Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Listy rekolekcyjne na Wielki Tydzień. O Zazdrości

RED
Tomasz Motyka
Tomasz Motyka
Dziś piszą: ksiądz dr Zdzisław Madej, duszpasterz Środowisk Twórczych Archidiecezji Wrocławskiej i Tomasz Motyka, wrocławski szpadzista, srebrny medalista olimpijski w drużynie.

Jeśli zazdrościsz, to nie umiesz kochać innych
Ksiądz dr Zdzisław Madej duszpasterz Środowisk Twórczych Archidiecezji Wrocławskiej

Pewnie nie myślałeś o tym, że zazdrość to pewnego rodzaju smutek doznawany z powodu dobra innego człowieka. To nadmierne pragnienie przywłaszczenia sobie drugiej osoby czy jej umiejętności święty Augustyn nazywał grzechem diabelskim, od którego zaczyna się zło.

I tak rzeczywiście jest - gdy przychodzi zazdrość, to po niej od razu pojawia się nienawiść. Sukcesy przyjaciela, kolegi sportowca, muzyka czy choćby sąsiada budzą niechęć i szybko rodzą plotkę. Zapominamy lub nie chcemy wiedzieć, że zazdrość działa druzgocąco nie tylko w stosunku do człowieka, któremu zazdrościmy, ale też, i to ze zdwojoną siłą, na nas samych. Odbiera nam trzeźwe myślenie, zaciemnia umysł, sprawia, że nasze spojrzenie na świat i innych ludzi jest wypaczone. Łatwo wtedy popaść w cynizm.

Pewnie powiesz mi, że zazdroszczenie komuś jest złem, ale istnieje też coś takiego jak pozytywna zazdrość, która motywuje do działania i jest inspirująca, zwłaszcza tam, gdzie liczy się rywalizacja. Sukces kolegi może być przecież dźwignią, która pomoże nam osiągnąć coś w życiu, wspiąć się o stopień wyżej.

Ale ja zawsze pamiętam, że zazdrości ulega ten, kto nie kocha i kto nienawidzi ludzi szczęśliwych. Bo zazdrośnik nie umie dzielić się miłością, nie widzi dobra wokół siebie, nie cieszy się nawet z własnego sukcesu. To bardzo smutny człowiek, nawet jeśli nie zdaje sobie sprawy z tego smutku.
Zazdrość to źle pojęte ambicje i egoizm
Tomasz Motyka, wrocławski szpadzista, srebrny medalista olimpijski w drużynie

Napisał ksiądz, że zazdrość to cecha ludzi smutnych, którzy nie potrafią kochać. Nigdy bym na to nie wpadł, ale może to jest klucz do wybaczenia. Wiem, że zazdrość często wynika z tego, że się od siebie różnimy, mamy różne umiejętności i predyspozycje. Jedni są pracowici, inni leniwi. I często ci leniwi widzą tylko sukces, a nie stojącą za nim ciężką pracę. A od zazdrości łatwa droga do zawiści, w której wszystko, co udaje się osiągnąć innym, wynika z kombinowania, cwaniactwa czy oszustwa, nigdy z dobrych intencji, zdolności czy wysiłku.

Wspomniał ksiądz, że zazdrośnicy nie potrafią kochać, ale ja myślę, że są to również ludzie o niespełnionych ambicjach, rodzących frustrację. Że zbyt często są zakochani bezkrytycznie w sobie. Ale rzeczywiście istnieje coś takiego, jak zazdrość pozytywna, która potrafi zmotywować do większej pracy nad sobą, stawiania sobie nowych, bardziej ambitnych celów. Często widać to na sportowych arenach, choć ja nazwałbym to raczej dobrze pojętą rywalizacją.

Przyznam, że ja jednak starałem się nie zazdrościć kolegom sukcesów, bo zawsze wierzyłem, że własną pracą też mogę dojść na szczyt.
Dlatego czasem jest mi przykro, kiedy niektórzy twierdzą, że mój medal olimpijski to przypadek, a szpada to łatwy sport. Staram się nie zwracać na to uwagi i być ponad to. Być może ksiądz nazwałby to wybaczeniem braku miłości u zazdrośników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska