Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uniwersytet Wrocławski ma problemy finansowe? Współpracownicy grożą odejściem

Weronika Skupin
Dziekan Wydziału Filologicznego prof. Marcin Cieński uspokaja, że likwidacji studiów nie będzie, ale przyznaje, że w związku z innymi zasadami finansowania uczelni od tego roku, instytut dziennikarstwa ma mniej pieniędzy na wynagrodzenia dla współpracowników
Dziekan Wydziału Filologicznego prof. Marcin Cieński uspokaja, że likwidacji studiów nie będzie, ale przyznaje, że w związku z innymi zasadami finansowania uczelni od tego roku, instytut dziennikarstwa ma mniej pieniędzy na wynagrodzenia dla współpracowników Tomasz Hołod
Czy Uniwersytet Wrocławski ma problemy finansowe? Współpracownicy Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej pracują mimo niepodpisanych umów zleceń na ten semestr, a słyszy się, że ich pensje mają być niższe niż w ubiegłym semestrze nawet o 66 procent. Z informacji - do jakich dotarła Gazeta Wrocławska - wynika, że gdyby taki scenariusz się sprawdził, to instytutowi grożą zbiorowe odejścia.

– Nie mamy podpisanych umów, a dowiedzieliśmy się, że mogą nam zapłacić o dwie trzecie mniej niż do tej pory. To niepokojąca sytuacja, a o obniżkach wynagrodzeń poinformowano nas z dnia na dzień i nic z nami nie uzgadniano. Jak tak się stanie, zapewne odejdziemy i zlikwidują studia zaoczne – mówi anonimowo jeden ze współpracowników instytutu dziennikarstwa.

Dziekan Wydziału Filologicznego prof. Marcin Cieński uspokaja, że likwidacji studiów nie będzie, ale przyznaje, że w związku z innymi zasadami finansowania uczelni od tego roku, instytut dziennikarstwa ma mniej pieniędzy na wynagrodzenia dla współpracowników. Chodzi o osoby zatrudnione na umowach zlecenie, cięcia nie grożą pracownikom etatowym.

Czy konieczne są obniżki wynagrodzeń aż o 66 procent? – To najczarniejszy scenariusz, ale jestem przekonany, że uda się go uniknąć. Współpracownicy instytutu nie mają jeszcze podpisanych umów, ale zwłoka nie zadziała na ich niekorzyść – wręcz przeciwnie, cały czas staramy się wypracować z kierownikiem instytutu prof. Zawadą takie rozwiązanie, by te wynagrodzenia były jak najwyższe – mówi dziekan Cieński.

Czy jest szansa, że w ogóle nie będzie obniżek wynagrodzeń na umowach zlecenie? – Tego nie jestem w stanie obiecać – przyznaje prof. Marcin Cieński.

Problemy instytutu wiążą się z niżem demograficznym. – Mamy mniej studentów zaocznych, a więc mniej pieniędzy z opłat za te studia. A ponieważ czekamy jeszcze na wpłaty, nie wiemy jakie stawki możemy zaproponować naszym współpracownikom – tłumaczy prof. Cieński. Dodaje, że takie osoby są dla niego bardzo cenne i dlatego stara się im zapewnić jak najlepsze warunki finansowe. To praktycy z wieloletnim doświadczeniem. W przypadku tego instytutu są to m.in. dziennikarze radiowi, prasowi czy telewizyjni, redaktorzy internetowi i PR-owcy.

Z kolei w Katedrze Etnologii i Antropologii Kulturowej już jest mniej pracowników niż w ubiegłym semestrze. Sytuacja wygląda inaczej niż w instytucie dziennikarstwa, choć wpływ na nią ma także niż demograficzny. Czterej współpracownicy katedry zostali poinformowani w październiku, że już nie będą prowadzić zajęć na Uniwersytecie – okazali się niepotrzebni, ponieważ jest mniej studentów.

– Tych pracowników nie zwolniono, bo nie byli zatrudnieni na etatach, po prostu nie podpisano z nimi nowych umów. Ma to związek z mniejszą liczbą studentów. Nie potrzebujemy tak szerokiej kadry wykładowców. Zajęcia tych czterech osób poprowadzą pracownicy etatowi, ponieważ muszą oni wypełnić pensum, czyli przepracować określoną liczbę godzin dydaktycznych. Jest to konieczne – wyjaśnia prof. Elżbieta Kościk, dziekan Wydziału Nauk Historycznych i Pedagogicznych UWr. Przyznaje, że wydział ma zbyt mało pieniędzy, jedynie na 90 procent potrzeb, ale utrzymuje, że nie ma to bezpośrednio związku z rezygnacją z podpisania umów ze współpracownikami. Pokazuje to jednak, że uczelnia odczuwa coraz mniejsze dotacje i nie może sobie pozwolić na zatrudnianie dodatkowych osób.

Rektor uczelni prof. Marek Bojarski zapewnia, że ograniczanie zatrudnienia na umowach zlecenie jest racjonalne, bo uniwersytet nie potrzebuje tylu pracowników i takie działania są ekonomicznie słuszne. Z kolei mimo tego, że uczelnia otrzymała o 2,2 mln zł mniej dotacji niż w zeszłym roku, jego zdaniem finansowo radzi sobie świetnie i wychodzi na plus (przeczytaj wywiad).

Jak na niż demograficzny i zmianę zasad finansowania reaguje Politechnika Wrocławska? – Nie odczuwamy problemów finansowych i nie planujemy redukcji etatów, czy też zmniejszenia liczby osób zatrudnionych na umowach zlecenie. Niż nie ma na nas dużego wpływu, nie zanotowaliśmy spadku studentów w tym roku – ta liczba jest stabilna – zapewnia Agnieszka Niczewska, rzecznik uczelni.

Tłumaczy też, że finanse politechniki nie są w dużym stopniu uzależnione od liczby studentów. Studenci zaoczni stanowią około 12 procent ogółu studentów politechniki, tymczasem na uniwersytetach liczba ta sięga nawet około 40 proc. – Na kilkadziesiąt kierunków jedynie kilka prowadzimy w trybie zaocznym, ponieważ nie zawsze jest taka możliwość: studenci muszą przepracować wiele godzin zajęć laboratoryjnych. Czesne pozwala na przeprowadzenie tych zajęć, ale nie czerpiemy z tych pieniędzy dużych zysków. Innymi słowy opłaty za studia zaoczne nie są podstawowym źródłem dochodu politechniki. Wymaga to od nas szukania pieniędzy gdzie indziej: są to badania laboratoryjne i zlecenia dla gospodarki, których uniwersytety nie mogą zaoferować. Dlatego politechnika nie jest aż tak zależna od niżu demograficznego – wyjaśnia Agnieszka Niczewska.

Dodaje, że Politechnika Wrocławska niż demograficzny może dopiero odczuć, co jest niepokojące. Jak utrzymuje, uczelnia jest jednak na to dobrze przygotowana.

CZYTAJ DALEJ: Wywiad z profesorem Markiem Bojarskim, rektorem Uniwersytetu Wrocławskiego
Wywiad z profesorem Markiem Bojarskim, rektorem Uniwersytetu Wrocławskiego

Weronika Skupin: Współpracownicy Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego nie mają podpisanych umów zleceń na ten semestr, a słyszy się, że ich wynagrodzenia mają być niższe niż w ubiegłym semestrze, zapowiadają zbiorowe odejścia. Zaczęły się wątpliwości, czy uczelnia nie ma wielkich problemów finansowych.
Rektor Uniwersytetu Wrocławskiego, prof. Marek Bojarski: O sytuację finansową uczelni jestem spokojny, gdyż prowadzimy oszczędną politykę finansową. Opisana sytuacja ma bezpośredni związek z finansami, a także z niżem demograficznym. Uczelnia ma rzeczywiście mniej pieniędzy: o 2,3 mln zł mniej dotacji niż w ubiegłym roku. Dlaczego tak jest? Należy zapytać ministra finansów. Zmiany w finansowaniu uczelni zależą od rozporządzenia, które weszło w życie 1 stycznia 2013 r. Zapisane tam warunki są mniej korzystne dla pracowników naukowych. Dostajemy mniej pieniędzy, a w dodatku są one „znaczone”, przekazywane na konkretne cele i nie można ich przenosić na inne obszary działania. Poszczególne wydziały również same mogą generować zyski, głównie z czesnego, jednak są one niższe niż w ubiegłych latach z powodu wspomnianego niżu demograficznego. Jeszcze 10 lat temu mieliśmy 42 tysiące studentów, a teraz 29 tysięcy, z czego 40 procent to studenci zaoczni płacący czesne. Skoro jest ich coraz mniej, mamy mniej pieniędzy, które możemy przeznaczyć na dodatkowe wynagrodzenia, w tym na umowy-zlecenia, o ile takie są konieczne –Tak krawiec kraje, jak mu materiału staje.

Z kolei w Katedrze Etnologii i Antropologii Kulturowej czterej współpracownicy zostali poinformowani, że już nie będą prowadzić zajęć na Uniwersytecie – czy to też wiąże się z brakiem pieniędzy?

Niż sprawia, że nie potrzebujemy aż tak wielu wykładowców jak do tej pory i taka sytuacja miała miejsce w katedrze etnologii. Z czterema pracownikami nie podpisano umowy, bo nie byli oni potrzebni. Zaznaczam, że nie zostali oni zwolnieni, bo nigdy nie byli zatrudnieni na etacie. Po prostu nie podpisano z nimi kolejnej umowy. Ich zajęcia prowadzą etatowi pracownicy. Muszą oni wypełnić pensum, czyli przepracować określoną ilość godzin. Jeśli pensum wykładowców etatowych jest niewypełnione, nie ma sensu zatrudnianie nowych współpracowników. Musimy prowadzić zbilansowaną politykę finansową, a wydawanie pieniędzy na dodatkowe umowy-zlecenia, w sytuacji niedopensowania pracowników etatowych, uważam za niegospodarne.

Dlaczego o braku pracy na uczelni ci czterej pracownicy zostali poinformowani po rozpoczęciu semestru?

Dopiero wtedy kierownik katedry mógł ocenić ilu jest studentów, ponieważ wciąż trwała rekrutacja. W czerwcu, kiedy umowy z tymi pracownikami się skończyły, nie był on w stanie przewidzieć takiego scenariusza. Muszę jednak przyznać, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca.

Czy na innych wydziałach dochodzi do takich sytuacji jak na Wydziale Filologicznym w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej i na Wydziale Nauk Historycznych i Pedagogicznych w Katedrze Etnologii i Antropologii Kulturowej? Innymi słowy, czy jest ograniczana liczba umów o dzieło ze współpracownikami lub ich kwoty są niższe?
Na dzisiaj nic mi na ten temat nie wiadomo.

Czy uczelnia ma w perspektywie zwolnienia pracowników etatowych, czy uda się tego uniknąć?
Nie zwalniamy pracowników etatowych. Proszę mieć na uwadze, że bilans finansowy naszej uczelni jest dodatni, a pragnę przypomnieć, że ustawa budżetowa na ten rok pozwoliła na przyznanie podwyżek wszystkim pracownikom uniwersytetu o średnio 330 zł miesięcznie. Uniwersytet Wrocławski jest jako jedna z największych uczelni w województwie niejako na świeczniku, stąd pojawiające się doniesienia, o których już rozmawialiśmy. Jednak zapewniam, że nie jest to rewolucja, a uniwersytet dobrze sobie radzi w trudnej sytuacji w jakiej znajduje się szkolnictwo wyższe, a zwolnienia pracowników nam nie grożą. Kładziemy szczególny nacisk, by do takich sytuacji nie dochodziło. Prowadzimy również tzw. miękką politykę kadrową, czyli nie obsadzamy zwalnianych etatów tam, gdzie mogą być zagrożenia zwolnień. Mimo kryzysu i coraz mniejszej kwoty dofinansowania, udaje nam się zachować bilans dodatni i jesteśmy jedną z nielicznych uczelni, które tego dokonują.

Skoro uczelnia ma się tak dobrze pod względem finansowym, to czy nie da się wygospodarować pieniędzy dla współpracowników na umowach zlecenie?

Jak już wspominałem, pieniądze z dotacji są przeznaczane na konkretny cel. Finansowanie studiów zaocznych i stacjonarnych odbywa się osobno. Brak studentów zaocznych może sprawić, że nie będzie pieniędzy na wynagrodzenia dla współpracowników na tych studiach. Dlatego teraz przyjmowanie wszystkich współpracowników Uniwersytetu, zgodnie z moim zarządzeniem, musi się odbywać racjonalnie i za zgodą dziekana. A dziekan, który odpowiada za finanse swojego wydziału, może stwierdzić, że nie stać go na konkretnego współpracownika. Dysponuje pieniędzmi tak, żeby starczyło dla wszystkich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Uniwersytet Wrocławski ma problemy finansowe? Współpracownicy grożą odejściem - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska