Kilkanaście osób zgromadziło się przy fosie i z zaciekawieniem obserwuje odłów. Ryby podskakują i wystawiają łby z wody, co zdaniem gapiów świadczy o tym, że zwierzęta się męczą. Mają bardzo mało wody. W dodatku są przerzucane do wiaderek, a nie przenoszone.
Urzędnicy wyjaśniają, że w fosie pełnej wody, odłów byłby niemożliwy. – Ryby są odławiane i przenoszone do fragmentu fosy, gdzie zakończyły się już prace i jest normalny poziom wody. W drugiej części wodę musieliśmy spuścić, by można było je łatwo wyłowić – tłumaczy Julia Wach z urzędu miasta.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy także ichtiologa:
– Oczywistą sprawą jest to, że każdy odłów jest dla ryb stresem – tłumaczy prof. Ryszard Polechoński, ichtiolog z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. – Po spuszczeniu wody mogą zostać zranione przez śmieci znajdujące się na dnie, szamoczą się i cierpią z tego powodu - dodaje profesor.
Naukowcie wyjaśnia, że gdy jest za mało wody, mogą też cierpieć na niedobór tlenu, bo przyswajają tylko ten tlen rozpuszczony w wodzie.
- Jednak niewątpliwie gdy wody jest mniej, ryby łatwiej wyłowić i takie są procedury - mówi naukowiec. - Są metody pozwalające na wyłów ryb w dużej masie wody, ale one nigdy nie zagwarantują, że wszystkie ryby zostaną wyłowione. Efektywność jest mniejsza, czas takiej operacji dłuższy, a i koszt zdecydowanie wyższy, bo wymaga specjalistycznej łodzi czy agregatów, jeśli użyjemy tzw. metody elektropołowu. Dlatego często zapada decyzja o wcześniejszym spuszczeniu wody i nie jest to decyzja niezgodna z prawem - wyjaśnia prof. Polechoński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?