Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwie oszustki ograbiły uczelnię. Prokurator: Straty na około 900 tys. zł

Marcin Rybak
fot. SWPS
Fałszywe sprzątaczki, fałszywi dozorcy. Poza tym prywatne zakupy perfum, odzieży, narzędzi ogrodniczych, a nawet kuchenki gazowej. Wszystko za pieniądze wrocławskiego oddziału renomowanej Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej w Warszawie. Taką historię opisuje akt oskarżenia przesłany niedawno sądowi przez Prokuraturę Rejonową Wrocław-Śródmieście.

Oskarżone są dwie kobiety. Jedna pracowała w sekretariacie SWPS we Wrocławiu. Druga była pracownicą prywatnej firmy, zajmującej się sprzedażą materiałów biurowych.

I właśnie od owych materiałów rzecz cała się zaczęła. I z ich powodu wyszła na jaw. Bo ktoś w warszawskiej centrali SWPS zorientował się, że we Wrocławiu zużywają gigantyczne ilości tych materiałów. Wrocław miał ich zużywać ich znacznie więcej niż jakikolwiek inny zamiejscowy ośrodek uczelni.

Zdaniem prokuratury, ten stan rzeczy to efekt znajomości dwóch pań. Dorota L. pracowała w SWPS we Wrocławiu. Pewnego dnia zgłosiła się do niej przedstawicielka firmy O. Iwona Z. i zaproponowała umowę nadostarczanie materiałów biurowych. I tak obie panie się poznały. Po jakimś czasie zwykłej handlowej współpracy pani z uczelni poprosiła koleżankę o pomoc. Chodziło o to, by Iwo-na Z. z firmy O. została fikcyjną sprzątaczką. Miała brać gotówkę i oddawać ją Dorocie L. Z każdej umowy Iwona Z. dostawała od 100 do 300 zł. W ten sposób obie panie wyprowadziły z SWPS przeszło 37 tys. zł.

Z relacji Iwony Z. wynika, że pani z sekretariatu całą historię tłumaczyła... dobrem szkoły. Bo inaczej - miała mówić Dorota L. Iwonie Z. - SWPS straci unijną dotację. I tak to pani Iwona z firmy O. "ratowała" unijną dotację od maja 2009 do marca 2010 roku.
Na prośbę pani Doroty, Iwona Z. wciągnęła do układu rodzinę i znajomych. W sumie kilkanaście osób, na takich samych zasadach. Zawierano z nimi umowy o sprzątanie albo stróżowanie, oni dostawali pieniądze na bankowe konto, brali gotówkę i oddawali pani Dorocie. Łącznie uczelnia straciła 358 tys. złotych.

Akt oskarżenia opisuje też, jak - na papierze - zamieniano odzież, perfumy czy kuchenkę gazową na materiały biurowe. Miało być tak. Dorota z sekretariatu miała pobierać zaliczki w gotówce. Rzecz jasna, na kupno materiałów biurowych. A kupowała... choćby ową kuchenkę sobie do domu, ubrania, perfumy. Trwało to od kwietnia 2009 do lutego 2010 roku. Potem paragony przekazywała Iwonie Z. z firmy O., a ta wystawiała na ich podstawie faktury na materiały biurowe. Tak to opisuje akt oskarżenia. W ten sposób SWPS stracić miała pół miliona złotych.

Łącznie uzbierała się z tego kwota ok. 900 tys. zł. Choć Dorota L. z sekretariatu do niczego się nie przyznaje. Kobietom grozi do 8 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dwie oszustki ograbiły uczelnię. Prokurator: Straty na około 900 tys. zł - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska