Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

SLD - Sojusz Lewicy Dobrzedorabiającej. Skok na kasę w majestacie prawa

Marcin Rybak, Marcin Torz
Czy takie zachowania naprawdę są czymś normalnym, jak twierdzi Czesław Cyrul z SLD?
Czy takie zachowania naprawdę są czymś normalnym, jak twierdzi Czesław Cyrul z SLD? Janusz Wójtowicz
Centrum Monitoringu Społecznego i Kultury Obywatelskiej musiało powstać, bo inaczej SLD nie wszedłby do koalicji rządzącej Dolnym Śląskiem. Powołanie tej instytucji było jednym z warunków udziału Sojuszu w sejmikowej koalicji z PO i PSL. Dziś Centrum - podległa urzędowi marszałkowskiemu "instytucja kultury" - zatrudnia na kontrakcie Czesława Cyrula, szefa SLD we Wrocławiu. Dostaje co miesiąc 6180 zł za doradztwo.

Roczny budżet instytucji to 4 mln zł. Zadania? Upowszechnianie kultury obywatelskiej, pobudzanie aktywności społeczno-kulturalnej, popularyzacja wiedzy o procesach społeczno-kulturowych. Przede wszystkim zaś prowadzenie badań społecznych, analiz i opracowań.

- A kto miałby tu pracować? Ludzie z PiS-u? - pyta Czesław Cyrul w odpowiedzi na nasze pytania o jego kontrakt. Niedawna kontrola, przeprowadzona w Centrum przez urząd marszałkowski, wykazała inne, budzące wątpliwości historie. Na przykład dyrektor Centrum, Piotr Hańderek, zawierał z instytucją, którą kierował, umowy-zlecenia. Dzięki nim, oprócz dyrektorskiej pensji dostawał dodatkowe pieniądze. Z opinii prawnych, jakie dyrektor pokazuje nam i przedstawiał kontrolerom urzędu, wynika, że wszystko było w porządku. Mimo to, sytuacja musi budzić wątpliwości.

Z Hańderkiem związana jest inna historia, też zauważona przez kontrolerów. Jedna z wrocławskich organizacji pozarządowych podpisała z Centrum kontrakt na projekt wart 320 tys. zł i mniej więcej w tym samym czasie zabrała Piotra Hańderka na służbowy wyjazd do Gruzji. Był tam prelegentem. Opowiadał o wykorzystywaniu unijnych dotacji, o badaniu nastrojów i potrzeb społecznych.

Kontrolerzy sprawdzali również umowy, jakie zawierał z Centrum radny Piotr Ż., były szef komisji kultury sejmiku, jednocześnie szef Rady Programowej Centrum (dziś Ż. jest podejrzanym w śledztwie wrocławskiej prokuratury i dolnośląskiej policji). Polityczne i ideologiczne emocje może wzbudzić jeden z projektów, z którego Ż. zainkasował pieniądze. Sponsorem była Fundacja im. Róży Luksemburg. Wielu osobom patronka fundacji może się skojarzyć z promocją komunizmu. Radny Ż. wziął 2400 zł jako szef projektu finansowanego przez Fundację. A urząd marszałkowski - w oparciu o opinie prawne - uznał, że radny nie złamał prawa.

Zapytany o fundację Róży Luksemburg Radosław Mołoń, wicemarszałek województwa z SLD, zapewnił nas, że Centrum jest otwarte na różne środowiska ideowe i polityczne.

Centrum partyjnym skokiem na kasę
Co wynika z kontroli urzędu marszałkowskiego w Centrum Monitoringu Społecznego i Kultury Obywatelskiej? Umowa dyrektora z samym sobą. Lukratywny kontrakt dla polityka SLD. Radny Sojuszu, zarabiający na kontraktach - symboliczne - ale jednak pieniądze. Niby nie ma się do czego przyczepić. Są opinie prawne, że wszystko jest legalne. A naukowy i społeczny charakter instytucji musi budzić szacunek.

- Czy to Centrum to partyjny skok na kasę? - pytamy. - Żaden skok. Centrum powstało w ramach umowy koalicyjnej z Platformą - mówi Czesław Cyrul, szef wrocławskiego SLD i od lutego doradca w CMS. - Kto miałby w nim pracować? Ludzie z PiS-u? Proszę zobaczyć, ilu członków Platformy Obywatelskiej jest zatrudnionych choćby w urzędzie marszałkowskim. Takie zjawiska są naturalne.

Co Czesław Cyrul robi w Centrum? - Wykonuję swoją pracę. Piszę różne opracowania (np. o problemach Romów we Wrocławiu czy o poziomie życia Dolnoślązaków), które są mi zlecane. Znam się na tym - zaznacza. Dodaje, że aby ograniczyć koszty, zdecydowano nie zatrudniać w Centrum wicedyrektora.

Wicemarszałek Radosław Mołoń zaangażowanie Cyrula tłumaczy chęcią wykorzystania jego dziennikarskiego doświadczenia z czasów, gdy był wiceprezesem Radia Wrocław. - Nie mam sygnału, by Cyrul nie wykonywał zleconych mu prac - mówi Mołoń.
Dyrektor CMS Piotr Hańderek dodaje, że Cyrul wykonał kilkanaście opracowań.

W lutym wrocławscy policjanci zatrzymali sejmikowego radnego i profesora Uniwersytetu Wrocławskiego Piotra Ż., m.in. pod zarzutem domagania się od studentek na Uniwersytecie usług seksualnych w za mian za zaliczenie przedmiotu. Wtedy usłyszeliśmy sugestię: "Przyjrzyjcie się Centrum". No to zaczęliśmy się przyglądać.

Anonimowi "Wrocławianie" o Centrum
W czerwcu ubiegłego roku, wiele miesięcy przed zatrzymaniem Piotra Ż., urząd marszałkowski dostał anonim podpisany "Wrocławianie". Autor (autorzy?) sugerował w nim m.in., by przyjrzeć się umowom zawartym z dyrektorem Hańderkiem. Skąd się wzięły? Jedną z pierwszych decyzji - po utworzeniu CMS w sierpniu 2011 r. - było przejęcie unijnego projektu "Obserwatorium Dolnośląskiego Rynku Pracy i Edukacji". To projekt, w ramach którego powstają fachowe opracowania i analizy związane z rynkiem pracy. Przed utworzeniem CMS był on prowadzony w Dolnośląskim Wojewódzkim Urzędzie Pracy.

Hańderek został dyrektorem centrum w kwietniu ub. roku. Upoważnił księgową do zawierania z nim umów. A księgowa uczyniła go "kierownikiem" projektu "Obserwatorium". Wynagrodzenie: 4,5 tys. zł brutto miesięcznie. Ale okazało się, że ten projekt nie przewiduje instytucji "kierownika". Tak więc 9 września 2012 r. umowę z Hańderkiem rozwiązano, a zarobione pieniądze musiał oddać.
Ale 10 września 2012 księgowa w imieniu CMS zawarła z Hańderkiem umowę na funkcję "koordynatora projektu" za 5,8 tys. zł miesięcznie. "Koordynator" był już przewidziany w budżecie "Obserwatorium". - Konieczność nadzorowania Obserwatorium wynika ze skomplikowanego charakteru projektu. Zapewnienie merytorycznego nadzoru nad jego realizacją ze strony dyrektora Centrum nie leży w zakresie moich statutowych obowiązków - przekonuje Hańderek. Pokazuje opinię, że prawa nie złamano.

Gruzja i kontrakt za 320 tys. zł
Kolejna wątpliwość to podróż do Gruzji. Hańderek wybrał się tam w maju 2012 r. na zaproszenie wrocławskiej Fundacji Cultura Mentis, która zajmuje się w Gruzji edukacją związaną z zarządzaniem kryzysowym. W tym samym czasie fundacja ta uzyskała w CMS kontrakt wart 320 tys. zł na badania dotyczące przemian modelu rodziny na Dolnym Śląsku.

Hańderek przekonuje, że nie miał związku z wyborem fundacji jako kontrahenta. Znał tę fundację wcześniej i wyłączył się z procedury konkursowej. Było to pod koniec kwietnia. A zaproszenie do Gruzji przyszło w ma-ju. - Uznałem je za warte uwagi - mówi.

Prezes Fundacji Ireneusz Trupkiewicz przekonuje, że poszukiwali eksperta i prelegenta. Hańderek zgodził się pojechać, by opowiedzieć m.in. o tym, jak badać nastroje i potrzeby społeczne, a przede wszystkim o drodze Polski do Unii Europejskiej i wykorzystywaniu dotacji z Unii. Dyrektor Hańderek zgodził się pojechać nieodpłatnie. Fundacja zapłaciła za transport.
Prace badawcze na rzecz Centrum to projekt, który powstał znacznie wcześniej. Dotyczył rodziny na Dolnym Śląsku. Fundacja interesuje się tą tematyką.

- Choćby dlatego, że prowadzimy aktywizację zawodową osób z rodzin zagrożonych wykluczeniem społecznym, w szczególności rodzin z osobami niewidomymi - mówi Trupkiewicz.

Wicemarszałek Mołoń powiedział nam, że urząd zlecił opinie prawne dotyczące ujawnionych przez kontrolerów działań dyrektora CMS, Piotra Hańderka. Jeśli prawnicy orzekną, że doszło do złamania prawa dyrektor zostanie ukarany. Jego postępowanie będzie ocenione także od strony etycznej - obiecuje Mołoń.

Piotr Ż. ekspertem rynku pracy i edukacji
Szef Rady Programowej Centrum, radny sejmiku dolnośląskiego Piotr Ż. zarobił dzięki współpracy z Centrum jako "ekspert rynku pracy i edukacji". Dostał przeszło 3 tysiące złotych w ramach wspomnianego już "Obserwatorium" rynku pracy. Piotr Ż. był ekspertem od 2010 roku, jeszcze zanim został radnym i zanim nadzorowanie "Obserwatorium" przejęło Centrum Monitoringu Społecznego. Właśnie dlatego prawnicy - poproszeni o opinię przez urząd marszałkowski - ocenili, że Piotr Ż. nie złamał prawa.

Kolejne pieniądze: 2,4 tys. zł - radny Ż. dostał jako koordynator projektu "Młoda Lewica szu-ka nowych rozwiązań i kształtuje swój demokratyczny charakter". Na ten projekt Fundacja im. Róży Luksemburg przekazała CMS 16 tys. zł.
Właśnie dlatego, że pieniądze pochodziły z innych niż budżet województwa źródeł, również te umowy z radnym zostały ocenione jako zgodne z prawem.

Czy jednak współpraca z Fundacją im. Róży Luksemburg (to polskie przedstawicielstwo fundacji założonej przez postkomunistyczną niemiecką partię Die Linke) jest ideologicznym zamachem na CMS? Luksemburg była wszak ideologiem komunizmu. Zapytany o tę kwestię Radosław Mołoń zapewnia, że na wspólne projekty może w Centrum liczyć każdy, niezależnie od politycznego czy ideologicznego zabarwienia. - Jeśli jakaś organizacja działa legalnie i nie łamie prawa, nie możemy jej dyskryminować - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: SLD - Sojusz Lewicy Dobrzedorabiającej. Skok na kasę w majestacie prawa - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska