlaczego wicemarszałek głosował na innego lubinianina, skoro sam postanowił kandydować?
- PO walczy o trzy, cztery mandaty - tłumaczy Borys. - Mam duże szanse. Rywalizuję głównie z Jerzym Tutajem i Stanisławem Huskowskim, a jestem z nas trzech najbardziej rozpoznawalny.
Borys przypomina też, że zdobył 18 tys. głosów w wyborach do sejmiku wojewódzkiego. Jeśli dostanie się do europarlamentu, ktoś będzie musiał go zastąpić na stanowisku wicemarszałka.
Kandydatem po cichu wymienianym jest Jarosław Charłampowicz, sekretarz PO na Dolnym Śląsku.
- Nie marzę o pracy urzędnika - zaprzecza Charłampowicz. - Z drugiej strony, gdyby była taka potrzeba, nie bałbym się podjąć tego wyzwania.
Inni działacze dolnośląskiej PO też mogą zmienić stanowiska. Marszałek Marek Łapiński ma szansę zasiąść w Sejmie, jeśli mandat do Parlamentu Europejskiego zdobędzie poseł Stanisław Huskowski. - Nie interesuje mnie mandat posła - ucina marszałek.
- Nadal chcę pracować dla regionu - przekonuje.
Ale niewykluczone, że po wyborach będzie miał dylemat, bo Huskowski (6. pozycja) nie jest bez szans. Tak samo jak Borys. Mówi się, że może być czarnym koniem wyborów i pokonać nawet radnego sejmiku Jerzego Tutaja, dyrektora zamku Książ (3. pozycja).
Współpraca: MAG
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?